Patryk Kogut w meczu KH Energi Toruń z Re-Plast Unią Oświęcim zdobył dla gospodarzy trzy bramki i walnie przyczynił się do zwycięstwa. Dla nowego zawodnika “Stalowych Pierników” był to pierwszy hat trick w karierze!
Z Klepy: Na inaugurację wygraliście 6:4 z Re-Plast Unią Oświęcim, jak podsumujesz to spotkanie?
Patryk Kogut, napastnik KH Energi Toruń: Dwie tercje w naszym wykonaniu były bardzo dobre, ale trzecia to kryminał. Nie możemy sobie na coś takiego pozwolić. Rzadko się zdarza, że ma się taką przewagę w meczu i straciliśmy aż cztery bramki, a tracąc tyle goli można dużo meczów przegrać po prostu.
No właśnie, co się stało w tej trzeciej tercji. Prowadziliście 6:0 i nadeszło jakieś rozluźnienie, że nagle zrobiło się 6:4?
– Na pewno się pojawiło rozluźnienie, ale nie powinno się pojawiać. Przede wszystkim nonszalancja z naszej strony, zamiast spokojnie wybijać krążek z naszej tercji, grać spokojnie z tyłu, zaczęliśmy kombinować i bawić się z krążkiem we własnej tercji. Z taką drużyną, jak Unia, jak się straci kilka krążków we własnej tercji to w końcu się straci te bramki.
To był twój pierwszy mecz ligowy w barwach KH Energi Toruń, debiut przed własną publicznością i od razu strzeliłeś hat tricka. Chyba lepszego debiutu wymarzyć sobie nie mogłeś? Jak się z tym czujesz?
– Dobrze się czuję, bo to pierwszy hat trick w karierze! Dlatego na pewno go zapamiętam. Lepszego debiutu sobie wymarzyć nie mogłem. Strzelić trzy bramki to niezły wyczyn.
Strzeliliście sześć bramek, ale okazji było znacznie więcej i przy większej skuteczności, pewnie wynik byłby wyższy. Jest nad czym pracować?
-Zawsze można strzelić więcej, ale nie oszukujmy się – sześć bramek to i tak jest dużo. Gdybyśmy stracili dwie, trzy bramki, to wtedy rozmowy o braku skuteczności, by nie było, a tak tylko dwie bramki różnicy, to można mówić o jej braku. To prawda, mieliśmy wiele okazji, bo graliśmy przede wszystkim dobrze.
Już w niedzielę czeka was daleki wyjazd do Nowego Targu na mecz z Podhalem. Jak się nastawiacie na ten mecz?
-Zawsze będziemy jeździć żeby wygrać. Nic innego nam nie zostaje. Jak będziemy jechać, żeby zremisować albo przegrać to nie będzie miało sensu.
Rozmawiał: Mikołaj Pachniewski.
fot. Sławomir Bomba.