zklepy.pl
Image default

Derby dla GKS-u Tychy. „Trójkolorowi” bezlitośni w przewagach

Nie brakowało emocji w dzisiejszych derbach. W dzisiejszym meczu pomiędzy GKS-em Katowice a GKS-em Tychy padł wynik 5:4 dla tyszan. Podopieczni Pekki Tirkkonena wykorzystali aż pięć przewag na sześć rozgrywanych. To drugie w tym sezonie zwycięstwo tyszan nad katowickim zespołem.

W dzisiejszym meczu zabrakło po jednym kluczowym zawodniku każdej ze stron. W drużynie wicemistrzów Polski nie zagrał Grzegorz Pasiut, który leczy jeszcze drobny uraz, zaś wśród tyszan zabrakło Dominika Pasia, który jest przeziębiony.

W zespole gospodarzy zobaczyliśmy za to dwie nowe twarze. Christian Mroczkowski i Jean Dupuy jeszcze nie tak dawno reprezentowali ekipę z Nowego Targu, zaś obaj byli jeszcze wcześniej hokeistami GKS-u Tychy. Dla jednego i drugiego był to pierwszy mecz przeciwko dawnemu pracodawcy.

Jean Dupuy nie potrzebował wiele czasu na to by zaznaczyć swoją obecność. Już po 39 sekundach znalazł sposób na tyską defensywę, wymanewrował bramkarza i umieścił krążek w siatce. Na odpowiedź podopiecznych Pekki Tirkkonena nie trzeba było długo czekać. W 3. minucie gry w zamieszaniu podbramkowym najlepiej zachował się Filip Komorski. Kapitan GKS-u Tychy z najbliższej odległości skierował gumę do bramki.

To jednak nie był koniec emocji w tej odsłonie. W 5. minucie Olli Kaskinen oddał strzał w kierunku Johna Murraya, ale tuż przed katowickim bramkarzem, krążek jeszcze odbił się od kija Bartłomieja Jeziorskiego i kompletnie zmylił naszego reprezentacyjnego golkipera. Warto dodać, że GKS Tychy w tej odsłonie wykorzystał dwie przewagi ani jednej nie marnując. 

Wydawało się, że to przyjezdni będą kontrolować to spotkanie, jednak wszystko zmieniło się w 11. minucie. Wówczas sędziowie mieli ręce w górze po faulu Mathiasa Lehtonena. W czasie odłożonej kary Bartosz Fraszko zagrał do Pontusa Englunda, a ten mocnym strzałem pokonał Tomaša Fučika. Kolejne minuty tej tercji były naprawdę ciekawe, mecz toczył się od bramki do bramki, bez dłuższych przerw, co mogło się podobać.

W drugiej odsłonie dość szybko bo już w 23. minucie gry na ławkę kar odsłony został Marcus Kallionkieli. To skrzętnie wykorzystali trójkolorowi. Tyszanie wykorzystali trzecią w tym meczu przewagę. Bartłomiej Jeziorski znów wpisał się na listę strzelców po dobitce strzału Joony Monto. 

Gospodarze szybko odpowiedzieli, bo zaledwie trzy minuty później. Santeri Koponen wystrzelił w kierunku bramki, a Mateusz Bepierszcz przekierował to uderzenie. Tyski bramkarz mimo interwencji nie zdołał zatrzymać zmierzającego za linię bramkową krążka. Chwilę później mogło być 4:3 dla gospodarzy. Błąd popełnił Alan Łyszczarczyk, który stracił gumę na rzecz Bartosza Fraszki. Napastnik „GieKSy” jednak nie zdołał pokonać Tomaša Fučika w sytuacji sam na sam.

W 37. minucie urazu doznał Olaf Bizacki. Defensor gości ucierpiał w starciu pod bandą i w asyście klubowego fizjoterapeuty opuścił taflę.

