Po wczorajszym spotkaniu rozegranym na Stadionie Zimowym w Tychach to hokeiści GKS-u są o jeden krok bliżej awansu upragnionych półfinałów. Po meczu kapitan „Pasów” nie przebierał w słowach, wyrażając niezadowolenie z postawy swej drużyny.
Najbardziej wyrównana ćwierćfinałowa rywalizacja przeniosła się wczoraj do Tychów. Ekipa z piwnego miasta wykorzystała atut własnego lodu, pewnie pokonując Comarch Cracovię 3:1. Dodajmy, iż pokonując w sposób bardzo przekonujący, gdyż to tyszanie byli stroną dominującą.
– Co mogę powiedzieć o dzisiejszym meczu? Zagraliśmy gówno; graliśmy jak pipki. To jest moje całe zdanie. Jeżeli zagramy tak w dwóch kolejnych meczach, to czeka nas koniec sezonu – Martin Dudáš nie gryzł się w język po nieudanym meczu jego zespołu.
Asem w rękawie trenera Sidorienki i spółki okazały się być przewagi. Hokeiści GKS-u Tychy wszystkie trzy gole zainkasowali podczas gry w „power-playu”, przesądzając o swym zwycięstwie w trzecim spotkaniu ćwierćfinałowej serii.
– To są play-offy, a one nierzadko rozstrzygają się w przewagach. Po pierwsze, nie możemy łapać takich kar, a po drugie – moim zdaniem – powinniśmy grać z dużo większym poświęceniem – zaznaczył kapitan „Pasów”.
Co zatem szwankowało w formacjach „penalty-kill” Cracovii?
– Tak wygląda gra w power-playu. Rywal ma jednego zawodnika więcej, a Tychy nie są słabym przeciwnikiem. Powiedzmy sobie szczerze, stoją na równym nam poziomie, a i cała liga była wyrównana. Kiedy dopuszczasz do tylu osłabień, nie możesz spodziewać się wygranej – dodał 34-letni Czech.
Podopieczni Rudolf Roháček także nie błyszczeli w pierwszym meczu, lecz mimo tego, w kolejnym spotkaniu udało im się powrócić do gry i wyrównać stan serii. Czy stać ich na to również i dziś?
– Mam nadzieję, że w końcu się obudzimy. Jeżeli tak się nie stanie, to może być to szybka seria. Gdy zagramy tak samo jak dziś, będzie to koniec – ponownie przestrzegł Dudáš.
Na zakończenie, nie mogło zabraknąć ciężkiego pytania o obecną sytuację na świecie skierowanego do kapitana krakowian. Wydarzenia te dawno bowiem wykraczają już poza „politykę”, a dotyczą podstaw humanitarności. Wczoraj wyrazy solidarności z Ukrainą były widoczne na każdym lodowisku PHL. Zarówno w szatni GKS-u Tychy, jak i Comarch Cracovii nie brakuje zawodników zza wschodniej granicy. Czy w obozie „Pasów” da się odczuć niepokoje związane z obecnymi realiami?
– Gramy w hokej. Nie jesteśmy politykami ani żołnierzami. Wiemy co się dzieje, jest nam żal normalnych ludzi i jest to tragedia. Nie ma jednak sensu się nad tym wypowiadać; nie widzę tego ja, ani chłopacy – defensor rodem z Ostrawy udzielił neutralnej odpowiedzi.