zklepy.pl
Image default

Fatalne przewagi i emocje do samego końca. KH Energa lepsza po karnych

KH Energa Toruń ponownie okazała się być lepsza od JKH GKS-u Jastrzębie. Tym razem do wyłonienia zwycięzcy w starciu z JKH GKS-em Jastrzębie niezbędne okazały się być rzuty karne, a te lepiej egzekwowali przyjezdni z ziemi chełmińskiej.

Na sześć kolejek przed zakończeniem sezonu zasadniczego hokeistom JKH GKS-u Jastrzębie nie grozi ani poprawa, ani pogorszenie ligowej pozycji w tabeli. Pod batutą Róberta Kalábera nie może być jednak mowy o odstawianiu kija, a nad czeską granicą zameldowała się dziś KH Energa Toruń, która już w tym roku znalazła sposób na jastrzębską ekipę. Inaugurację meczu poprzedziła minuta ciszy ku pamięci zmarłych niedawno Floriana Gomoli oraz Zdzisława Nowickiego, niezwykle zasłużonych dla Jastrzębskiego Klubu Hokejowego.

Nim kibice zdążyli dobrze rozsiąść się jeszcze na trybunach Jastoru, „Stalowe Pierniki” zdążyły otworzyć wyniki po karze zainkasowanej przez Jozefa Šveca. Adrian Jaworski oddał strzał sprzed niebieskiej, a Mikałaj Syty przytomnie dobił krążek do bramki Bencego Bálizsa.

Kiedy jastrzębianom ponownie przyszło bronić się w osłabieniu po wykluczeniu Viinikainena, torunianie z pewnością liczyli na pójście za ciosem. Ten nadszedł jednak z niespodziewanej strony. Dominik Paś przejął krążek we własnej tercji i pokonał strzałem po lodzie Ekholma Roséna.

W drugiej tercji podopiecznym Teemu Elomy udało się powrócić na prowadzenie. Najskuteczniejszy napastnik całej ligi – Illa Korenczuk – tym razem wcielił się w rolę kreatora gry i otworzył drogę do bramki Sytemu.

Jastrzębianie mogli pluć sobie w brodę, gdyż niejednokrotnie byli bliski wyrównania. Zabrakło im jednak ku temu determinacji. Wystarczy wspomnieć tu sytuację Josefa Mikyski z początku trzeciej odsłony gry, który pomylił się z najbliższej odległości.

Brązowi medaliści ponownie zaskoczyli przyjezdnych z ziemi chełmińskiej podczas gry w osłabieniu w 51. minucie. Przeprowadzili oni błyskawiczną kontrę, zwieńczoną przez Łukasza Nalewajkę. Udało im się podtrzymać dobry okres, gdy w 57. minucie Tuukka Rajamäki znalazł sobie nieco miejsca przed polem bramkowym, potrzebnego do oddania skutecznego strzału.

Torunianie zakasali jednak rękawy i ruszyli do odrabiania straty. Korenczuk pognał na bramkę Bálizsa, a węgierski bramkarz nie zdołał zamrozić krążka po jego strzale, co okazało się być brzemienne w skutkach. Z dobitką zdążył bowiem István Gábor Szűcs i zapewnił remis na nieco ponad dwie minuty przed końcową syreną, co ostatecznie poskutkowało dogrywką.

Ta nie przyniosła rozstrzygnięcia, choć trener Kaláber pokusił się nawet o… ściągnięcie bramkarza w jej ostatnich fragmentach. Koniec końców, kibice, którzy zdecydowali się spędzić niedzielne popołudnie na Jastorze, byli świadkami rzutów karnych.

Ostatecznie, drogę do bramki znalazło aż siedem prób hokeistów z obydwu stron. Decydujący cios zadał jednak Korenczuk, a torunianie po raz drugi w krótkim odstępie czasu zatriumfowali z JKH.

JKH GKS Jastrzębie – KH Energa Toruń 3:4 pk. (1:1, 0:1, 2:1, 0:0 d., 3:4 k.)
0:1 – Mikałaj SytyAdrian Jaworski, Kamil Kalinowski (2:47, 5/4),
1:1 – Dominik Paś (8:13, 4/5),
1:2 – Mikałaj SytyIlla Korenczuk (28:34),
2:2 – Łukasz NalewajkaJozef Švec, Jauhienij Kamienieu (50:36, 4/5),
3:2 – Tuukka RajamäkiDominik Paś, Maciej Urbanowicz (56:45),
3:3 – István Gábor SzűcsIlla Korenczuk (57:50),
3:4 – Illa Korenczuk (65:00, decydujący rzut karny.)

Rzuty karne:

JKH: Bálizs – ViinikainenKostekUrbanowiczPaśRajamäki – Ševčenko, BrykKaleinikovasMikyskaŠvec – GórnyKamienieuJansonsFreidenfeldsSiņegubovs – Horzelski, Onak; R. NalewajkaJarosz, Ł. Nalewajka.
Trener: Róbert Kaláber.

KH Energa: Ekholm Rosén – Jaworski, AugstkalnsProkurat, Viitanen  – Szécsi, ZielińskiKorenczukSytyBormanisAhonenGimiński; M. Kalinowski, K. Kalinowski, SzűcsSchaferSzyrkow; OlszewskiMaćkowskiWenker.
Trener: Teemu Elomo.

Najnowsze artykuły

Re-Plast Unia Oświęcim mistrzem Polski! Powrót na tron po 20 latach

Mikołaj Pachniewski

Re-Plast Unia wróciła do gry! Będzie siódmy mecz

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Skomentuj