Puchar Polski, jak co roku, kojarzy się jednoznacznie z poświątecznym powrotem do hokejowych zmagań. W tym roku, po wielu latach przerwy, Krynica-Zdrój ponownie będzie gościła czołowe ekipy z kraju. W pierwszym meczu półfinałowym o awans powalczą dwa „GieKaeSy”: katowicka GieKSa oraz Jastrzębski Klub Hokejowy.
Kontynentalne kłopoty…
Największym urokiem meczów pucharowych jest fakt, iż na nic zdają się poprzednie spotkania, miejsce w tabeli czy jakiekolwiek kalkulacje – liczy się tylko i wyłącznie tu i teraz. Obydwie drużyny mają za sobą turbulencje, które z pewnością dodadzą kolorytu bezpośredniemu starciu. Laur pierwszeństwa wręczymy GieKSie.
Katowiczanie przez długi okres dominowali – bo inne słowo nie definiuje tak dosadnie wyników drużyny Jacka Płachty – na ligowym poletku, sięgając po zwycięstwo w pierwszych siedemnastu spotkaniach o punkty. Morale ekipy ze stolicy województwa śląskiego nie zmąciła nawet porażka w starciu o Superpuchar Polski poniesiona z rywalem zza miedzy – GKS-em Tychy. Piach w trybikach katowickiej machiny zaczął chrupać dopiero po powrocie z Cortiny, gdzie mistrzowie Polski przypieczętowali awans do superfinału Pucharu Kontynentalnego.
Przegrana z Re-Plast Unią Oświęcim (2:5), a także wpadki z JKH GKS-em Jastrzębie (3:4) i KH Energą Toruń (2:7) dały nieco tlenu reszcie ligowej stawki. Przewaga GieKSy wciąż jest jednak widoczna – jedenaście punktów nad drugimi w tabeli tyszanami zapewnia jej hokeistom względny komfort psychiczny. Ciężko nie oprzeć się jednak wrażeniu, iż w ostatnich tygodniach katowiczanom znacznie trudniej o punkty, aniżeli u startu sezonu.
… i wesoły hokej
Jeżeli GKS Katowice może mówić o wahaniach formy, to JKH GKS Jastrzębie już dawno temu wskoczył na sinusoidę i niczym na rollercoasterze zalicza szczyty i dołki, fundując swym fanom huśtawkę nastrojów. Konia z rzędem temu, kto jest w stanie oszacować, w jakiej formie ekipa Róberta Kalábera zjawi się pod Beskidami.
Zwycięstwo 10:5 z Sanokiem? Dla jastrzębian – bułka z masłem. Porażka 3:10 z Podhalem? Wypadek przy pracy, jedziemy dalej! Stabilizacja – to słowo nie figuruje w słowniku hokeistów znad czeskiej granicy. Każdy ich kolejny mecz jest niczym bombonierka Forresta Gumpa i przynosi coś nowego.
Spory wpływ miała na to pewnie niedyspozycja generała w jastrzębskiej armii – Marcina Kolusza. Uniwersalny weteran nie schodził poniżej właściwego mu poziomu zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Czy reprezentant Polski zamelduje się w składzie meczowym w Krynicy-Zdroju? Na pewno na lodzie stanowiłby on sporą wartość dodaną.
Przegląd indywidualności
Jeżeli przypatrzymy się indywidualnej formie zawodników, faworytem tego starcia zdają się być katowiczanie. John Murray przyzwyczaił nas do pewnego, wysokiego poziomu, z kolei ciężko oszacować, czy Róbert Kaláber między słupkami postawi na Macieja Miarkę, czy też Jakuba Lackoviča.
Ponownie, wszystkie oczy zapewne zostaną skierowane na Rastislava Špirkę. 39-letni Słowak to bez dwóch zdań najlepiej wyszkolony technicznie zawodnik JKH, który w tym sezonie już zagrał na nosie GieKSie – równo miesiąc temu, 28 listopada w meczu z katowiczanami skompletował hat-tricka. Ciekawi jesteśmy także dyspozycji Jakuba Ižacký’ego, który długo dochodził do siebie po kontuzji, a we wcześniej wspomnianym spotkaniu z Sanokiem zanotował aż siedem punktów.
W Katowicach prym wiodą z kolei hokeiści z północy Europy. Choć za nami nieco ponad połowa sezonu, to Joona Monto już przebił swój najlepszy wynik punktowy z poprzednich dwóch sezonów. Wcale nie gorzej od niego radzą sobie Olli Iisakka czy Sam Marklund. Santeri Koponen – zgodnie z naszymi przewidywaniami – „z tylnego fotela” nadaje werwy poczynaniom zawodników odpowiedzialnych za zdobywanie goli.
Dyspozycja dnia
Wszystkie znaki zapytania będziemy mogli wygumować tuż po zakończeniu pojedynku, który rozpocznie się dziś o 18.30 w Krynicy-Zdroju. Jastrzębianie po swój ostatni Puchar Polski sięgnęli przed blisko trzema laty, kończąc tym samym swoją serię trzech kolejnych triumfów. W 2018 i 2019 nikt nie dawał im wielkich szans, ale udało im się sprawić niemałe niespodzianki, wzbogacając klubową gablotę.
Katowiczanie czekają z kolei już ponad połowę wieku: po swój jedyny Puchar Polski sięgnęli w 1970. Mistrzowska ekipa przed rokiem skruszyła sobie zęby na GKS-ie Tychy, z kolei w grudniu 2021 niespodziewanie nie podołała KH Enerdze Toruń. Po tych niepowodzeniach, głód pucharu tylko może rosnąć.