Spotkanie reprezentacji Polski z Ukrainą trzymało nas w napięciu do samego końca. Ostatecznie, o wyniku musiały rozstrzygnąć rzuty karne. Te skuteczniej egzekwowali Polacy, a po golu Jakuba Bukowskiego mecz zakończył się wynikiem 3:2. To bardzo ważny krok w kierunku powrotu do dywizji IA.
Mecz Polski z reprezentacją Ukrainy był typowany przez ekspertów jako spotkanie dwóch najpoważniejszych kandydatów do wywalczenia awansu do dywizji IA. W swych premierowych meczach obydwie reprezentacje nie tylko zainkasowały pewnie trzy punkty, ale także zachowały czyste konta. Polacy pokonali 3:0 Estończyków, zaś Ukraińcy nie dali szans Serbom (7:0).
W dzisiejsze spotkanie lepiej weszli biało-czerwoni, którzy zdecydowanie częściej gościli pod bramką rywala. Przyniosło to efekt w 13. minucie meczu, kiedy to Dominik Paś popisał się precyzyjnym wykończeniem akcji. Radość Polaków nie trwała jednak długo, gdyż po równoległych wykluczeniach, jakie obciążyły konta Johna Murraya i Jakuba Bukowskiego, przyszło nam bronić we trzech zawodników w polu. Nasi sąsiedzi ze wschodu nie zmarnowali dogodnej sytuacji do wyrównania. Strzałem z ostrego kąta zapewnił je Jewgen Fadiejew.
Podopieczni Róberta Kalábera zdołali odzyskać prowadzenie jeszcze przed przerwą. W rolę egzekutora ponownie wcielił się wychowanek JKH GKS-u Jastrzębie. Patryk Wronka wprowadził dynamicznie krążek w tercję Ukraińców, a popularny „Pasiu” ulokował go tuż pod poprzeczką bramki strzeżonej przez Siergieja Pisarenkę.
Druga tercja nie przyniosła nam zmiany rezultatu, lecz sposobności ku temu nie brakowało. Polacy dwukrotnie występowali w liczebnym osłabieniu, lecz Pisarenko nie dał się pokonać. Przed szczególnie dogodną okazją stanął Paweł Zygmunt, lecz nie zdołał trafić czysto w krążek.
Niestety, w trzeciej tercji doszło do wyrównania. Po niecelnym podaniu Kamila Górnego, krążek padł łupem Michałja Simczuka. Ten pognał sam na bramkę Johna Murraya i uderzeniem z bekhendu posłał krążek tuż pod jego parkanami. Jak się okazało, wystarczyło to Ukraińcom, by doprowadzić do dogrywki.
W tym miejscu warto wspomnieć, iż Polacy mieli okazję, by rozstrzygnąć mecz na swój korzyść już wcześniej. Niestety, w ostatnich pięciu minutach nie wykorzystali dwóch okresów gry w liczebnej przewadze. Kolejna okazja do gry w power-playu nadarzyła się tuż na początku dogrywki. Niestety, i tym razem formacje specjalne zawiodły. Najbliższy szczęścia był Dominik Paś, lecz z najbliższej odległości nie trafił do pustej bramki.
Niewykorzystane okazje biało-czerwonych mogły zemścić się w samej końcówce, gdyż po faulu Patryka Wronki to Ukraina rozgrywała swą przewagę. John Murray przy sporej dozie szczęścia przytrzymał jednak remisowy wynik, a o losach tego zaciętego spotkania miały zadecydować rzuty karne.
Te skuteczniej egzekwowali Polacy. Na listę strzelców wpisali się Filip Komorski oraz Jakub Bukowski, kończąc ten thriller.
Ukraina – Polska 2:3 pk. (1:2, 0:0, 1:0, 0:0 d., 1:2 k.)
0:1 – Dominik Paś – Paweł Zygmunt (12:01),
1:1 – Jewgen Fadiejew – Igor Mereżko, Witalij Lalka (15:15, 5/3),
1:2 – Dominik Paś – Patryk Wronka (17:56),
2:2 – Michajło Simczuk (44:38),
2:3 – Jakub Bukowski (65:00, decydujący rzut karny).
Rzuty karne:
Ukraina: Pieresunko (-), Simczuk (-), Lalka (-), Błagoj (+), Michnow (-).
Polska: Komorski (+), Wałęga (-), Bukowski (+), Łyszczarczyk (-).
Ukraina: Pisarenko – Tołstuszko, Mereżko; Michnow, Mazur, Peresunko – Matusewicz, Pangełow-Jułdaszew; Fadiejew, Koreńczuk, Lalka – Andriejkiw, Litwinow; Nimenko, Morozow, Błagoj – Grebenik; Borodaj, Worona, Czikancew oraz Simczuk.
Trener: Wołodymyr Szachrajczuk.
Polska: Murray – Ciura, Bryk; Zygmunt, Paś, Wronka – Górny, Kostek; Dziubiński, Łyszczarczyk, Wałęga – Wajda, Kruczek; Komorski, Jeziorski, Michalski – Jaśkiewicz; Bukowski, Gościński, Starzyński.
Trener: Róbert Kaláber.