Tyszanie w tym meczu byli do bólu skuteczni w przewagach. Chwilę po rozpoczęciu trzeciej odsłony, na ławkę kar powędrował Aleksi Varttinen. Tyszanie więc zagrali liczebnej przewadze po raz czwarty w tym meczu i po raz czwarty ją wykorzystali. Olli Kaskinen oddał strzał w kierunku „Jaśka Murarza”, ale krążek odbił się od jednego z obrońców i wpadł Murrayowi za kołnierz. 

O ile podopieczni Pekki Tirkkonena świetnie radzili sobie w przewagach, o tyle nie potrafili utrzymać korzystnego rezultatu na dłużej. Pięć minut po trafieniu tyszan, odpowiedzieli gospodarze. Pontus Englund mocnym strzałem z okolic bulika dał swojej drużynie czwarty w tym meczu remis.

Jednak to co robili w tym meczu goście to przechodziło ludzkie pojęcie. Nie pamiętam bym był kiedykolwiek na meczu gdzie jedna drużyna wykorzystała pięć przewag na pięć rozgrywanych w jednym meczu. Tej sztuki dokonali właśnie zawodnicy z „piwnego miasta”. W 52. minucie Olli Kaskinen wypalił z klepy w światło bramki, a krążek odbił się od jednego z defensorów i zmienił tor lotu krążka co zaskoczyło Johna Murraya.

Na 87 sekund przed końcem spotkania doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Jeanowi Dupuyowi spadł kask, którego złapał w powietrzu i założył na głowę, za co sędziowie nałożyli na niego karę. Jednak chwilę później do boksu kar podążył Bartłomiej Jeziorski. Tyski napastnik… wpadł w Johna Murraya, kiedy ten zjeżdżał do boksu. Tyszanie protestowali wobec decyzji sędziego, ale na nic się to nie zdało. Katowicki bramkarz został już w boksie, a jego drużyna grała w pięciu na czterech. Jednak nie udało się tego wykorzystać i ostatecznie trzy punkty pojechały do Tychów.

GKS Katowice – GKS Tychy 4:5 (2:2, 1:1, 1:2)
1:0 – Jean Dupuy – Santeri Koponen, Christian Mroczkowski (00:39),
1:1 – Filip Komorski – Daniła Larionovs, Alan Łyszczarczyk (02:26, 5/4),
1:2 – Bartłomiej Jeziorski – Olli Kaskinen, Joona Monto (04:27, 5/4),
2:2 – Pontus Englund – Bartosz Fraszko, Albin Runneson (10:17),
2:3 – Bartłomiej Jeziorski – Joona Monto, Mathias Lehtonen (23:34, 5/4),
3:3 – Mateusz Bepierszcz – Santeri Koponen, Bartosz Fraszko (26:20),
3:4 – Olli Kaskinen – Joona Monto, Mathias Lehtonen (41:12, 5/4),
4:4 – Pontus Englund – Marcus Kallionkieli, Santeri Koponen (46:11),
4:5 – Olli Kaskinen – Rasmus Heljanko, Joona Monto (51:23, 5/4).

GKS Katowice: Murray – Verveda, Maciaś; Bepierszcz, Anderson, Fraszko – Varttinen, Koponen; Michalski, Smal, Dupuy – Runesson, Englund; Mroczkowski, Sokay, Kallionkieli – Chodor, Jonasz Hofman, Dawid, Jakub Hofman.
Trener: Jacek Płachta

GKS Tychy: Fučik – Kaskinen, Bizacki; Łyszczarczyk, Komorski, Jeziorski – Ahola, Sobecki; Lehtonen, Monto, Heljanko – Ciura, Pociecha; Larionovs, Turkin, Gościński – Viinikainen, Matera; Krzyżek, Ubowski, Kucharski.
Trener: Pekka Tirkkonen.

Najnowsze artykuły

Szalona trzecia tercja w Krakowie. JKH górą

Mikołaj Pachniewski

GKS Katowice zdobył Sosnowiec. Piłkarski wynik

Mikołaj Pachniewski

GKS Katowice bez litości dla Podhala Nowy Targ

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj