zklepy.pl
Image default

Derbowy ćwierćfinał z jasnym faworytem. GKS Katowice podejmie Zagłębie Sosnowiec

Derbowe pojedynki zawsze elektryzują kibiców obydwu drużyn, a w przypadku, gdy lokalni rywale mierzą się ze sobą w play-offach, tym starciom towarzyszy dodatkowy posmak. Ćwierćfinałowa para GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec ma jednak znanego faworyta. Dobrze naoliwiona maszyna podejmie bowiem szarganą licznymi problemami ekipę. Podopieczni Grzegorza Klicha pokazali jednak, iż czego jak czego, lecz ambicji im nie sposób odmówić. 

Sukces rodzi apetyt

GKS Katowice przebojowo rozpoczął sezon zasadniczy PHL, zwyciężając w pierwszych pięciu spotkaniach. Mimo wczesnej fazy rozgrywek, już wówczas widoczne było, iż katowiczanie mierzą niezwykle wysoko. Zwycięstwo w etapie ligowym nie powinno zatem nikogo dziwić.

Po drodze hokeiści dowodzeni przez Jacka Płachtę nie uniknęli jednak turbulencji. GieKSa wpadła w najgłębszy dołek w grudniu, kiedy to zawiodła na całej linii w wyczekiwanych zmaganiach o Puchar Polski. Słabsza dyspozycja dała się we znaki katowickim hokeistom także na przełomie stycznia i lutego. Wówczas trzy spośród czterech ligowych spotkań zakończyły się ich porażką, a zawodnicy ze stolicy województwa śląskiego musieli uznać wyższość JKH GKS-u Jastrzębie, Ciarko STS-u Sanok i KH Energi Toruń.

To tyle jeżeli chodzi o drużynową postawę GKS-u Katowice. Ligowa kampania przypominała miejscami wyścig żółwi, lecz katowiczanom nikt nie odbierze faktu, iż byli oni najlepszą drużyną sezonu zasadniczego. Przyjrzyjmy się teraz indywidualnym warstwom pretendentów do tytułu mistrzowskiego, zaczynając klasycznie od bramki.

Przed sezonem między słupkami GieKSy doszło do roszady. Zbierającego mieszane recenzje Juraja Šimbocha zastąpił o pięć lat starszy John Murray. „Jasiek Murarz” stał się już w Tychach nieco zaśniedziały, lecz w Katowicach ewidentnie odzyskał werwę. Nic zatem dziwnego, iż jego gorsza dyspozycja odbijała się na postawie całego zespołu. Na zdecydowanie więcej czasu na lodzie liczył Maciej Miarka, lecz bardzo dobra forma Murraya skutecznie zamknęła mu ścieżkę do regularnej gry.

Sporo ciepłych słów należy się także defensorom, o czym świadczy czysta statystyka. GieKSa to jedyna drużyna PHL, która w 40 spotkaniach straciła mniej niż 100 goli (bo ledwie 85!). Kolejne dobre zawody w bluzie GKS-u ma za sobą Maciej Kruczek, który jak zwykle był niezawodny po obydwu stronach tafli. Zgodnie z oczekiwaniami, sporą wartość dla defensywy, jak i ofensywy stanowi także Carl Hudson (który zainkasował dwucyfrową sumę zarówno goli, jak i asyst). W kategorii niespodzianki można traktować Aleksandra Jakimienkę. 26-letni Rosjanin powrócił do profesjonalnego hokeja po rocznej przerwie i… z marszu dopasował się do gry zespołu, stanowiąc solidny punkt.

Całe show skradła jednak sztandarowa pierwsza formacja ofensywna, tworzona przez Patryka Wronkę, Grzegorza Pasiuta oraz Bartosza Fraszkę. W tym sezonie na taflach PHL nie było bardziej zabójczego tercetu. Dość powiedzieć, iż na czterech czołowych lokatach klasyfikacji kanadyjskiej znalazły się nazwiska trzech wymienionych zawodników. Paradoksalnie, w tym aspekcie tkwi także największa niewiadoma GieKSy. Czy tak znaczne oparcie ciężaru gry na dyspozycji jednej formacji może być korzystne w play-offach? W tym sezonie widzieliśmy, iż kiedy powyższe trio spisywało się poniżej oczekiwań, szwankowała gra całego zespołu.

Walka mimo przeciwności

Zagłębie Sosnowiec przystępowało do tego sezonu ze sporymi ambicjami. Solidne wzmocnienia, selekcja w składzie, a także pozorna stabilizacja miały stanowić podwaliny pod dalszy rozwój klubu. Niestety, cały projekt okazał się być zbudowany na niezwykle kruchych fundamentach.

W szatni ekipy z Zamkowej nie uświadczymy już chociażby Martina Przygodzkiego, Bartłomieja Bychawskiego czy też Oskara Jaśkiewicza, którzy mieli być przecież wiodącymi postaciami zespołu. Nic jednak dziwnego, skoro klub nękany jest poważnymi problemami finansowymi, które nie pozwalają myśleć zawodnikom ze spokojem o przyszłości.

Można tylko domniemywać, jak wyglądałby ligowy wynik Zagłębia, jeżeli wszystkie elementy na najwyższym szczeblu organizacyjnym byłyby poukładane na właściwym miejscu. Jednak i bez tego sosnowiczanie są w stanie sprawić niespodziankę.

W obecnej chwili, nominalnym bramkarzem wydaje się być Andriej Fiłonienko, który w trakcie sezonu stał się rywalem Michała Czernika. Rosyjski golkiper nie zawsze był w stanie uchronić swój zespół przed dotkliwymi porażkami, ale na ogół stanowił bardzo pewny punkt.

Największe obawy może budzić postawa defensywy, która już od zeszłego sezonu była największą bolączką ekipy Grzegorza Klicha. Po odejściach Bychawskiego oraz Jaśkiewicza brakuje w niej zdecydowanie doświadczonych filarów, które zapewniłyby niezbędny spokój. O skali tego problemu sosnowieccy kibice przekonali się przy okazji ostatniego meczu z Unią Oświęcim, kiedy to ich ulubieńcy roztrwonili czterobramkowe prowadzenie, by ulec po dogrywce.

Znacznie lepiej prezentują się za to linie ofensywne. Jewgienij Nikiforow, Aleksandr Wasiljew oraz Rusłan Baszyrow znów są postrachem wyżej notowanych ekip. Sporą stratą jest z kolei uraz Jarosława Rzeszutki, który najprawdopodobniej opuści nadchodzące play-offy.

Niełatwe triumfy

Choć katowiczanie triumfowali w czterech spośród pięciu rozegranych w tym sezonie bezpośrednich spotkań z Zagłębiem Sosnowiec, to ich wyniki nie oddają w najmniejszym stopniu różnicy w tabeli dzielącej obydwa zespoły. Dość powiedzieć, że trzy ostatnie starcia kończyły się zaledwie jednobramkowym triumfem GieKSy.

Jeszcze ciekawiej było w drugim bezpośrednim meczu tych drużyn. Sosnowiczanie wygrali wówczas 2:0, a bramki Zagłębia strzegł Marcel Kotuła, który zanotował istny „dzień konia”. Choć wielu ekspertów wróży zapewne krótką przeprawę katowiczan, naszym zdaniem Zagłębie stać na to, by pokusić się o napsucie krwi rywalom zza miedzy.

Najważniejsze postacie

Patryk Wronka (40 meczów, 21 goli, 37 asyst) – w tym miejscu moglibyśmy wyróżnić całą pierwszą ofensywną formację katowiczan. Miejsce jest jednak tylko jedno. Przyznajemy je zatem zwycięzcy ligowej klasyfikacji kanadyjskiej. Wronka wyraźnie odżył po odejściu z GKS-u Tychy i potwierdził, iż jest jednym z najbardziej uzdolnionych polskich hokeistów. Ponadto, na lodzie imponował świetnym zgraniem z Grzegorzem Pasiutem oraz Bartoszem Fraszką. Hokej na lodzie to prosta gra, której celem jest zdobycie większej liczby goli od rywala. Z taką formacją to zadanie jest o wiele łatwiejsze.

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba, stoi, uprawia sport i w budynkuJewgienij Nikiforow (35 meczów, 20 goli, 22 asysty) – 28-letni Rosjanin to jeden z siedmiu zawodników bieżącego sezonu Polskiej Hokej Ligi, który uzbierał 20 lub więcej goli. Zdaje się on być zarazem najkompletniejszym napastnikiem w szeregach Zagłębia Sosnowiec. Oprócz ponadprzeciętnej skuteczności, bardzo dobrze odnajduje się w grze zespołowej, w czym spora zasługa Aleksandra Wasiljewa oraz Rusłana Baszyrowa. Wróżymy mu, że po zakończeniu sezonu będzie mógł przebierać on w zdecydowanie lepszych ofertach. Zatrzymanie go w Sosnowcu już było wszakże sporym sukcesem.

Najnowsze artykuły

Zasłużeni finaliści. Panujący mistrz czy 20-letni pretendent?

Redakcja

A więc (znów) „Święta Wojna”. Stawką finał fazy play-off

admin

Powtórka z rozrywki. Czy JKH weźmie rewanż za ubiegłoroczny ćwierćfinał?

Skomentuj