zklepy.pl
Image default

CHL: Dogrywkowe emocje i debiut syna byłego reprezentanta Polski

Hokejowe emocje w Champions Hockey League sięgnęły wczoraj zenitu, bowiem w aż pięciu spośród ośmiu rozegranych spotkań byliśmy świadkami dogrywki, bądź też rzutów karnych. Godnym odnotowania jest także debiut Jakuba Borzęckiego (syna Adama, który jeszcze nie tak dawno reprezentował biało-czerwone barwy) w EC Red Bull Salzburg. Czy młody talent wystąpi jutro w Jastrzębiu-Zdroju?

EC KAC – Dragons de Rouen 2:1 pd. (1:1, 0:0, 0:0, 1:0 d.)
Bramki: Manuel Ganahl, Nicholas Petersen – Roland Vīgners.

Podobnie jak w przypadku grupy H, w której swe mecze rozgrywa JKH GKS Jastrzębie, grupa G rozpoczęła zmagania Hokejowej Ligi Mistrzów dopiero wczoraj. W Klagenfurcie miejscowy EC KAC podejmował „Smoki” z Rouen. Austriacy otworzyli wynik meczu już w trzeciej minucie spotkania, gdy Manuel Ganahl skorzystał z fatalnej straty Francuzów pod ich własną bramką i pewnie pokonał Matiję Pintariča. Choć Dragons de Rouen schodzili po pierwszej tercji ze stratą jednej bramki, to zdołali wyrównać w drugiej odsłonie po zaledwie 16 sekundach gry. Krążek odbity od łyżwy Rolanda Vignersa znalazł miejsce do bramki KAC i mimo bezapelacyjnie intencjonalnego ruchu łotewskiego napastnika, sędziowie zaliczyli to trafienie. Na kolejne trafienie kibicom zgromadzonym na trybunach Stadthalle Klagenfurt przyszło poczekać dopiero do dogrywki, w czym spora zasługa Pintariča, będącego niezwykle pewnym punktem „Smoków”. Przyjezdni stanęli jeszcze przed świetną szansą na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, lecz krążek po jednym z ich strzałów zatrzymał się na słupku. Gospodarze szybko przechylili szalę zwycięstwa na swą korzyść w dogrywce i mogą żałować, że nie zgarnęli wczoraj pełnej puli. Nicholas Petersen „na raty” pokonał golkipera rywali i mógł świętować pierwszą w tym sezonie wygraną swojego zespołu.

Sparta Praga – Växjö Lakers 2:1 pd. (0:1, 1:0, 0:0, 1:0 d.)
Bramki: Vladimír Sobotka, David Kaše – Martin Lundberg.

Identycznym wynikiem zakończyło się starcie Sparty z Växjö Lakers rozegrane w Pradze. Goście objęli prowadzenie w piętnastej minucie, gdy strzałem z niemalże leżącej pozycji na listę strzelców wpisał się Martin Lundberg. Szwedzi mogli je podwyższyć tuż przed przerwą, lecz Glenn Gustafsson nie trafił z bekhendu do praktycznie pustej bramki. Wyrównanie prażanom dał Vladimír Sobotka, który zachował przytomność umysłu pod bramką Jānisa Kalniņša. Kilka chwil później dobrą okazję miał jeszcze Milan Jurčina, nie trafił jednak czysto w krążek, a bramkarz szwedzkiej ekipy nie musiał nawet interweniować. Trzecia odsłona nie przyniosła goli, toteż do wyłonienia zwycięzcy niezbędna okazała się być dogrywka. David Kaše po upływie nieco ponad minuty zapewnił Sparcie dwa punkty, dobijając skutecznie swój własny strzał. Hokeiści z czeskiej stolicy w rozegranych do tej pory trzech meczach nie byli w stanie wygrać w regulaminowym czasie gry, z kolei dla Växjö Lakers była to dopiero pierwsza porażka.

Fischtown Pinguins – TPS 3:0 (0:0, 0:0, 3:0)
Bramki: Stanislav Dietz, Jan Urbas, Ross Mauerman.

Kompletem porażek legitymuje się z kolei inna drużyna z Półwyspu Skandynawskiego. Fiński TPS zdołał utrzymać przez 40 minut bezbramkowy remis przeciwko niemieckim Fischtown Pinguins, lecz w trzeciej tercji stracił aż trzy gole. Strzelecki impas potężnym strzałem z klepy przełamał Stanislav Dietz, a trafienie padło po zaledwie 47 sekundach od rozpoczęcia decydującej odsłony „Pingwiny” nie ustawały jednak w swoich ofensywnych dążeniach, a pojedynek oko w oko z Andriejem Karejewem wygrał Jan Urbas, nie siląc się na zbędne zwody. Ostatnie trafienie w tym meczu wpadło do pustej bramki. Po błędzie Finów popełnionym na linii niebieskiej, krążek odnalazł Rossa Mauermana, a ten bez najmniejszych trudności ulokował go w siatce.

Donbas Donieck – Rungsted Seier Capital 2:3 pk. (1:0, 0:1, 1:1, 0:0 d., 0:3 k.)
Bramki: Pawieł Miedwiediew, Ołeksandr Peresunko – Rasmus Andersson, Gustav Green, Marcus Olsson.

Podobnie jak JKH GKS Jastrzębie, Donbas Donieck w swym debiucie w Champions Hockey League również poniósł porażkę po rzutach karnych, a na dodatek cały mecz zakończył się identycznym wynikiem. Co ciekawe, historyczny pojedynek donieckiego klubu rozpoczynał Andrij Szewczenko – legendarny ukraiński piłkarz, którego nie trzeba przedstawiać bliżej żadnemu kibicowi tej dyscypliny. Ukraińcy dobrze rozpoczęli pojedynek, wypracowując sobie w pierwszej tercji jednobramkową zaliczkę. W przewadze Pawieł Miedwiediew odnalazł się pod bramką rywala, skutecznie przekierowując krążek do siatki. Hokeiści z Rungsted także otworzyli swoje konto bramkowe golem zdobytym w „power-playu”, gdy w drugiej odsłonie Rasmus Andersson mierzonym strzałem z bulika zaskoczył Makarowa. Duńczycy wykorzystali kolejną szansę gry z przewagą jednego zawodnika w ostatnich dwudziestu minutach gry, gdy z dobitką zdążył Gustav Green. Donbas zdołał wyrównać po indywidualnej akcji Ołeksandra Peresunki, który mimo skupienia na sobie uwagi dwóch defensorów, znalazł lukę tuż przy słupku bramki strzeżonej przez Villego Kolppanena. Do końca regulaminowego czasu gry, a także i w samej dogrywce nie padły już żadne trafienia, czemu w olbrzymim stopniu dopomogli bramkarze obydwu drużyn. W rzutach karnych zdecydowanie lepsi okazali się być jednak przyjezdni, którzy wykorzystali trzy najazdy. Zawodnicy Donbasu nie byli z kolei w stanie pokonać Kolppanena. Decydujący rzut karny został zapisany na koncie Marcusa Olssona.

Skellefteå AIK – HC Lugano 3:5 (0:2, 2:3, 1:0)
Bramki: Adam Mascherin, Albin Sundsvik, Oskar Nilsson – Calvin Thurkauf, Daniel Carr, Luca Fazzini (3).

Pojedynek Skellefteå AIK z HC Lugano był bardzo ważny w kontekście dalszych rozstrzygnięć w grupie, wszak obydwie ekipy po pierwszych dwóch kolejkach legitymowały się bilansem jednego zwycięstwa i jednej porażki. W to spotkanie lepiej weszli jednak Szwajcarzy, co pozwoliło im dyktować warunki na lodzie. Pierwsze trafienie w tym meczu padło łupem Calvina Thurkaufa, który sprytnie strącił krążek po uderzeniu Santeriego Alatalo. Drugiego gola dołożył Daniel Carr, który otrzymał zdecydowanie zbyt dużo miejsca pod bramką Gustafa Lindvalla. Druga tercja przypominała prawdziwą wymianę ciosów, gdyż oglądaliśmy w niej aż pięć trafień. Bramkę kontaktową trafieniem z bekhendu zdobył Adam Mascherin, lecz po udanym rzucie karnym Luca Fazzini przywrócił Lugano dwubramkowe prowadzenie. Po trafieniu Albina Sundsvika ich przewaga ponownie stopniała do jednej bramki. Szwedzi mogli pójść za ciosem i wyrównać, lecz Niklas Schlegel tylko sobie znanym sposobem zdołał zatrzymać strzał Joakima Lindström, jaki niechybnie zmierzał do siatki. Niewykorzystana „setka” zemściła się kilka sekund później, gdy krążek odnalazł Fazziniego. Ten ponownie stanął oko w oko z bramkarzem i tym razem zdecydował się na siłowy wariant wykończenia akcji, a krążek w drodze do bramki musnął jeszcze poprzeczkę. Gdy Fazzini skompletował hat-tricka na pięć sekund przed zakończeniem tercji, stało się jasne, że gospodarzy czeka ciężkie wyzwanie, jeśli marzą o wywalczeniu chociażby jednego „oczka”. Stać ich było już tylko na gola na otarcie łez. Oskar Nilsson silnym strzałem pokonał Schlegela, a trzy punkty ostatecznie pojechały do Lugano.

