Ostatnie miesiące zdecydowanie nie są najlepszym czasem dla Evandera Kane’a. Poważne oskarżenia jego żony, zarzuty o obstawianie meczów swojej drużyny, a także sfałszowany certyfikat szczepień… Wszystko wskazuje na to, że hokeista, który jeszcze niedawno cieszył się statusem gwiazdy zespołu, wkrótce wyląduje w rezerwach „Rekinów”.
30-letni hokeista został umieszczony na liście „waivers”, w celu przydzielenia go do składu San Jose Barracuda – farmerskiej ekipy Sharksów, występującej na co dzień w AHL. Jeżeli do godziny 20.00 czasu polskiego żaden z zespołów NHL nie zdecyduje się przejąć jego kontraktu, Evander Kane zostanie zesłany na zaplecze najlepszej hokejowej ligi świata.
– Zdecydowaliśmy, że skoro jest zakontraktowanym zawodnikiem, obecnie najlepszą rzeczą dla niego będzie pozostanie w grze. To dla niego najlepsza opcja – powiedział Joe Will, asystent menedżera generalnego San Jose Sharks.
Hokeista urodzony w Vancouver nie schodzi w ostatnich miesiącach z nagłówków czasopism i portali poświęconych NHL. Nie ma to jednak zbyt wiele wspólnego z jego wyczynami na lodzie. Tak na dobrą sprawę, wszystko zaczęło się jeszcze w poprzednim sezonie, kiedy to światło dzienne ujrzał fakt, iż Kane – ze względu na swoje problemy z hazardem – stanął na skraju bankructwa. Już kilka miesięcy później jego żona – Anna – oskarżyła go publicznie o obstawianie meczów z udziałem jego drużyny. We wrześniu został oficjalnie oczyszczony z zarzutów przez NHL, lecz to nie koniec jego małżeńskich problemów. W pozwie rozwodowym pojawiają się także doniesienia o przemocy domowej. Dodając do tego jego zawieszenie ze względu na przedstawienie sfałszowanego certyfikatu szczepień, otrzymujemy pełny obraz problemów, jakie trapią Kane’a.
Co prawda, jego banicja wygasła wraz z zakończeniem się meczu z Chicago Blackhawks (wygranym przez „Rekiny” 2:0), lecz nie zanosi się na jego rychły powrót do ekipy trenowanej przez Boba Boughnera. Ostatnie wydarzenia znacznie nadszarpnęły zaufanie wśród jego partnerów z zespołu, którzy nie chcą jego powrotu do szatni. Fakt jest taki, iż Kane w czasie swojego zawieszenia nie tylko nie trenował z resztą drużyny, ale także nie miał jakiejkolwiek styczności ze swoimi (byłymi?) kolegami.
Ciekawe, czy któryś z zespołów NHL zdecyduje się przejąć tego zawodnika. Każdy z menedżerów generalnych ma bowiem świadomość, iż wraz z prawami do Evandera Kane’a, otrzyma także bardzo ciężki bagaż w postaci jego siedmiomilionowego kontraktu oraz licznych kontrowersji, które ciągną się za nim jak ogon.