zklepy.pl
Image default

Ducks lepsi po dogrywce od Flames. Fenomenalny występ Johna Gibsona

Calgary Flames zaliczyli nieudany start nowego sezonu NHL przed własną publicznością. Po dogrywce lepsi okazali się być Anaheim Ducks, a ich bramkarz John Gibson obronił aż 41 strzałów!

Fatalna passa Johnny’ego Gaudreau przeciwko Anaheim Ducks trwa w najlepsze. Aż trudno w to uwierzyć, ale dzisiejsze spotkanie było piętnastym z rzędu, w którym ten – bądź co bądź – świetny skrzydłowy nie zdobył gola. A okazji miał ku temu mnóstwo.

Mecz mógł rozpocząć się dla gości niezwykle udanie. Niecałe dwie minuty po pierwszym gwizdku, znajdujący się na niebieskiej linii własnej tercji obronnej Juuso Välimäki popełnił błąd. Krążek przejął Isac Lundeström, który do spółki z Masonem McTavishem popędził na bramkę Jacoba Markströma, jednak obronną ręką wyszedł bramkarz gospodarzy. Od tej sytuacji do pracy wzięli się zawodnicy Calgary Flames. Bardzo ładną akcję przeprowadził lewą stroną Elias Lindholm, który zagrał do znajdującego się w środku Johnny’ego Gaudreau. Ten bez namysłu, delikatnie przedłużył podanie do Matthewa Tkachuka, jednak strzał napastnika „Płomieni” wylądował na słupku.

Po niecałych ośmiu minutach gry, debiutujący w barwach zespołu z Calgary, dwukrotny zdobywca Pucharu Stanleya – Blake Coleman – zdobył swojego pierwszego gola.  Hampus Lindholm będący przy niebieskiej linii i mający przed sobą bardzo dużo wolnej przestrzeni, postanowił uderzyć bez przyjęcia, jednak nie trafił w krążek. Świetnym refleksem wykazał się Gaudreau, który przejął „gumę” i zagrał do znajdującego się na czerwonej linii Blake’a Colemana. Ten momentalnie popędził na bramkę strzeżoną przez Gibsona i w sytuacji sam na sam pewnym strzałem dał prowadzenie gospodarzom.

Następne minuty to kolejne, seryjnie marnowane świetne sytuacje Calgary Flames. Bardzo ładna dwójkowa akcja Gaudreau-Tkachuk czy też dwie sytuacje dwa na jednego rozgrzewały do czerwoności Johna Gibsona.

Na sześć minut przed końcem pierwszej tercji doszło do dość niespotykanej kary dwóch minut za przeszkadzanie dla Matthewa Tkachuka, który znajdując się w boksie zawodników „Płomieni”, zdecydował się wyskoczyć i z wyciągniętym kijem przechwycił krążek zmierzający w trybuny. Grający w przewadze jednego zawodnika goście zdołali po raz pierwszy dzisiejszego wieczoru pokonać Markströma. Cam Fowler bezbłędnie z prawego bulika uderzył przy prawym słupku. Bramkarz gospodarzy był odsłonięty i z pewnością mógł lepiej zareagować na ten strzał.

Ostatnie cztery minuty pierwszej tercji to istna nawałnica gospodarzy. Swojego szczęścia próbowali między innymi Ritchie, Zadorow, Gaudreau czy też Monahan, jednak za każdym razem górą okazał się John Gibson.

Druga tercja rozpoczęła się tak, jak skończyła pierwsza. Cały czas w natarciu byli gospodarze. Anaheim Ducks tylko dzięki świetnej formie swojego bramkarza zawdzięczali, że mecz nie skończył się przedwcześnie. W trakcie jednego z oblężeń bramki Gibsona, kiedy to Calgary Flames nie wychodziło z tercji Ducks przed około półtorej minuty, świetnym podaniem wszerz całej tafli popisał się Johnny Gaudreau, a Elias Lindholm nie miał innego wyjścia, jak tylko ulokować krążek w siatce.

