Nie milkną echa po wczorajszym meczu w Sanoku. Miejscowy klub – Marma Ciarko STS Sanok, nie dość że przegrał w żenujący sposób, to jeszcze zarobił aż 141 minut karnych. Jak udało się nam dowiedzieć, dwóch zawodników będzie zawieszonych na kolejne mecze.
Wszystko zaczęło się po wznowieniu po golu na 1:3. Do końca tercji zostały dwie sekundy. Trzeba było rozpocząć grę od środka, poczekać i zjechać do szatni. Tak się jednak nie stało. Zawodnicy obu drużyn rzucili się sobie do gardeł. Sędziowie za tę sytuację nałożyli kary meczu dla Damiana Tyczyńskiego i Witalija Andrejkiwa po stronie gości. Spośród gospodarzy, do szatni zostali odesłani Damian Ginda i Szymon Fus.
To nie był jednak koniec ostrych zajść. W 47. minucie, Riley Stadel wszedł ciałem w Marka Strzyżowskiego. Był to pierwszy mecz „Fryzjera” po wznowieniu kariery. Zawodnikowi Marmy Ciarko STS-u Sanok nie spodobało się wejście Kanadyjczyka i zdecydował że sam wymierzy sprawiedliwość. Mimo, że obrońca sosnowiczan nie był chętny na wymianę ciosów i przybrał pasywną postawę, napastnik gospodarzy nadal go okładał pięściami. Do akcji wkroczyli sędziowie, którzy próbowali odciągnąć krewkiego hokeistę. Strzyżowski jednak szarpał się z arbitrami i chciał kontynuować. Za to zagranie otrzymał karę meczu za niesportowe zachowanie.
To jednak nie był koniec. W 55. minucie Szymon Dobosz rzucił na bandę Rileya Stadela. To spowodowało złość wśród zawodników gości, którzy od razu podjechali do napastnika gospodarzy. Ten rzucił się na Oskara Krawczyka i wymienił z nim kilka ciosów. Wychowanek sanockiego hokeja, otrzymał aż dwie kary meczu. Jedną za rzucenie na bandę, drugą zaś za bójkę. Łącznie otrzymał 52 minuty karne.
Jak udało się nam dowiedzieć, żaden z zawodników gości nie będzie zawieszony. Wszyscy będą mogli zagrać w następnym meczu z KH Energą Toruń (niedziela, 18:00). Zawieszeni zostali jednak hokeiści gospodarzy. Marek Strzyżowski odpocznie sobie przez trzy mecze. Szymon Dobosz na pewno nie będzie mógł zagrać przeciwko drużynie z Nowego Targu.