Comarch Cracovia wygrała z KH Energą Toruń 2:1. Wicemistrzowie Polski najpierw wyrównali stan spotkania na 80 sekund przed końcem meczu, a na 10 sekund przed końcem dogrywki zwycięstwo „Pasom” dał Artiom Woroszyło.
W czwartkowym meczu wicemistrzowie Polski z Krakowa podejmowali KH Energę Toruń. Był to mecz drużyn, które przegrały dwa ostatnie swoje mecze ligowe. Dla obu z nich była to zatem doskonała okazja do przełamania. Cracovia do meczu przystąpiła bez Aleša Ježka, który w meczu z GKS-em Katowice otrzymał karę meczu. „Stalowe Pierniki” zagrały zaś w eksperymentalnym składzie, gdyż kontuzje wykluczyły z gry: Kamila Kalinowskiego, Adriana Jaworskiego i Aleksandra Szkrabowa. Okazję do debiutu otrzymał 17-letni Olivier Kurnicki.
Spotkanie od początku rozgrywane było na dobrym tempie, a obaj bramkarze mieli sporo pracy. Optyczną przewagę miała Cracovia, ale Mateusz Studziński bronił jak w transie. Toruński golkiper nie dał się pokonać, choć doskonałe okazje mieli: Mateusz Bezwiński, Dmitrij Ismagiłow oraz Artiom Woroszyło. Najlepszą szansę miał jednak Robert Arrak, który z najbliższej odległości dobijał strzał Michaiła Szabanowa. Krążek zatańczył na linii bramkowej, ale Jere Karlsson wygarnął go zza pleców Davida Zabolotnego, ratując gospodarzy przed stratą bramki.
W pierwszej tercji bramki nie padły, choć oba zespoły miały sporo dogodnych okazji. W drugiej tercji bliżej otwarcia wyniku byli torunianie. Czujność bramkarza Cracovii sprawdzali: Jegor Szkodienko, trzykrotnie Michał Kalinowski oraz Henri Limma. Zabolotny spisywał się jednak bez zarzutu i efektownie bronił uderzenia zawodników gości. Znakomitą okazję miał Erik Němec. Po uderzeniu Czecha powinno być 1:0, ale hokeista Cracovii z bliska nie trafił do odsłoniętej siatki.
Po chwili Němec znów stanął oko w oko z toruńskim bramkarzem, tym razem egzekwując rzut karny, który został podyktowany za faul na Collinie Shirley’u. Górą z tego starcia wyszedł Studziński. Potem na lodzie trwała wymiana ciosów, ale pierwszoplanowymi bohaterami wciąż byli bramkarze, którzy po 40 minutach zachowali czyste konto.
Golkiperzy znakomicie spisywali się również po przerwie. Zabolotny obronił sytuację sam na sam z Dominikiem Olszewskim, a Studziński z Jewgienijem Bodrowem. Widać było, że z gospodarzy z minuty na minutę uchodziło powietrze, a śmielej poczynali sobie torunianie. Podopieczni Jussiego Tupamäkiego w końcu trafili do siatki, a uczynili to po 170 minutach i 26 sekundach! Dwójkową kontrę strzałem do pustej bramki zwieńczył Lauri Huhdanpää i goście na niecałe 10 minut przed końcem prowadzili pod Wawelem.
„Pasy” rzuciły się do ataku i walczyły o wyrównującą bramkę. Bliscy tego byli Ismagiłow i Bodrow, ale strzały Rosjan zatrzymał Studziński, powodując frustrację u zawodników Comarch Cracovii. Na nieco ponad półtorej minutę przed końcem do boksu zjechał Zabolotny i gospodarze grali w szóstkę. Ten manewr się powiódł i przy furze szczęścia do siatki trafił Štěpán Csamangó. W dogrywce lepsze okazje mieli torunianie, ale podobnie jak w Pucharze Kontynentalnym, złotą bramkę zdobył Artiom Woroszyło, wprawiając w euforię krakowski boks.
Comarch Cracovia – KH Energa Toruń 2:1 (0:0, 0:0, 1:1, d. 1:0)
0:1 – Lauri Huhdanpää – Robert Arrak, Michaił Szabanow (50:26),
1:1 – Štěpán Csamangó – Jakub Šaur, Jewgienij Bodrow (58:40, 6/5),
2:1 – Artiom Woroszyło (64:50)
Strzały: 37 – 37.
Minuty karne: 2 – 4.
Cracovia: Zabolotny – Gula, Šaur; Miszczenko, Shirley, Němec – Dudaš, Müller; Ismagiłow, Bodrow, Woroszyło – Karlsson, Kinnunen; Brynkus, Jacenko, Csamangó – Gosztyła, Augustyniak, Kamiński, Popiticz, Bezwiński.
Trener: Rudolf Roháček.
KH Energa: Studziński – Szkodienko, Rodionow; Szabanow, Arrak, Huhdanpää – Kozłow, Zieliński; Limma, Karczocha, Kogut – Schafer, Skólmowski; M. Kalinowski, Syty, Wenker – Kurnicki, Olszewski; Walczak, Rożkow, Dołęga.
Trener: Jussi Tupamäki.