Druga tercja okazała się dość pechowa dla gości. Nie dość, że stracili bramkę, to w starciu przy bandzie z Brettem Ritchiem kontuzji doznał Mason McTavish, który nie pojawił się już do końca meczu na lodzie. Na chwilę obecną nie wiadomo jak poważna jest kontuzja i kiedy młody zawodnik „Kaczek” wróci do gry.

Ostatnie dwadzieścia minut spotkania było teoretycznie najbardziej wyrównane. W dalszym ciągu sporą przewagę posiadali gospodarze, jednak akcje odważniej zaczęli wyprowadzać goście z Kalifornii, efektem czego była wyrównująca bramka. Grający z dużą pewnością siebie zawodnicy Calgary Flames zdecydowali się przeprowadzić zmiany, jednak uczynili to bardzo wolno i nonszalancko, w efekcie czego Rickard Rakell znalazł się w sytuacji sam na sam z Markströmem i nie dał mu najmniejszych szans na skuteczną obronę.

Trzy minuty później kolejną bardzo groźną akcję przeprowadziły „Kaczki”. Obrońca „Płomieni” – Erik Gudbranson – stracił równowagę, co postanowił wykorzystać Trevor Zegras, który popędził prawym skrzydłem, jednak w ostatniej chwili świetną interwencją w obronie popisał się Johnny Gaudreau.

Dogrywka nie przyniosła zbyt wielu emocji. Na półtorej minuty przed jej końcem błąd popełnił Noah Hanifin. Krążek przejął Troy Terry i bez namysłu zaatakował bramkę Markströma. W ataku towarzyszył mu Jamie Drysdale, który wykorzystał podanie i nie dał szans bramkarzowi z Calgary na skuteczną obronę, posyłając krążek z ostrego kąta do  bramki. Asystę drugiego stopnia zaliczył Ryan Getzlaf, dzięki czemu zmniejszył swój dystans do prowadzącego w klasyfikacji na najlepiej punktującego zawodnika w historii Anaheim Ducks, Teemu Selännego. Legendarny Fin zdobył dla „Kaczek” 988 punktów. Obecny kapitan zespołu z Kalifornii ma ich na koncie już 984. Bliski swojego kamienia milowego jest także Johnny Gaudreau, który po dzisiejszym meczu ma na koncie 496 punktów i pod tym względem znajduje się na 8. pozycji w całej historii Calgary Flames.

Bartłomiej Puk

Moje trzy gwiazdy:

  1. John Gibson,
  2. Johnny Gaudreau,
  3. Troy Terry.

Calgary Flames Anaheim Ducks 2:3 pd. (1:1, 1:0, 0:1, 0:1)
1:0 – Blake Coleman – Johnny Gaudreau (7:43),
1:1 – Cam Fowler – Kevin Shattenkirk, Troy Terry (15:56, 5/4),
2:1 – Elias Lindholm – Johnny Gaudreau, Rasmus Andersson (23:52),
2:2 – Rickard Rakell – Adam Henrique, Josh Mahura (52:55),
2:3 – Jamie Drysdale – Troy Terry, Ryan Getzlaf (63:26).

Flames: Markström – Andersson, Hanifin; Tkachuk, Lindholm, Gaudreau – Tanev, Zadorow; Mangiapane, Monahan, Dubé – Gudbranson, Välimäki; Coleman, Backlund, Lucic – Lewis, Gawdin, Ritchie.
Trener: Darryl Sutter.

Ducks: Gibson – Drysdale, Lindholm; Rakell, Zegras, Henrique – Manson, Fowler; Terry, Getzlaf, Comtois – Shattenkirk, Mahura; Silfverberg, Lundeström, McTavish – Jones, Groulx, Deslauries.
Trener: Dallas Eakins.

Najnowsze artykuły

NHL: Pittsburgh pewnie wygrywa. “Capitals” bezradne u siebie

Jan Stepiczew

NHL: Grad bramek w Vancouver. Wysoka porażka Edmonton

Jan Stepiczew

Wystartował sezon w NHL. Niespodzianka w Pittsburghu, “Jastrzębie” wygrywają

Jan Stepiczew

Skomentuj