zklepy.pl
Image default

Mecz w cieniu kolejnej farsy. Tyszanie wracają z trzema punktami

GKS Tychy pokonał 4:2 Comarch Cracovię. Kluczowa okazała się być druga tercja tego meczu, w której to tyszanie wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca. W trakcie spotkania znów doszło do kuriozalnej sytuacji. Po bulikach i pleksi dziś miało miejsce zamieszanie z zamocowaniem bramki.

Faworytami przed tym meczem byli tyszanie. Było widać od początku, że to drużyna gości będzie w tym meczu mieć inicjatywę. W pierwszych minutach kilka szans mieli właśnie wicemistrzowie Polski, ale nic z tego nie wynikało. Dopiero w 7. minucie w zamieszaniu podbramkowym, wynik otworzył Alan Łyszczarczyk.

W 13. minucie tyszanie mieli sporo szans podczas gry w przewadze, ale dobrze spisywał się bramkarz gospodarzy. Pod koniec drugiej odsłony krakowianie grali w podwójnej przewadze, ale tym razem świetnie między słupkami zachowywał się Tomáš Fučík. Szczególnie dobrą sytuację miał Adam Raška, ale zmarnował doskonałą sytuację.

Dopiero w drugiej tercji drużyna „Pasów” zdobyła bramkę. W 21. minucie, Adam Raška dograł na drugą stronę Alešowi Ježkowi, a ten pokonał tyskiego golkipera. Radość gospodarzy nie trwała długo. Zaledwie 58 sekund później Illa Korenczuk oddał strzał w dłuższy róg bramki i dał swojej drużynie prowadzenie.

Krakowianie równie szybko odpowiedzieli. W 24. minucie gry, błąd w bramce popełnił Tomáš Fučík, który nie nakrył krążka, a ten przeturlał się w kierunku Radosława Sawickiego, który dobił tylko gumę do odsłoniętej części bramki. Po 134 sekundach znów na prowadzenie wyszli tyszanie. Christian Mroczkowski pięknym strzałem w samo okienko pokonał Filipa Krasanovský’ego.

Pod koniec drugiej odsłony znów doszło do kuriozalnej sytuacji. Bramka gości została poruszona. Sędziowie podjechali i sprawdzili zamocowanie. Nie potrafili jednak ustawić bramki nieruchomo. Do akcji miały wkroczyć służby techniczne. Spiker poprosił o wsparcie techników, jednak ci stali nieruchomo za bandą. Dopiero po czasie zorientowali się że jest problem. Usterka bramki była na tyle poważna, że sędziowie zdecydowali się przerwać tercję i dokończyć ją po przerwie. Służby w Krakowie miały więc piętnaście minut na naprawę bramki. Czasowo wyglądało to bardzo mizernie. Technicy nie potrafili szybko poskładać elementu mocującego. Rolba wyjechała na lód dopiero po sześciu minutach przerwy. Do końca przerwy ważyły się losy bramki i całego meczu. Ostatecznie służby techniczne uporały się z problemem.

Tak wyglądała ta sytuacja „od kuchni”:

Trzecia tercja meczu z wesołego hokeja przerodziła się w hokejowe szachy. Trudno było doszukać się jakichś ciekawych akcji podbramkowych. Gra toczyła się głównie w strefie neutralnej lub pod bandami. Sporadycznie co jakiś czas tyszanie oddawali strzał na bramkę, jednak nie były one groźne na tyle by krążek miał znaleźć drogę do bramki.

Po drodze było wiele kar, ale żadna z drużyn nie potrafiła wykorzystać dogodnych sytuacji. Nie było to jednak wielkie widowisko. Nie było to wręcz żadne widowisko. Na 124 sekundy przed końcem trener Rudolf Roháček poprosił o czas i zostawił bramkarza w boksie. To przyniosło skutek odwrotny do oczekiwanego. Bartłomiej Jeziorski wyłuskał krążek i z własnej tercji posłał krążek do pustej bramki.

Comarch Cracovia – GKS Tychy 2:4 (0:1, 2:2, 0:1)
0:1 – Alan Łyszczarczyk (06:26),
1:1 – Aleš Ježek – Adam Raška, Martin Látal (20:24),
1:2 – Illa Korenczuk – Mateusz Gościński (21:52),
2:2 – Radosław Sawicki – Johan Lundgren (23:16),
2:3 – Christian Mroczkowski – Oskar Jaśkiewicz (25:30),
2:4 – Bartłomiej Jeziorski (58:45, do pustej bramki).

Cracovia: Krasanovský – Ježek, Žůrek; Látal, Raška, Vildumetz – Younan, Krenželok; Lundgren, Berling, Sawicki – Motloch, Kunst; Kasperlik, Bezwiński, Brynkus – Kapica, Bieniek, Sterbenz, Wróbel, Mocarski.
Trener: Rudolf Roháček

GKS: Fučík – Jaśkiewicz, Kaskinen; Mroczkowski, Rác, Łyszczarczyk – Bizacki, Pociecha; Gościński, Turkin, Korenczuk – Jaroměřský, Bryk; Krzyżek, Ubowski, Marzec – Ciura, Jansson, Padakin, Galant, Jeziorski.
Trener: Andriej Sidorienko

Najnowsze artykuły

Cudowne ozdrowienie! Derby dla Unii

Mikołaj Pachniewski

Zagrali awansem. GKS Katowice wskoczył 2. miejsce

Mikołaj Pachniewski

Pewna wygrana KH Energi. Dublet Johanssona

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj