zklepy.pl
Image default

Decydowały karne! Svensson bohaterem KH Energi

80 minut gry i rzutów karnych potrzeba było, by wyłonić zwycięzcę czwartego meczu KH Energi Toruń z JKH GKS-em Jastrzębie. Jedyny najazd wykorzystał kapitan torunian, Robert Arrak i ekipa z grodu Kopernika wyrównała stan rywalizacji. Bohaterem został jednak Anton Svensson, który był niepokonany w serii karnych, a w czasie gry wielokrotnie popisywał się kapitalnymi interwencjami.

Po wygranej w czwartek, KH Energa Toruń chciała iść za ciosem i wyrównać stan rywalizacji w ćwierćfinale. Od początku jednak lepiej prezentowali się jastrzębianie, którzy zdecydowanie przyjęli inicjatywę. Gospodarze dziękować mogli Antonowi Svenssonowi, który spisywał się doskonale i raz po raz odbijał krążek. Szwedzki golkiper wygrał m.in. sytuację sam na sam z Martinem Kasperlikiem i Teemu Pulkkinenem.

Jastrzębianie nie wykorzystali także gry w liczebnej przewadze, a wobec małej aktywności torunian w ataku, po 20. minutach na zegarze było 0:0. Kibice na Tor-Torze byli jednak świadkami mrożącej krew w żyłach sytuacji. Dmitrij Załamaj wpadł w bandę i uderzył głową tak, że nie był w stanie kontynuować gry, a taflę opuścił na noszach.

Wynik nie zmienił się również w drugiej odsłonie. Nie oznacza to, że brakowało w niej emocji. Znacznie bardziej aktywni byli goście, którzy całkowicie zdominowali torunian, spychając miejscowych do, momentami rozpaczliwej, obrony własnej bramki. Widać było, że „Stalowym Piernikom” zaczyna już brakować sił, ale nie potrafili tego wykorzystać przyjezdni.

O wszystkim w czwartym pojedynku tej pary miała zadecydować 3. tercja. W niej szybko wynik otworzyć mogli gospodarze, ale najpierw strzał Andrija Denyskina do odsłoniętej bramki przyblokował jeden z obrońców JKH, a później poprzeczkę obił Mikko-Maati Paakola. Natomiast gdy goście grali w osłabieniu to kunsztem popisał się Vilho Heikkinen, efektownie wyłapując strzał Erika Embricha.

Niewykorzystane okazje się zemściły i w 50. minucie Roman Rac po fatalnym błędzie Albina Thyniego Johanssona, przejął krążek i sam zakończył akcję strzałem tuż pod rękawicą Svenssona. Jastrzębianie umiejętnie bronili wyniku i wypychali torunian spod własnej bramki. KH Energa zagrała va banque i wycofała bramkarza. Wydawało się, że krążek do pustej bramki pośle Teemu Pulkkinen, ale winy z 50. minuty odkupił Johansson i tylko w sobie znany sposób zablokował strzał Fina.

Błyskawicznie ta akcja się zemściła na ekipie JKH i na 21 sekund przed końcem zrobiło się 1:1, a Tor-Tor w euforię wprawił Rusłan Baszyrow. To oznaczało dogrywkę, którą cały Tor-Tor oglądał na stojąco. W niej emocji było co nie miara. Doskonałe okazje mieli jedni i drudzy, ale prawdziwe show fundowali kibicom obaj bramkarze. Minimalnie więcej okazji mieli hokeiści JKH, ale raz po raz zatrzymywał ich Svensson.

Brak rozstrzygnięcia w dogrywce oznaczał rzuty karne. W nich również w głównych rolach wystąpili obaj bramkarze, ale jeden najazd wykorzystał Robert Arrak i okazało się to jedyną trafioną próbą, dlatego zwycięstwo powędrowało na konto „Stalowych Pierników”.

KH Energa Toruń – JKH GKS Jastrzębie 2:1 po karnych (0:0, 0:0, 1:1, d. 0:0, k. 1:0)
0:1 – Roman Rac (49:31),
1:1 – Rusłan Baszyrow – Erik Embrich, Pauls Svars (59:39, 6/5),
2:1 – Robert Arrak (80:00, decydujący karny).

Karne: Pulkkinen (-), Henriksson (-), Bagin (-), Worona (-), Kaleinikovas (-), Syty (-), Rac (-), Arrak (+), Kuru (-).

Stan rywalizacji: 2:2.
Następny mecz: w poniedziałek o 18 w Jastrzębiu-Zdroju

KH Energa: Svensson – Henriksson, Lawlor; Denyskin, Syty, Baszyrow – Svars, Zieliński; K. Kalinowski, Embrich, Paakola – A. Johansson, Jaworski; Fjodorovs, Arrak, Worona – Gimiński; Kogut, Prokurat, M. Kalinowski oraz Maćkowski.

JKH: Heikkinen – Ronkainen, Makela; Kaleinikovas, Kuru, Pulkkinen – Żurek, Bagin; Kasperlik, Rac, Petras – Blomberg, Załamaj; Urbanowicz, Kiełbicki, Kamiński – Kunst, Górny; R. Nalewajka, Ł. Nalewajka, Ślusarczyk.

Najnowsze artykuły

A jednak remis! Twierdza Jastor obroniona

Mikołaj Pachniewski

GKS Katowice wypunktował mizerną Unię. Dublet Andersona

Mikołaj Pachniewski

Satelita zdobyta przez mistrzów! Bezradna GieKSa

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj