Pomimo początkowej nieskuteczności, a także świetnej dyspozycji Pawła Bizuba, GKS Katowice sięgnął po trzy punkty w starciu z PZU Podhalem Nowy Targ. Nowotarżanie nie byli dziś w stanie zagrozić bramce Johna Murraya, a spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1.
Po dwóch porażkach z rzędu, mistrzowie Polski zrehabilitowali się w starciu z Comarch Cracovią, zwyciężając 6:5 po dogrywce. Z racji na roztrwonienie trzybramkowego prowadzenia, katowiczanie muszą jednak traktować ten pojedynek jako stratę jednego punktu, aniżeli pozyskania dwóch. Podopieczni Jacka Płachty chcieli uniknąć podobnego thrilleru w domowym meczu z Podhalem Nowy Targ.
Miesiąc temu w „Satelicie” miał miejsce głośny protest „Szarotek”, które w ramach protestu nie stawiły się na rozgrzewce. Tym razem przyjezdni z Nowego Targu wyszli na lód zgodnie z planem, ale… w pierwszej tercji nie byli do końca obecni. Przez lwią część pierwszej odsłony to gospodarze utrzymywali się przy krążku i szukali sposobu, jak zagrozić bramce Pawła Bizuba.
Napastnicy GieKSy dalecy byli od optymalnej skuteczności, choć okazji nie brakowało. Po strąceniu krążka przez Sama Marklunda, guma zatańczyła jedynie przy słupku. Jeszcze bliższy szczęścia był Bartosz Fraszko, przed którym – wydawałoby się – znajdowała się prosta droga do siatki. Bizub efektowną interwencją uchronił jednak Podhale od straty bramki. Nie poszczęściło się także Joonie Monto, który stojąc tuż przy bliższym słupku pomylił się w obliczeniach i nie oddał nawet celnego strzału.
38 minut i 17 sekund – dokładnie tyle czasu potrzeba było w dzisiejszej rywalizacji, byśmy doczekali pierwszego trafienia. Na swym koncie zapisał je Aleksi Varttinen – mocny strzał, który bodaj odbił się jeszcze od konstrukcji bramki, był piątym w tym sezonie trafieniem na koncie fińskiego defensora.
Mogliśmy śmiało przypuszczać, iż od tego momentu to spotkanie przybierze zdecydowanie bardziej otwartą formę, a nowotarżanie, oprócz planu na to, jak uniknąć straty gola, zaczną główkować nad znalezieniem sposobu na pokonanie Johna Murraya. Przed końcem drugiej odsłony śmiałe próby przeprowadził Alexander Szczechura. Dodatkowo, na czternaście sekund przed przerwą pod bandą mocno poturbowany został Filip Wielkiewicz, a Varttinen został oddelegowany na ławkę kar aż na pięć minut, co zwiastowało emocje przed rozpoczęciem trzeciej tercji.
Hokeiści dowodzeni przez Samiego Hirvonena nie byli jednak w stanie wykorzystać tak długiej przewagi jednego zawodnika. Co więcej, sami mogli stracić gola po dwójkowej akcji Fraszki z Koponenem, lecz na posterunku stał świetnie dysponowany dziś Bizub.
W 53. minucie katowiczanie wyprowadzili drugi cios. Mateusz Michalski zdecydował się na indywidualny wariant i zwodem oszukał bramkarza Podhala, a następnie ulokował krążek w siatce. Pozwoliło to gospodarzom na dalszą kontrolę meczu.
W 57. minucie faul w tercji ataku popełnił Shigeki Hitosato, a dla przyjezdnych był to ostatni gwizdek, by odmienić losy tego meczu. „Do bazy” zjechał Bizub, a trener Hirvonen posłał w bój szóstego zawodnika. Przyniosło to efekt w postaci gola Szczechury, który zgrabnie trącił krążek po dograniu Wronki ze skrzydła.
Było to jednak maksimum, na jakie dziś było stać hokeistów spod Tatr. Na 57 sekund przed końcową syreną krążek w pustej bramce ulokował Joona Monto, ustalając tym samym wynik meczu.
GKS Katowice – PZU Podhale Nowy Targ 3:1 (0:0, 1:0, 2:1)
1:0 – Aleksi Varttinen – Sam Marklund, Hampus Olsson (37:17),
2:0 – Mateusz Michalski – Shigeki Hitosato, Igor Smal (52:14),
2:1 – Alexander Szczechura – Patryk Wronka, Michael Cichy (57:25, 6/4),
3:1 – Joona Monto – Sam Marklund, Olli Iisakka (59:03, do pustej bramki).
GKS: Murray (od 31:53 do 32:53 Kieler) – Delmas, Kruczek; Marklund, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen; Iisakka, Monto, Olsson – Wanacki, Cook; Lehtimäki, Bepierszcz, Hitosato – Maciaś, Lebek; Sokay, Smal, Michalski.
Trener: Jacek Płachta.
PZU Podhale: Bizub – Panhełow-Jułdaszew, Tomasik; Wielkiewicz, Wronka, Szczerba– Załamaj, Kiss; Neupauer, Cichy, Szczechura – Horzelski, Kudzin; Bochnak, Lorraine, Worwa – Słowakiewicz; Kamiński, Saroka, Jarczyk.
Trener: Sami Hirvonen.