zklepy.pl

GKS Katowice wypunktował mizerną Unię. Dublet Andersona

GKS Katowice nie pozostawił złudzeń w trzecim meczu półfinałowym i pokonał mizerną Re-Plast Unię Oświęcim 4:1. Dwa gole na swoim koncie zapisał Stephen Anderson. Tylko postawa Linusa Lundina uchroniła mistrzów Polski od wyższej porażki.

Piątkowy mecz od początku był bardzo nerwowy. Sporo było zaczepek i prowokacji z obu stron. Nie zabrakło także kontrowersji, gdyż sędziowie już w 5. minucie nie widzieli, gdy Stephen Anderson zdobył gola, ale krążek po odbiciu od wewnętrzej siatki i słupka wrócił w pole. Gra toczyła się jeszcze dobre kilkadziesiąt sekund i dopiero w pierwszej przerwie arbitrzy skorzystali z zapisu wideo i bramkę uznali.

Gospodarze próbowali odpowiedzieć na tego gola, ale w podbramkowych zamieszaniach szczęście sprzyjało katowiczanom, który wyszli z opresji obronną ręką. Podopieczni Jacka Płachty przeczekali te ataki mistrzów Polski i w 20. minucie wyprowadzili dwa potężne ciosy, które posłały Unię na deski. Najpierw po fatalnym zagraniu Romana Diukowa w sytuacji sam na sam drugiego gola zdobył Anderson, a 31 sekund później dwójkową kontrę zwieńczył Patryk Wronka i było 0:3! A trybuny oświęcimskiego lodowiska zamilkły.

Po przerwie do pracy w ofensywie zabrali się mistrzowie Polski. Bili jednak głową w mur. Nie pomogły także dwa okresy gry w liczebnej przewadze. Gospodarze zdawali się być bezradni wobec, dobrze zorganizowanej, ekipy z al. Korfantego.

GieKSa za to znów udowodniła, że końcówka tercji to jej specjalność. Grę w przewadzę na gola zamienił Santeri Koponen, który skorzystał z dobrego podania Aleksiego Varttinena. 15 sekund później odpowiedział jednak Jere Vertanen. Był to jednak gol tylko na otarcie łez.

Czas uciekał, a mistrzowie Polski grali coraz gorzej. Wydawało się, że zaczęli już oszczędzać siły na sobotnie starcie i czuli, że losy piątkowego starcia zostały już przesądzone. Z kolei katowiczanie szukali piątego gola i raz po raz zatrudniali Linusa Lundina. W końcówce tempo jednak znacznie spadło, a sam wynik już się nie zmienił. Nie zabrakło jednak przepychanek i wzajemnych zaczepek, a nawet i bójki.

Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice 1:4 (0:3, 1:1, 0:0)
0:1 – Stephen Anderson – Kacper Maciaś, Pontus Englund (04:15),
0:2 – Stephen Anderson (19:01),
0:3 – Patryk Wronka – Jean Dupuy (19:32),
0:4 – Santeri Koponen – Aleksi Varttinen, Brandon Magee (39:22, 5/4),
1:4 – Jere Vertanen – Roman Diukow, Christopher Liljewall (39:37),

Stan rywalizacji: 2:1 dla GKS Katowice.
Następny mecz: w sobotę o 17 w Oświęcimiu.

Unia: Lundin – Soderberg, Ackered; Sadłocha, Trkulja, Huhdanpaa – Vertanen, Diukow; Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Kolusz; Holm, Dziubiński, Kusak – Prusak, Wajda; Liljewall, Krzemień, Galant.

GKS: Murray – Englund, Runesson; Wronka, Pasiut, Dupuy – Norberg, Verveda; Smal, Sokay, Mroczkowski – Koponen, Varttinen; Bepierszcz, Anderson, Kallionkieli – Maciaś; Michalski, Salituro, Hofman.

Najnowsze artykuły

A jednak remis! Twierdza Jastor obroniona

Mikołaj Pachniewski

Satelita zdobyta przez mistrzów! Bezradna GieKSa

Mikołaj Pachniewski

Pierwszy krok postawiony! GKS Tychy wygrał bitwę

admin

Skomentuj