Frisk Asker – EC Red Bull Salzburg 2:6 (1:1, 0:2, 1:3)
Bramki: Hampus Gustafsson, Viktor Granholm – Ty Loney (2), Terence James Brennan, Danjo Leonhardt, Thomas Raffl, Mario Huber.

Starcie grupowych rywali JKH GKS-u Jastrzębie zakończyło się okazałym zwycięstwem EC Red Bull Salzburg, co nie jest dla polskiej drużyny dobrym prognostykiem przed jutrzejszym starciem. Ten pojedynek stanowił także oficjalny debiut Jakuba Borzęckiego w pierwszym składzie Austriaków. Zbieżność nazwisk z byłym reprezentantem Polski – Adamem – nie jest przypadkowa, gdyż młody napastnik „Czerwonych Byków” jest jego synem. Pierwsza tercja nie zapowiadała jeszcze pogromu, jakiego uświadczyli kibice zasiadający w Askerhalle. Pierwsze trafienie padło łupem Ty’a Loneya, który pozostawiony bez opieki wiedział, jak zachować się z krążkiem pod bramką Nicklasa Dahlberga. Pół minuty wystarczyło jednak, by przyjezdni z gry w przewadze musieli przestawić się na bronienie dostępu do bramki trzema zawodnikami. Norwegowie nie zmarnowali tej sytuacji, a krążek w siatce ulokował Hampus Gustaffson. O rozstrzygnięciu meczu zadecydowała druga tercja. Tuż na jej początku prowadzenie Austriakom przywrócił T.J. Brennan, defensor będący niegdyś postrachem bramkarzy z AHL. Frisk Asker niejednokrotnie stawał przed szansą gry w „power-playu”, ale kolejny cios wyprowadzili salzburczycy, a mianowicie Danjo Leonhardt. Końcowe dwadzieścia minut dopełniło tylko obrazu ogromnej przewagi gości.

Tappara Tampere – Eisbären Berlin 5:4 pd. (1:0, 2:3, 1:1, 1:0 d.)
Bramki: Santtu Kinnunen, Jukka Peltola, Joni Tuulola, Brady Austin, Otto Rauhala – Leonhard Pföderl (2), Giovanni Flore, Matthew White.

Hitowy pojedynek czołowych drużyn z Finlandii i Niemiec nie zawiódł. W całym meczu oglądaliśmy aż dziewięć trafień, choć pierwsza tercja nie zapowiadała tak okazałego rezultatu. Jedyne trafienie zdobył w niej defensor Tappary – Santtu Kinnunen – dobijając strzał z bulika. „Niedźwiedzie Polarne” zrobiły jednak użytek z przerwy i wyrównały po 44 sekundach od wyjścia z szatni na lód. Leonhard Pföderl skorzystał wówczas z podania Blaine’a Byrona, a umieszczenie krążka w bramce było tylko formalnością. Niemcy poszli za ciosem, gdy Giovanni Flore popisał się skuteczną dobitką już cztery minuty później. Gospodarze znaleźli się w opałach, gdy Pföderl dołożył drugie trafienie. Finowie szybko wzięli się jednak za odrabianie strat i zdołali wyrównać do zakończenia tej odsłony. W trzeciej tercji na ponowne prowadzenie wyprowadził ich Brady Austin, wieńcząc podwójną przewagę swojego zespołu. Berlińczycy jednak nie próżnowali, a ich kolejne trafienie także padło w „power-playu”, gdy Matthew White zaskoczył Christiana Heljanko. Otto Rauhala potrzebował zaledwie 44 sekund, by przesądzić o zwycięstwie swojego zespołu po 44 sekundach trwania dogrywki. Mimo ambitnej gry, Eisbären kończą tę rundę z kompletem porażek. Na przeciwnym biegunie znajduje się Tappara, która zaliczyła trzy wygrane.

Najnowsze artykuły

Dziś poznamy mistrza Polski? Sprawdzian kadry w Krynicy-Zdroju [WIDEO]

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Rewolucja w Comarch Cracovii! Rudolf Roháček nie będzie już trenerem

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj