Wtorkowy hit nie zawiódł! Po pełnym emocji meczu lidera z wiceliderem więcej powodów do uśmiechu mogą mieć hokeiści Re-Plast Unii Oświęcim. Po wyjazdowym zwycięstwie 5:4 zainkasowali oni trzy punkty oraz utrzymali miejsce na fotelu lidera.
Po reprezentacyjnej przerwie, znów – niczym do telenoweli – mogliśmy zasiąść, by śledzić koleje losu w Polskiej Hokej Lidze. We wtorkowy wieczór uraczono nas starciem lidera z wiceliderem: do Katowic zawitała Re-Plast Unia Oświęcim.
Nikogo nie powinno dziwić, iż od pierwszych minut inicjatywę próbowali przejąć podopieczni Jacka Płachty. Ze śmiałymi próbami gospodarzy dobrze radził sobie jednak Kevin Lindskoug. Bezsprzecznie najbliższy otwarcia wyniku był Bartosz Fraszko, którego od wpisania się na listę strzelców faulem powstrzymał Pyłyp Panhełow-Jułdaszew.
Katowiczanie nie wykorzystali swojej przewagi, a niespełna pięć minut później byli zmuszeni, by bronić się w podwójnym osłabieniu. Po przewinieniu Hampusa Olssona na ławkę kar odesłany został dodatkowo Grzegorz Pasiut, który najprawdopodobniej zbyt żywiołowo oponował przeciw decyzji arbitrów.
Biało-niebiescy nie zmarnowali tej okazji. W rolę egzekutora wcielił się Erik Ahopelto. Fiński napastnik otrzymał krążek przed bramką Murraya i precyzyjnym strzałem zadał pierwszy cios. Dzięki niemu, oświęcimianie mogli zjeżdżać do szatni przy jednobramkowym prowadzeniu.
Na odpowiedź gospodarzy przyszło nam poczekać do drugiej tercji. Grająca w przewadze GieKSa zdołała wyrównać za sprawą Marcina Kolusza. Doświadczony hokeista huknął z dystansu, a Lindskoug został zmuszony, by wyjąć krążek z siatki.
Od 33. minuty ta tercja należała już jednak tylko i wyłącznie do Unii. Ponowne prowadzenie przyjezdnym zapewnił Patryk Noworyta, notując pierwsze trafienie w tym sezonie. Kolejnego gola zapewnił Dariusz Wanat, a po trafieniu Alexandra Szczechury stało się jasne, iż trzy punkty raczej opuszczą dziś Katowice. Scenariusz w powyższych przypadkach był podobny – oświęcimianie bez większych problemów przedarli się przed bramkę Murraya, a ten był bezradny wobec prób rywali. W samej końcówce tercji uratował jeszcze swój zespół przed czterobramkową stratą.
Trzecia tercja przyniosła nam jednak nie lada emocji. W 46. minucie Lindskoug skapitulował po raz drugi po strzale z dystansu, a w rolę strzelca wcielił się Dawid Musioł. W 55. minucie bezpieczną przewagę oświęcimianom przywrócił Andrij Denyskin.
Katowiczanie walczyli jednak do samego końca. Kolejny strzał sprzed niebieskiej przyniósł efekt w postaci gola Macieja Kruczka, a „kontakt” zapewnił Matias Lehtonen. Ambitna końcówka nie wystarczyła jednak GieKSie do sięgnięcia po punkty. Biało-niebiescy utrzymali bezpieczne prowadzenie do końcowej syreny i utrzymali fotel lidera.
GKS Katowice – Re-Plast Unia Oświęcim 4:5 (0:1, 1:3, 3:1)
0:1 – Erik Ahopelto – Aleksandrs Jerofejevs, Pawło Padakin (14:57, 5/3),
1:1 – Marcin Kolusz – Bartosz Fraszko, Brandon Magee (28:42, 5/4),
1:2 – Patryk Noworyta – Andrij Denyskin, Tommi Laakso (32:24),
1:3 – Dariusz Wanat – Andrij Denyskin, Sebastian Kowalówka (35:56),
1:4 – Alexander Szczechura – Michael Cichy, Teddy Da Costa (37:11),
2:4 – Dawid Musioł – Brandon Magee, Marcin Kolusz (45:38),
2:5 – Andrij Denyskin – Peter Bezuška, Kristaps Jākobsons (54:44),
3:5 – Maciej Kruczek – Joona Monto, Hampus Olsson (56:23),
4:5 – Matias Lehtonen – Marcin Kolusz, Grzegorz Pasiut (59:15).
GKS: Murray – Musioł, Kolusz; Fraszko, Pasiut, Magee – Mikkola, Wanacki; Lehtonen, Pulkkinen, Krężołek – Kruczek, Wajda; Olsson, Monto, Hitosato – Prokurat, Maciaś; Bepierszcz, Smal, Blomqvist.
Trener: Jacek Płachta.
Unia: Lindskoug – Panhełow-Jułdaszew, Graborenko; Szczechura, Cichy, Da Costa – Diukow, Jerofejevs; Padakin, Dziubiński, Ahopelto – Bezuška, Jākobsons; Sołtys, Krzemień, S. Kowalówka – P. Noworyta, M. Noworyta; Laakso, Wanat, Denyskin.
Trener: Nik Zupančič.
1964
15 listopada 2022 at 21:47
Pierwsza bramka dla Uni zdecydowanie wydrukowana przez sędziego Breske bo atak barkiem przy bandzie to nie faul zaś interwencja kapitana w tej sprawie to też nieuzasadnione 2 min zaś dziwna ślepotę sędziów w stosunku do Katowic można wręcz nazwać cudem. Widocznie w przerwie zainterweniował obserwator bo w drugiej i trzeciej tercji sędziowanie nagle się poprawiło jak i ustąpiła ślepota arbitrów. Co wpłynęło znacznie na grę obu drużyn 3:1dla Uni w drugiej tercji i 3:1 dla Katowic w trzeciej a o wygranej zadecydowała wydrukowana pierwszą tercja za którą sędzia Breske wraz z kolegami powinni być odsunięci od sędziowania co najmniej na 5 meczy.