Hokeiści JKH GKS-u Jastrzębie po udanym meczu z Zagłębiem Sosnowiec nie mają zbyt wiele czasu na świętowanie. Ekipa znad czeskiej granicy już dziś rozpoczyna przygotowania do wtorkowego starcia z Comarch Cracovią, które zadecyduje o tym, która drużyna wywalczy sobie awans do Pucharu Polski. O ostatnich spotkaniach mistrzów Polski, a także taktycznych różnicach porozmawiał z nami Jauhienij Kamienieu.
JKH GKS Jastrzębie w niezłym stylu rozprawił się wczoraj z Zagłębiem Sosnowiec, pokonując przyjezdnych znad Brynicy aż 7:1. Jastrzębianie dominowali przez całe spotkanie, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku.
– Uważam, że zagraliśmy dziś dobrze. Kontrolowaliśmy grę i zdobyliśmy bardzo ważne trzy punkty – tymi słowami Jauhienij Kamienieu skwitował wczorajszą grę JKH GKS-u Jastrzębie.
Reprezentacyjny defensor urodzony na Białorusi przeniósł się nad czeską granicę po sezonie spędzonym w barwach STS-u Sanok. W ostatnich meczach JKH coraz częściej zaznacza on swoją obecność w tercji ofensywnej, niejednokrotnie nękając bramkarza rywali strzałami z dystansu. Dwie asysty wywalczone z Zagłębiem oznaczają, iż zdążył on już przebić swój dorobek z minionej kampanii.
– W minionym sezonie w STS-ie Sanok spędzaliśmy znacznie więcej czasu w tercji obronnej. W niektórych meczach bywało, iż praktycznie z niej nie wychodziliśmy, gdyż cały czas się broniliśmy. Nie jestem obrońcą desygnowanym do gry w przewagach, więc jest mi ciężej o punktowanie. W Jastrzębiu-Zdroju jest inna taktyka; cała piątka jest odpowiedzialna zarówno za obronę, jak i atak. Gramy dużo więcej z krążkiem, więc naturalnie mam więcej sytuacji – zauważył 24-letni defensor.
Kamienieu nie ma na razie szczęścia w meczach przeciwko swojemu byłemu pracodawcy. W pierwszej rundzie opuścił on przedwcześnie taflę ze względu na karę meczu zainkasowaną po faulu na Łukaszu Łyce. W ostatnim starciu sanoczanie zdobyli z kolei zwycięską bramkę w przewadze, jaką otrzymali po karze sprokurowanej przez ich byłego zawodnika. Ta porażka ma dla jastrzębian podwójne znaczenie, bowiem skomplikowała ich sytuację w kontekście awansu do Pucharu Polski.
– Dobrze zaczęliśmy tamten mecz. Wyszliśmy na prowadzenie, lecz pod koniec tercji Sanok zremisował. W drugiej tercji ten mecz stał się znacznie bardziej wyrównany. W trzeciej odsłonie złapaliśmy kilka kar, w tym moją – niepotrzebną – gdy pozostawało siedem minut do końca, a rywal to wykorzystał. Bardzo bolała nas tylko porażka, ale to już przeszłość. Idziemy tylko do przodu – dodał z podniesioną głową reprezentant Polski.
No właśnie, rozstrzygnięcia pozostałych spotkań sprawiły, iż zaległy mecz 11. kolejki z Comarch Cracovią zadecyduje, kto wywalczy sobie miejsce w Pucharze Polski. Brak kwalifikacji zespołu, który triumfował w ostatnich trzech turniejach, byłby sporą niespodzianką. „Pasy” jednak za wszelką cenę będą chciały powrócić do zmagań o to trofeum po kilku latach nieobecności.
– Jutro [wywiad przeprowadzony 31 października – dop. red.] rozpoczniemy przygotowania do tego meczu. Zobaczymy, co przekażą nam trenerzy. Musimy zagrać swoje, a będzie dobrze – przyznał hokeista rodem z Mińska.
Defensor mistrzów Polski nie może w ostatnim czasie narzekać na nadmiar wolnego czasu. W sierpniu brał on udział w turnieju kwalifikacyjnym do Zimowych Igrzysk Olimpijskich, a następnie występował w wyczerpujących rozgrywkach Hokejowej Ligi Mistrzów. Po drodze zaliczył także (zwycięskie) starcie o Superpuchar Polski, a w listopadzie wraz z reprezentacją Polski powalczy on w turnieju Baltic Challenge Cup.
– Nie zaglądam jeszcze tak daleko w przyszłość. Skupiam się na grze w klubie, gdyż czekają nas niezwykle ważne mecze. Powołanie do reprezentacji jednak zawsze cieszy. Na pewno chcę zagrać dobry turniej i sięgnąć z drużyną po puchar. Szansę otrzyma młody skład, więc każdy z nas będzie chciał się pokazać z dobrej strony – zapewnił popularny „Żenia”.