zklepy.pl
Image default

Młode wilki: Eryk Schafer

A coś ty mnie tu nawpuszczał, Wąski? – pytał Stefan „Siara” Siarzewski w kultowej produkcji „Kiler-ów 2-óch”. – To nie są żadne leszcze – kontrował mu Wąski. Słów postaci granej przez zmarłego niedawno Krzysztofa Kiersznowskiego można użyć także w odniesieniu do młodych wilków, którzy w tym sezonie otrzymali swą pierwszą poważną szansę na taflach PHL. Naszym pierwszym rozmówcą w nowym cyklu wywiadów z młodymi hokeistami naszych rodzimych rozgrywek był defensor KH Energi Toruń, Eryk Schafer.

zklepy.pl: Na samym początku nie mogę Cię nie zapytać o ostatnią formę KH Energi Toruń. Zanotowaliście świetny start rozgrywek, lecz przez ostatnie wyniki ugrzęźliście dopiero na siódmym miejscu. Gdzie – twoim zdaniem – leży przyczyna problemu?

– Śmiało można powiedzieć, że początek rozgrywek był dla nas jak najbardziej udany. Zatrzymał nas jednak kryzys, który siłą rzeczy prędzej czy później dopada każdą drużynę. Wszystkie ekipy w PHL są już dobrze zgrane, dzięki czemu poziom wyraźnie poszedł w górę. Naszym celem jest, by wyjść z kryzysu i zaprezentować na polskich taflach jak najwyższy poziom gry.

Niezależnie od zajętego przez was ostatecznie miejsca, bieżące rozgrywki na pewno pozostaną na długo w twojej pamięci. Jakie uczucia – jako torunianinowi – towarzyszyły ci przy debiucie dla KH Energi?

– Na pewno były to chwile, których nie zapomnę do końca swojego życia. Dla mnie był to też na pewno ogromny stres, by wystąpić pierwszy raz na najwyższym szczeblu hokejowym w Polsce przed tyloma kibicami. To  także satysfakcja, że ciężką pracą da się osiągnąć naprawdę wiele i… jeszcze więcej!

Oprócz ciebie, w tym sezonie Polskiej Hokej Ligi w rozgrywkach wystąpiło jeszcze trzech innych zawodników urodzonych w 2004 roku. Jak czujesz się jako jeden z najmłodszych hokeistów w lidze? Czy nie pękasz przed starciami z – nierzadko – dwa razy starszymi rywalami?

– Wszystko zaczyna się od głowy i odpowiedniego nastawienia przed meczem. Musimy przede wszystkim być dobrze przygotowani mentalnie, żeby pokazać, że potrafimy rywalizować i stawiać czoła znacznie starszym zawodnikom. W moim przypadku, pomagają mi również warunki fizyczne, które są przecież ważnym atutem w hokeju na lodzie. Dzięki nim nie boję się wchodzić ciałem w znacznie starszych ode mnie zawodników, czy też wdawać się z nimi w pojedynki przed bramką.

Nie da się ukryć, że w hokeju spore znaczenie odgrywają też gierki psychologiczne. Czy podczas dotychczasowych występów odczułeś ze strony bardziej doświadczonych ligowców lekceważenie, bądź inne zaczepki związane z twoim młodym wiekiem?

– Prawie w każdym sporcie mniejszą lub większą rolę odgrywają gierki psychologiczne. Najczęściej dotykają one mało doświadczonych i młodych zawodników. Osobiście nie zwracam uwagi na takie zagrywki, tylko skupiam się na tym, aby zagrać dobry i solidny hokej.

Brak opisu.

Twój debiut w PHL nie byłby zapewne możliwy bez filozofii obranej przez klub przed sezonem. Czy czułeś się gotowy do występów na najwyższym poziomie polskiego hokeja?

– Na pewno filozofia klubu bardzo mi pomogła w zaprezentowaniu się na taflach PHL. Pierwsze, co musiałem zrobić, to spojrzeć w lustro i przeprowadzić rozmowę ze sobą, czy jestem na to gotów. Zrozumiałem wówczas parę kwestii; między innymi to, że przed mną długa droga pełna wyrzeczeń oraz ciężkiej pracy. Doszedłem do wniosku, że jest to moja niepowtarzalna szansa, którą po prostu muszę wykorzystać.

W świecie hokeja trwają dyskusje na temat systemu szkolenia młodzieży. Jedni uważają, iż młodzi zawodnicy powinni szlifować swe umiejętności w rozgrywkach juniorskich, dopóki nie będą w pełni gotowi na grę z seniorami, inni zaś są zwolennikami rzucenia młodzieży na głęboką wodę. Która filozofia jest Ci bliższa?

– Jest mi bliżej do filozofii, w której to rzuca się zawodnika na głębokie wody. Jeśli chcesz się rozwijać, musisz ćwiczyć i grać z najlepszymi zawodnikami czy też po prostu lepszymi od siebie. Dzięki przekazywanemu przez nich doświadczeniu w połączeniu z naszą ciężką pracą z czasem będziemy piąć się coraz to wyżej. Co za tym idzie, będziemy podnosili nasze umiejętności, które pomogą nam w grze na wysokim poziomie.

Szatnia KH Energi Toruń przypomina multinarodową mieszankę. Czy w zespole nie ma problemów z komunikacją między zawodnikami z Polski, Rosji, Finlandii i Estonii?

– Pomimo wielu narodowości w drużynie, każdy z nas znajduje sposób, by się dogadać. Najważniejsze jest to, że dogadujemy się w najważniejszym języku – hokejowym. To nam w zupełności wystarcza.

Trenera Jussiego Tupamäkiego można określić jako człowieka-orkiestrę. W przeszłości, oprócz pracy w charakterze pierwszego trenera, zajmował również inne ważne w klubach hokejowych stanowiska, co na pewno dało mu szersze spojrzenie z innej perspektywy. Jak scharakteryzowałbyś metody pracy swojego szkoleniowca oraz jego charakter? Czy trener Tupamäki ma dobrą rękę do młodzieży?

– Gdy przychodzi się na trening, trzeba być już w pełni skupionym i mentalnie przygotowanym, by przepracować go na 100%. Tego wymaga od nas trener Tupamäki. Istotną rzeczą jest u niego również dyscyplina, jak i dobra atmosfera w szatni, którą pomaga nam utrzymać nasz trenerski duet. W PHL obecnie mało kto daje szanse młodym zawodnikom na rozwój w tak szybkim tempie. Moim celem jest ogrywanie się w meczach na najwyższym szczeblu. Do tego niezbędne jest zaufanie trenera. By je zdobyć, na lodzie trzeba oddać całe swoje serce i siły. Trener Jussi jest jednym z lepszych trenerów, na jakiego mogła trafić nasza drużyna. Cieszę się, że to właśnie on przed sezonem objął ster.

Jako wychowanek Sokołów, na pewno przez lata miałeś możliwość podglądania gry toruńskich seniorów. Czy wzorowałeś się na którymś z lokalnie występujących zawodników?

– Oczywiście, podglądałem dużo zawodników z naszej drużyny; czy to na meczach, czy też treningach. Zawsze starałem się patrzeć na każdego zawodnika z osobna, a najbardziej moją uwagę przykuwali obrońcy. W końcu sam występuję na tej pozycji i od każdego z nich chciałem wyciągnąć jak najwięcej dobrych nawyków i odpowiednich zachowań podczas gry. Trudno mi powiedzieć, czy ktoś był wzorem, ponieważ od każdego z nich wyciągnąłem wnioski. Na pewno moim mentorem był trener Łukasz Podsiadło. Zawsze wyciągnął do mnie pomocną dłoń i udzielał sporo wskazówek dotyczących gry.

Brak opisu.

Powtórzę to samo pytanie, ale globalnie. Który obrońca na świecie najbardziej Ci imponuje, bądź też imponował w przeszłości swą grą?

– Kimś takim był Dustin Byfuglien. Ten człowiek nigdy nie wiedział co to ból czy strach, bądź też nie znał znaczenia tych słów (śmiech). Uwielbiałem jego brutalny styl gry; zwłaszcza, gdy sprzedawał swym przeciwnikom ciężkie „ciała”. Do tego, w potrzebie zawsze był gotów, by zrzucić rękawice.

Jakie cele wyznaczasz sobie w swoim debiutanckim sezonie? 

– W obecnym sezonie wyznaczyłem sobie sporo celów, lecz nie chcę się przesadnie nakręcać. To dopiero mój początek w seniorskim hokeju, a moim najważniejszym celem jest, by zaprezentować się z dobrej strony dzięki swej solidnej i odpowiedzialnej grze z tyłu.

Czy podchodzisz do swojej kariery planowo, czy raczej żyjesz od meczu do meczu?

– Chciałbym podchodzić do swojej kariery planowo, ale też nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Z doświadczenia innych chłopaków z różnych drużyn wiem, że wszystko może przekreślić jedna kontuzja, czego chciałbym uniknąć. Dlatego też wolę żyć od meczu do meczu w parze z ciężką pracą. Wiem, że dzięki niej można zajść bardzo wysoko. Tylko ode mnie wówczas zależy, jak to wszystko się potoczy.

Czy masz obecnie w głowie punkt, po osiągnięciu którego mógłbyś powiedzieć na koniec kariery, iż jesteś spełnionym hokeistą?

– Obecnie nie posiadam takiego punktu (śmiech). Jestem w młodym wieku i to dopiero początek mojej kariery, a przede mną długa droga. Myślę, że na to pytanie będę mógł śmiało odpowiedzieć za kilka lat.

Na zakończenie, chciałbym pogratulować ci powołania na nadchodzące Mistrzostwa Świata do lat 20. Na co stać naszą reprezentacją na tej imprezie?

– Każdy z nas jest zdeterminowany. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by w pierwszej kolejności zapewnić sobie utrzymanie. Oczywiście, najmocniej pragniemy jednak awansu. Jesteśmy dobrze przygotowani pod względem taktycznym. Na wszystkich poprzednich zgrupowaniach wykonywaliśmy ciężką pracę pod nadchodzące Mistrzostwa Świata. W Tychach musieliśmy podszlifować już tylko to, co zaczęliśmy. Jeśli będziemy spełniać założenia taktyczne narzucone przez trenera Artura Ślusarczyka i dodamy do tego nasz dobry oraz solidny hokej, możemy być dobrej myśli.

Brak opisu.

Najnowsze artykuły

KH Energa chce iść za ciosem i zamknąć rywalizację w czterech meczach

Mikołaj Pachniewski

Gościński: Podhale to drużyna z jajami

admin

Trudna sytuacja JKH GKS Jastrzębie. Wierzą w odwrócenie losów

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj