zklepy.pl
Image default

Elita stoi otworem! Włosi odprawieni z kwitkiem

Reprezentacja Polski zwyciężyła w arcyważnym meczu z Włochami za trzy punkty! Trzecia tercja niezwykle zaciętego boju z hokeistami z Półwyspu Apenińskiego przypominała obronę Częstochowy, ale biało-czerwoni spisali się na medal i stoją przed historyczną szansę na powrót do Elity!

Porażka z Wielką Brytanią – pomimo wywalczenia punktu – oznaczała jedno: w przypadku chęci awansu z drugiego miejsca zakończył się czas na kalkulacje, a spotkanie z Włochami musieliśmy zagrać na 110%, jeżeli marzyliśmy o zwycięstwie.

Po pierwszych pięciu minutach mogliśmy być zadowoleni z naszej gry: biało-czerwoni wyszli na lód bez kompleksów, wysokim forecheckiem atakując rywali tuż po stracie krążka. Nasze starania przyniosły wreszcie efekt, kiedy to Mateusz Michalski po podaniu Radosława Galanta zmieścił krążek pod parkanami Justina Fazio.

Niestety, radość nie trwała długo. Już minutę później Daniel Mantenuto wygranym bulikiem wycofał krążek do Alexa Trivellato, a ten piekielnie mocnym strzałem przetestował wytrzymałość siatki Johna Murraya. Co prawda, przetrwała ona tę próbę, ale nasz bramkarz nie zdołał zatrzymać krążka i skapitulował po raz pierwszy.

Po wstępnym rekonesansie z obydwu stron, gra się znacznie uspokoiła. Polacy starali się przedrzeć przed bramkę Fazio indywidualnymi rajdami, Włosi szukali swych okazji we wrzutkach za bramkę Murraya.

Zakotłowało się za to po… końcowej syrenie, kiedy przy boksie Polaków obydwie strony kroczyły sobie do gardeł. Najbardziej krewki Tommaso Traversa stracił jednak „prąd” i uderzył jednego z naszych reprezentantów głową. Za to zagranie między tercjami został ukarany odesłaniem do szatni bez możliwości powrotu na lód, a Polacy mieli przystąpić do kolejnej odsłony gry z pięciominutową przewagą.

Początek drugiej tercji nie wyglądał jednak obiecująco. Brakowało tempa, dynamiki, a nieporozumienie w liniach ofensywnych skutkowały spalonymi. Przełamanie zdołał zapewnić Krystian Dziubiński, który skorzystał na dograniu Patryka Wronki i wbił go do włoskiej bramki.

W 24. minucie doszło do kolejnego ostrego spięcia. W efekcie na ławce kar przez dwie minuty przyszło odpocząć Wronce oraz Mantenuto. Gra była kontynuowana w zestawieniu pięciu na czterech.

W 27. minucie zabrakło nam szczęścia. Sędzia sygnalizował karę dla Dziubińskiego, po tym, jak ten podciął jednego z rywali. Włosi utrzymali się jednak przy krążku i przeprowadzili błyskawiczną kontrę. Daniel Tedesco zwieńczył trójkową akcję i zapewnił swej ekipie wyrównanie.

Na domiar złego, już dwie minuty później popełniliśmy błąd techniczny przy zmianie, co skutkowało pierwszą karą w tym meczu dla podopiecznych Róberta Kalábera. Przetrwaliśmy ten ciężki okres, ale „Squadra Azzura” nie raz i nie dwa zasiała sporo zagrożenia.

Kiedy siły na lodzie zaczęły wskazywać na to, że Włosi zyskują optyczną przewagę, udało nam się w sprzyjających okolicznościach zdobyć potrzebnego niczym tlen gola. Włosi nie popisali się w defensywie, notując stratę za własną bramkę. Krystian Dziubiński zdecydował się na strzał, a krążek w drodze do siatki odbił się jeszcze od Bartłomieja Jeziorskiego.

W tym momencie stało się jasne, że musimy bronić tego wyniku za wszelką cenę i nie pozwolić sobie na tak szybkie wyrównanie jak przy poprzednich dwóch golach. Na 33 sekundy przed zakończeniem drugiej tercji do faulu musiał uciec się Bartosz Ciura, który przewracając najeżdżającego rywala uratował nas niechybnie przed stratą gola.

Trzecia tercja przypomniała istną obronę Częstochowy. Nasi zawodnicy imponowali jednak defensywną dojrzałością i rozwagą w rozgrywaniu krążka. Nie zmieniła tego nawet kara zainkasowana przez Alana Łyszczarczyka, gdyż ponownie wyszliśmy z osłabienia bez szwanku.

Cierpliwość opłaciła. Na pięć minut przed końcem otworzyła się przed nami sytuacja w przewadze. Tym razem Polacy wiedzieli, jak dokładnie mają rozegrać ten element, a świetna akcja została sfinalizowana strzałem Grzegorza Pasiuta do niemalże pustej bramki.

Włosi chwycili się brzytwy, ściągając bramkarza, a na 26 sekund przed końcem trener Michael Keenan poprosił o dodatkowy czas. Cud się jednak nie wydarzył.

Panowie, możecie napisać historię. Dajcie nam jutro poczuć tę radość jeszcze raz!

Włochy – Polska 2:4 (1:1, 1:2, 0:1)
0:1 – Mateusz Michalski – Radosław Galant (5:23).
1:1 – Alex Trivellato – Daniel Mantenuto (6:28),
1:2 – Krystian Dziubiński – Patryk Wronka, Grzegorz Pasiut (22:10, 5/4),
2:2 – Daniel Tedesco – Peter Spornberger, Angelo Miceli (26:35),
2:3 – Bartłomiej Jeziorski – Krystian Dziubiński (37:06),
2:4 – Grzegorz Pasiut – Patryk Wronka, Marcin Kolusz (56:63, 5/4).

Włochy: Fazio – Spornberger, Larkin; Miceli, Petan, Tedesco – Trivellato, Pietroniro; Frigo, Mantenuto, Zanetti – Miglioranzi, Insam; Brunner, Hannoun, Marchetti – Glira, Gios; Deluca, Traversa, McNally.
Trener: Michael Keenan.

Polska: Miarka – Kruczek, Wajda; Wronka, Pasiut, Fraszko – Kolusz, Ciura; Dziubiński, Paś, Łyszczarczyk – Dronia, Kostek; Jeziorski, Wałęga, Zygmunt – Górny, Jaśkiewicz; Michalski, Starzyński, Galant.
Trener: Róbert Kaláber.

Najnowsze artykuły

Polska znów słabsza od Słowenii

Mikołaj Pachniewski

Polacy wracają do Bytomia. Kadra w komplecie

Mikołaj Pachniewski

MŚ Elity: Dobre informacje dla Polaków. Słowacy zagrają bez hokeistów z KHL

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj