Marzenia toruńskich kibiców zostały brutalnie przerwane wraz ze zwycięstwem JKH GKS-u Jastrzębie w siódmym, decydującym meczu ćwierćfinałowym fazy play-off. „Stalowe Pierniki” trzykrotnie obejmowały prowadzenie, lecz z wygranej cieszyli się ostatecznie gospodarze. Kapitan KH Energi Toruń – Kamil Kalinowski – udzielił nam po meczu emocjonalnego wywiadu, w którym podzielił się wieloma przemyśleniami.
Znamy już rozstrzygnięcie najbardziej zaciętej ćwierćfinałowej rywalizacji tegorocznych play-offów. Ostatecznie, mistrzowie Polski kontynuują swój sezon po wyeliminowaniu KH Energi Toruń, która miała spore aspiracje, by rościć sobie prawa do tytułu „czarnego konia” rozgrywek.
– Najwidoczniej nie byliśmy jeszcze gotowi, by wygrać coś w tym sezonie. Sprzed nosa uciekł nam Puchar Polski, a równie bliscy awansu byliśmy w tej ćwierćfinałowej serii. Pozostał smutek i rozgoryczenie, ale za całokształt sezonu naszej drużynie należy się szacunek, gdyż to była naprawdę udana kampania, która wiele nas nauczyła. Nowy trener wniósł sporo dobrego do zespołu i liczę, że zostanie z nami na przyszły sezon. Wracając do serii, to myślę, że niewielu się spodziewało, iż dojdziemy do stanu 3-3. Cóż, mogę tylko przeprosić kibiców, którzy dziś tu za nami przyjechali. Życie płynie dalej, a sezon się dla nas zakończył – po przegranym decydującym meczu z JKH GKS-em Jastrzębie, Kamilowi Kalinowskiemu towarzyszyło sporo emocji.
Bez cienia przesady można stwierdzić, iż „Stalowe Pierniki” mają za sobą najbardziej udany sezon od czasu powrotu na najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce. Podopiecznych Jussiego Tupamäkiego od awansu do strefy medalowej dzieliło zaledwie jedno zwycięstwo. Torunianie napsuli również sporo krwi wyżej notowanym rywalom w imprezie Pucharu Polski, gdzie zamknęli drogę do finału katowickiej GieKSie.
– Myślę, że półfinał Pucharu Polski był dla nas sporym zastrzykiem dobrej energii na cały sezon. Bardzo dobry mecz z Katowicami podbudował nas na resztę rozgrywek. Tak jak wspominałem – niestety – w finale ponieśliśmy porażkę, ale poprzedni sukces towarzyszył nam przez większość sezonu. Mieliśmy chwilę przestoju, ale uważam, iż w naszym wykonaniu była to bardzo udana kampania – podsumował popularny „Kalina”.
Postawienie na trenerskiej ławce Tupamäkiego było ciekawym posunięciem ze strony toruńskich działaczy. Choć młody szkoleniowiec nie miał szczególnie wielkiego doświadczenia na stanowisku pierwszego trenera, to z niejednego hokejowego pieca jadł chleb. Należy uczciwie przyznać, iż w jego posezonowym świadectwie za wynik osiągnięty ze „Stalowymi Piernikami” powinna znaleźć się bardzo mocna czwórka.
– Jeżeli chodzi o mnie, to chciałbym żeby trener pozostał na swoim stanowisku. Mówiąc z ręką na sercu – takiego trenera jeszcze w Toruniu nie było. Dla sporej liczby chłopaków był to pierwszy play-off; nie grali oni jeszcze meczów o taką stawkę. Trener starał się nas przygotować do tego mentalnie, wnosząc wiele nie tylko sportowo, ale także psychicznie – kapitan ekipy z grodu Kopernika wypowiedział się o swoim szkoleniowcu w samych superlatywach.
KH Energa Toruń kolejny rok z rzędu udowodniła, iż mierzy ona w ambitny rozwój. Czy przyszły sezon będzie przełomowym okresem dla hokeistów z województwa kujawsko-pomorskiego?
– W klubie musiałoby się zmienić bardzo dużo. Nie chcę rozwodzić się nad tym w emocjach, ale należałoby rozpocząć od takich podstawowych kwestii jak sprzęt czy pieniądze, by można było spokojnie skupić się na hokeju – słowa starszego z braci Kalinowskich świadczą, iż przed torunianami jeszcze długa droga.