KH Energa Toruń przegrała w piątym meczu ćwierćfinału z JKH GKS-em Jastrzębie 3:6. Torunianie popełnili zbyt wiele niewymuszonych błędów, które, jak powiedział trener ekipy z grodu Kopernika, wynikały ze zbyt dużej energii w zawodnikach oraz błędów mentalnej.
Z Klepy: Już po 50 sekundach piątkowego pojedynku przegrywaliście 0:1. Co było powodem tak szybkiej straty gola?
Jussi Tupamäki, trener KH Energi Toruń: To była zła zmiana w naszym wykonaniu. Nie wiem, czy to był powód jakiegoś przeciążenia czy rozkojarzenia. Możliwe, że chłopacy byli zbyt niespokojni i przemotywowani i to skutkowało stratą tego pierwszego gola.
Do Jastrzębia-Zdroju przyjechaliście w dniu meczu, czy odczuwaliście trudy tej długiej podróży w trakcie meczu?
– Nie, uważam, że ten mecz przegraliśmy w sferze mentalnej. Nie widziałem oznak zmęczenia. Prowadziliśmy 2:1, dostaliśmy głupie kary, zwłaszcza te za nadmierną liczbę zawodników na lodzie. To są głupie błędy mentalne. Zawodnicy nie komunikowali się ze sobą, nie patrzyli kto schodzi i kto wychodzi na lód. Zwykle nie mieliśmy takich problemów, ale dziś niestety tak. Muszę porozmawiać z zawodnikami, czy była to kwestia stresu, czy byli zbyt przemotywowani po tej dłuższej przerwie.
Nie poddaliście się jednak po tej szybko straconej bramce i już po chwili prowadziliście 2:1. Mimo wszystko z przebiegu pierwszej tercji mógł być pan zadowolony?
– Uważam, że graliśmy całkiem nieźle, ale daliśmy sobie strzelić na własne życzenie dwie bramki. Zwłaszcza ten drugi gol, gdzie zawodnik JKH był sam przeciwko czwórce naszych hokeistów. To były zbyt łatwo stracone bramki. Jeśli w play-offach dajesz sobie strzelić takie dwa gole, to później jest ciężko o zwycięstwo. To wynikało z naszych małych błędów mentalnych.
Chyba zgodzi się pan, że to druga tercja zadecydowała o losach meczu, bowiem przegraliście ją 0:3 i gospodarze mieli przed trzecią odsłoną bezpieczną przewagę.
– Tak, druga tercja to zbyt dużo kar w naszym wykonaniu. Zawodnicy chyba mieli zbyt dużo energii w sobie i nie mogli się odpowiednio skoncentrować. Graliśmy w podwójnej przewadze i potem ten błąd przy zmianie. No cóż, mamy młodą drużynę, którą tworzą w większości młodzi zawodnicy i nie mają oni na tyle doświadczenia w sytuacjach takiego typu – czyli meczach o stawkę. To jest cena, którą musisz zapłacić mając taki zespół. No cóż, jest jak jest.
Co powiedział pan swoim zawodnikom w szatni po drugiej tercji? Przegrywaliście różnicą trzech goli i jakie było wasze nastawienie na trzecią odsłonę?
– Rozmawialiśmy o sferze mentalnej, czyli tym co szwankowało, a co jest tak istotne. Chcieliśmy w tej trzeciej tercji kontynuować to, co sobie założyliśmy. Nie poddaliśmy się i do samego końca walczyliśmy o powrót do spotkania. Dziś to jednak się nie udało. Uważam, że strzelając trzy bramki, powinno się wygrać mecz w fazie play-off. To jest oczywiście taka dolna granica – po prostu straciliśmy ich dziś za dużo i dlatego nie wyszło.
Nie ma teraz dużo czasu na przygotowania i odpoczynek. Szóste starcie już w niedzielę w Toruniu. Jak się przygotujecie do tego pojedynku?
– Razem z Łukaszem Podsiadło obejrzymy nagranie z dzisiejszego meczu, zrobimy analizę. Zobaczymy, czy są tam jakieś szczególne błędy, ale nie sądzę. Tu nie chodzi o kwestie taktyczne. Dzisiejszy mecz przegraliśmy w głowach zawodników i ich przygotowaniu mentalnym. To był kluczowe dla piątego meczu. Poczynimy teraz małe poprawki i przygotujemy szczegółowy plan na niedzielne spotkanie.
Myśli pan, że w we wtorek wrócicie na Jastor i to w siódmym meczu rozstrzygnie się kwestia awansu do półfinału?
– Oczywiście! W dzisiejszym meczu to nie było nasze prawdziwe oblicze. Mamy młody zespół w nowej sytuacji, który miał w sobie zbyt dużo energii i przeniosła się ona na złe obszary, które spowodowały te poszczególne błędy. Musimy trochę ochłonąć i wrócić do tego, jak graliśmy w ostatnich kilku spotkaniach.