zklepy.pl
Image default

Czesko-szwajcarski finał! Szwedzi i Kanadyjczycy muszą obejść się ze smakiem

Dzisiejsze półfinały wyłoniły finalistów tegorocznych Mistrzostw Świata Elity w Pradze i Ostrawie. Gospodarze pewnie pokonali niezwyciężonych dotychczas Szwedów 7:3, zaś Szwajcarzy sprawili niespodziankę z Kanadą, triumfując po karnych 3:2.

Gospodarze w finale

Już po czterech sekundach Czesi stanęli przed świetną szansą na mocne otwarcie tego pojedynku, kiedy to Adrian Kempe rozpoczął mecz od faulu. Nasi sąsiedzi z południa nie wykorzystali jednak tej szans, a w 4. minucie Marcus Johansson wyprowadził Szwedów na prowadzenie strzałem przy krótkim słupku. W 7. minucie Dominik Kubalík zapewnił wyrównanie, lobując Filipa Gustavssona przy dobitce strzału Martina Nečasa. Radość gospodarzy trwała raptem 20 sekund, gdy „Trzy Korony” ponownie objęły prowadzenie za sprawą Marcusa Petterssona. W 10. minucie David Kampf nie pozwolił odskoczyć rywalom i pomimo optycznej przewagi Szwedów, dzięki jego trafieniu udało się dowieźć Czechom remis do końca pierwszej tercji.

Niespodziewanie, w drugiej odsłonie gry podopieczni Radima Rulíka odskoczyli na trzy trafienia: już w 30. minucie było 5:2 po trafieniach Ondřeja Kašego, Nečasa i Kubalíka. Dla Skandynawów było to niczym kubeł zimnej wody na otrzeźwienie. Między słupkami Gustavssona zastąpił Samuel Ersson. Szwedom udało się powrócić do gry i ponownie narzucić swoje warunki, ale efektem tego była jedynie bramka Joela Erikssona Eka w przewadze. Hokeiści Sama Hallama mieli zatem 20 minut na odwrócenie losów tego spotkania i odrobienie dwubramkowej straty.

W trzeciej tercji krążek wpadał już tylko do bramki Erssona. W 46. i 54. minucie Lukáš Sedlák przeprowadził dwa bliźniacze rajdy i zmieścił gumę między parkanami szwedzkiego bramkarza. W ostatniej minucie krążek po jego strzale jeszcze raz znalazł drogę do – tym razem – opuszczonej bramki, ale po analizie wideo sędziowie dopatrzyli się sędziego.

Tym samym, Czesi awansowali do pierwszego finału od 2010 roku. Wówczas w Niemczech zdobyli złoto, pokonując Rosjan. Czy uda im się powtórzyć sukces na ojczystej ziemi?

Szwecja – Czechy 3:7 (2:2, 1:3, 0:2)
1:0 – Marcus Johansson (03:39),
1:1 – Dominik Kubalík – Martin Nečas, Tomáš Kundrátek (07:48),
2:1 – Marcus Pettersson – Adrian Kempe, Joel Eriksson Ek (08:08),
2:2 – David Kampf – Martin Nečas (09:37),
2:3 – Ondřej Kaše – Lukáš Sedlák (26:05),
2:4 – Martin Nečas – Dominik Kubalík, David Kampf (26:21),
2:5 – Dominik Kubalík – Michal Kempný, Martin Nečas (29:03),
3:5 – Joel Eriksson Ek – Lucas Raymond, Rasmus Dahlin (35:30, 5/4),
3:6 – Lukáš Sedlák – Ondřej Kaše (45:40),
3:7 – Lukáš Sedlák (53:42).

Szwajcarzy sprawili niespodziankę

Wydawałoby się, że starcie naszpikowanej gwiazdami reprezentacji Kanady ze Szwajcarami ma jasnego faworyta. Helweci kompletnie zaskoczyli i zakończyli pierwszą tercję z dwubramkowym prowadzeniem. Zresztą, ich rywale nie tylko nie popisali się w defensywie, ale długo męczyli się, by oddać pierwszy celny strzał.

Szwajcaria postawiła na siłę i to zaprocentowało. W 16. minucie Kevin Fiala mocnym strzałem zdjął pajęczynę z rogu bramki Jordana Binningtona. Już dwie minuty później Szwajcarom udało się wykorzystać drugą przewagę. Potężnym strzałem popisał się Roman Josi, a Nino Niederreiter przekierowując ją do siatki nie pozostawił szans bramkarzowi występującemu na co dzień w St. Louis Blues.

Druga tercja nie obfitowała już w tyle emocji. Europejska ekipa zdecydowanie spuściła z tonu, a Kanadyjczycy złapali kontakt za sprawą Brandona Taneva. Trzecia tercja także upłynęła pod znakiem poszukiwania okazji do odrobienia strat przez Kanadyjczyków. Dopięli oni swego w 58. minucie w przewadze, kiedy John Tavares strzałem po lodzie zmusił do kapitulacji Leonarda Genoniego. Oznaczało to, iż do wyłonienia drugiego finalisty niezbędna była dogrywka. Tu także nie poznaliśmy rozstrzygnięcia, wobec czego czekały na nas rzuty karne.

Kanada – Szwajcaria 2:3 k. (0:2, 1:0, 1:0, 0:0 d., 1:2 k.)
0:1 – Kevin Fiala – Romain Loeffel, Sven Andrighetto (15:06, 5/4),
0:2 – Nino Niederreiter – Roman Josi, Kevin Fiala (17:16, 5/4),
1:2 – Brandon Tanev – Olen Zellweger, Pierre-Luc Dubois (34:07),
2:2 – John Tavares – Connor Bedard, Owen Power (57:53, 5/4),
2:3 – Sven Andrighetto (70:00, decydujący rzut karny).

Najnowsze artykuły

O powrót do elity w Rumunii! Zagramy w Sepsi Aréna 

Mikołaj Pachniewski

Kres pięknej przygody. Polska gorsza od Kazachstanu, żegnamy się z Elitą

Kacper Tomasz Langowski

Dla jednych radość, dla drugich spadek. Polacy po powtórkę z 2020 roku

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj