To nie będzie zwykła zapowiedź. Superpuchar Polski to świetna inicjatywa do promowania polskiego hokeja w najlepszym wydaniu. Niestety, ponownie starcie mistrza Polski z triumfatorem Pucharu Polski zostało potraktowane po macoszemu, niczym nic nieznaczący sparing wetknięty w środek terminarza regularnych rozgrywek.
Cichy bojkot
W dziewiątej edycji Superpucharu Polski kije skrzyżują ze sobą hokeiści GKS-u Katowice (mistrzów Polski sezonu 2021/2022) oraz Comarch Cracovii (triumfatorów poprzedniego finału o Puchar Polski). Niestety, po raz czwarty z rzędu areną zmagań nie będzie neutralny teren, a lodowisko jednego z pretendentów. W tym roku wybór padł na katowickiego „Satelitę”.
Jest on o tyle niefortunny, iż prezes GieKSy – Marek Szczerbowski – ma na pieńku z kibicami klubu. Poskutkowało to bojkotem, który najpierw objął mecze piłki nożnej, a sytuacja nie uległa zmianie po powrocie katowickiego hokeja na domowy grunt. Znana z imponujących opraw oraz żywiołowych przyśpiewek trybuna świeci pustkami, a organizacja dopingu nie ma swojego „centralnego punktu dowodzenia”, będąc mocno uzależniona od obecnych wydarzeń na tafli.
Wątpliwe też, by halę byli w stanie wypełnić kibice Comarch Cracovii. Abstrahując od poziomu sportowego, „Pasy” nie znajdują się we frekwencyjnej czołówce PHL, a tego faktu nie zmieniły nawet występy w Champions Hockey League.

Zmarnowana okoliczność
Napięta relacja prezesa GKS-u Katowice z miejscowymi kibicami nie narodziła się wczoraj. Kibicowski bojkot trwa już od miesięcy, a związkowi działacze z pełną premedytacją powierzyli organizację tej imprezy „Satelicie”.
To kolejna zmarnowana szansa na promocję hokeja w Polsce. W stolicy województwa śląskiego próżno szukać hucznych zapowiedzi, banerów czy afiszy zapraszających na starcie dwóch najlepszych drużyn hokejowych w kraju.
Na mapie polskiego hokeja jest wiele ośrodków, które tęsknie wypatrują za mocną drużyną hokejową na poziomie ekstraligowym. W zeszłym roku szansę na podobne doświadczenia otrzymał Bytom za sprawą oddania do użytku Lodowiska imienia braci Nikodemowiczów.
Od lat takiego zaszczytu nie zyskało z kolei miasto, które wydało na świat wielu świetnych ligowców – Krynica-Zdrój. Zupełnie niedawno, ekipą na przyzwoitym poziomie mogło pochwalić się Opole. Niesłabnącą tęsknotę za hokejem na wyższym poziomie widać także w Gdańsku, choć nabijanie kabzy osobie dzierżawiącej halę Olivia byłoby co najmniej wątpliwe moralnie.
Wybranie jednego z powyższych ośrodków na pewno wiązałoby się ze sporym ryzykiem. W obecnym układzie, związkowi działacze nie muszą jednak zaprzątać sobie głowy marketingiem w myśl zasady, iż „kto ma przyjść, ten przyjdzie”. Nie ukrywajmy – polski kibic hokeja to gatunek wymierający. Na trybunach nowe twarze są rzadkością. Niestety, nikomu nie zależy, by zmienić obecny stan rzeczy.

Niech zwycięży hokej
To tyle z wywodów zakulisowych. Żal jest o tyle duży, iż dziś mamy nadzieję być świadkami udanego widowiska. GKS Katowice spuścił z tonu w poprzednich spotkaniach i dał się zdystansować liderującej Re-Plast Unii Oświęcim.
Dwie porażki z Fehérvárem AV19 nie wpłynęły pozytywnie na morale GieKSy, a przegrane z biało-niebieskimi i GKS-em Tychy oraz ciężki mecz z JKH GKS-em Jastrzębie każą nam zastanowić się nad formą podopiecznych Jacka Płachty.
Po przeciwnej stronie barykady znajdują się „Pasy”. Po rozczarowującym początku rozgrywek, hokeiści z grodu Kraka w końcu zaczęli notować występy na miarę ich możliwości. Dobrego wrażenia nie zaciera nawet porażka z Zagłębiem Sosnowiec (4:5 po dogrywce).
Przed sezonem, w Krakowie przez wyobraźnię kibiców co i rusz przemykały kuszące myśli o potrójnej koronie. By ziścić te marzenia, „Pasy” nie mogą się dziś potknąć. Czy podołają dziś w starciu z katowicką GieKSą?
1 komentarz
W następnym sezonie nie będzie kłopotów z wybraniem lodowiska bo pewnie Superpuchar zostanie rozegrany w Sosnowcu na nowym lodowisku.