Starcie z czwartą drużyną sezonu zasadniczego nie jest łatwą przebieżką dla zwycięzców zasadniczej części rozgrywek. Wczoraj GKS Katowice ponownie wyrównał stan serii z Comarch Cracovią, a katowiczanie od poniedziałku ponownie mogą liczyć na Bartosza Fraszkę. Najlepiej punktujący gracz GieKSy docenił postawę domowej publiczności.
Rywalizacja GKS-u Katowice z Comarch Cracovią zaczyna powoli przypominać zacięty bokserski pojedynek, gdzie na każde uderzenie rywal odpowiada mocnym ciosem. W czwartym spotkaniu GieKSa nie pozwoliła „Pasom” na odskoczenie w tej serii i ponownie wyrównała jej stan.
– Dziś zobaczyliśmy GieKSę taką, jaka powinna wyglądać w każdym meczu. Podnieśliśmy się z 0:1 na 3:1 w trzeciej tercji. Duży szacunek dla chłopaków i całej drużyny. Wszyscy się spisali super. Mam nadzieję, że to podtrzymamy i w piątek to my wyjdziemy na prowadzenie – powiedział „na gorąco” Bartosz Fraszko.
Jeszcze w trakcie sezonu zasadniczego, a i nawet w trakcie fazy play-off część osób postawiła już na katowiczanach krzyżyk. Po słabszym meczu potrafią jednak zaskoczyć rywala i kibiców, odmieniając zupełnie oblicze zespołu. We wtorek także zobaczyliśmy inną GieKSę aniżeli w poniedziałek.
– To jest nasz urok. Po słabym spotkaniu następnego dnia wychodzimy na lód i widzimy drużynę odmienną o 180 stopni. Trzeba wyciągnąć wnioski i poprawić mankamenty, ale to, że wygrywamy na pewno cieszy – przyznał „Fracho”.
Bartosz Fraszko nie był w stanie pomóc swym kolegom w końcówce rywalizacji z JKH GKS-em Jastrzębie, a także na początku zmagań z krakowianami. W pierwszym domowym meczu powrócił do gry, a wczoraj po strzale do pustej bramki zdobył gola, który powinien podnieść morale.
– Wczorajszy mecz był dla mnie katorgą, czułem się fatalnie. Przez pięć dni zmagałem się z gorączką 39 stopni, co wycieńczyło mój organizm. Dzisiaj było już trochę lepiej, ale do optymalnej dyspozycji jest na pewno daleko – zaznaczył najlepiej punktujący hokeista GieKSy.
Siła rażenia GieKSy straciła na absencji swojego czołowego strzelca. Czy po wyczerpującej chorobie jest on gotowy na kolejne trudy, jakie niosą ze sobą play-offy?
– To są play-offy. Opuściłem już na pewno zbyt dużo meczów, chcę pomóc chłopakom. Muszę zacisnąć zęby i walczyć tak jak cała drużyna – dodał 27-letni napastnik.
Katowiczanie mogą liczyć na pełne wsparcie swojej publiczności, która na dotychczasowe spotkania domowe półfinałów wykupiła całą pulę biletów. Tak duże wsparcie na tym etapie może stanowić nieocenioną przewagę.
– Wydaje mi się, że nasi kibice są bez porównania w całej Polsce. Szkoda, że wczoraj musieli patrzeć na naszą porażkę, ale pokazali charakter tak jak i my, przyszli w komplecie i pomogli nam w zwycięstwie – podziękował za wsparcie Fraszko.