GKS Katowice pokonał Comarch Cracovię 5:2 przed własną publicznością. Katowiczanie objęli prowadzenie w pierwszej tercji i nie oddali go już do końca spotkania. Skutecznością błysnęła dziś pierwsza formacja, która była zamieszana w zdobycie czterech goli dla GKS-u Katowice.
Mecz mianowany „hitem kolejki” nie zawodził. Od pierwszego wznowienia mogliśmy zaobserwować szybkie, dynamiczne akcje. Żadna ze stron nie potrafiła jednak wypracować sobie optycznej przewagi i zdominować ten mecz. Dopiero w 7. minucie Pontus Englund oddał mocny strzał, który został odbity przez Alexa D’Orio, ale krążek trafił wprost na łopatkę kija Bartosza Fraszki, który nie dał szans bramkarzowi „Pasów”.Z czasem to gospodarze mieli więcej z gry. Krakowianie musieli ograniczyć się do gry z kontrataku.
Druga tercja była bardzo podobna do pierwszej. Mecz nadal był bardzo zacięty. Napastnicy obu drużyn nie potrafili jednak przekłuć swoich szans w kolejne bramki. Zmieniło się to dopiero w 30. minucie, kiedy to Szymon Marzec trafił na ławkę kar. Wówczas katowiczanie ruszyli do ataku. Po chwili podwyższyli prowadzenie. Patryk Wronka zagrał wzdłuż bramki do Grzegorza Pasiuta, a ten bez problemów pokonał krakowskiego golkipera po strzale z najbliższej odległości.
Po tym golu, goście ruszyli do ataku. Już chwilę później bowiem w sytuacji sam na sam znalazł się Fabian Kapica, jednak przegrał pojedynek z Johnem Murrayem. Kilka chwil później świetną okazję na zmniejszenie strat miał Johna Lundgren, jednak jego strzał zatrzymał się na słupku.
Gospodarze świetnie weszli w trzecią odsłonę tego meczu. Po zaledwie 101 sekundach od jej wznowienia, Marcus Kallionkieli strącił gumę po wrzutce Aleksiego Varttinena. Na odpowiedź „Pasów” trzeba było czekać pięć minut. Po nawałnicy strzałów w kierunku Alexa D’Orio, krakowianie wyprowadzili kontratak, który został zwieńczony strzałem Oliviera Olssona. Szwed w końcu przerwał strzelecki impas swojej drużyny i zmniejszył dystans bramkowy do rywala.
Podopieczni Marka Ziętary się nie poddawali. Podkręcili znacznie tempo swojej gry i cierpliwie czekali na swoje szanse. W końcu w 57. minucie gry, Johan Lundgren zagrał do Jauhienija Kamienieua, a ten bez przyjęcia kropnął w samo okienko katowickiej bramki. Wydawało się, że to krakowianie będą dominowali w końcówce spotkania w pogoni za remisem. To jednak do gospodarzy należała końcówka. Na 88 sekund przed końcową syreną Grzegorz Pasiut pokonał Alexa D’Orio pięknym strzałem z nadgarstka nie dając większych szans bramkarzowi. To jednak nie był koniec goli w tym meczu. Na 20 sekund przed końcem Marek Ziętara poprosił o czas i ściągnął bramkarza, jednak 18 sekund później Bartosz Fraszko zamienił swój strzał do pustej bramki na gola.
GKS Katowice – Comarch Cracovia 5:2 (1:0, 1:0, 3:2)
1:0 – Bartosz Fraszko – Pontus Englund, Grzegorz Pasiut (06:47),
2:0 – Grzegorz Pasiut – Patryk Wronka, Bartosz Fraszko (29:19, 5/4),
3:0 – Marcus Kallionkieli – Aleksi Varttinen, Santeri Koponen (41:41),
3:1 – Olivier Olsson – Alexander Younan, Maciej Kruczek (46:21),
3:2 – Jauhienij Kamienieu – Johan Lundgren, Hannes Johansson (56:39),
4:2 – Grzegorz Pasiut – Bartosz Fraszko (58:32),
5:2 – Bartosz Fraszko – Albin Runesson (59:58, do pustej bramki).
GKS: Murray – Verveda, Maciaś; Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen; Michalski, Kallionkieli, Salituro – Runesson, Englund; Mroczkowski, Anderson, Sokay – Jakub Hofman, Chodor; Jonasz Hofman, Smal, Bepierszcz.
Trener: Jacek Płachta
Cracovia: D’Orio – Brandhammar, Kamienieu; Mocarski, Olsson, Johansson – Kruczek, Younan; Lundgren, Wahlgren, Kapica – Wanacki, Bieniek; Brynkus, Bezwiński, Marzec – Jaracz, Tynka; Sterbenz, Jarosz, Kapica.
Trener: Marek Ziętara