zklepy.pl
Image default

Nokaut w pierwszej tercji. Tyszanie obejmują prowadzenie w rywalizacji

GKS Tychy poszedł za ciosem wygrywając drugi mecz z rzędu w półfinałowej batalii. Tym razem pokonali wysoko GKS Katowice, a mecz zakończył się wynikiem 6:2. Kluczowa dla losów meczu okazała się być pierwsza tercja w której gospodarze zdobyli cztery bramki.

Mecz numer trzy od początku był dość jednostronny. Katowiczanie nie mogli tym razem liczyć na Kalle Valtolę, Matiasa Lehtonena i Anthona Erikssona. Tyszanie zaś zagrali w najlepszym możliwym składzie. Radosław Galant doszedł do siebie po krótkiej chorobie, a Marek Biro ku naszemu zaskoczeniu nie został zawieszony na dwa mecze. 

Pierwsza tercja tak jak już pisaliśmy, miała dość jednostronny przebieg. Już w 4. minucie Radosław Galant oddał strzał na dłuższy róg nie dając szans Johnowi Murrayowi. Na drugą bramkę nie musieliśmy długo czekać. Ponad dwie minuty później Jean Dupuy pociągnął z nadgarstka, a krążek po rękawicy „Jaśka Murarza” wtoczył się do bramki.

W 11. minucie świetną okazję zmarnował Miro-Pekka Saarelainen, który miał przed sobą tylko pustą bramkę. Tylko on zna odpowiedź na pytanie dlaczego nie wpisał się na listę strzelców. Ta sytuacja szybko się zemściła. Chwilę później było już 3:0, a to za sprawą Alexandra Szczechury. Tyski napastnik najlepiej odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu i podwyższył prowadzenie. Gospodarze nie zatrzymywali się. W 16. minucie Kamil Wróbel z bliskiej odległości pokonał katowickiego golkipera i tym samym otworzył swoje konto bramkowe w fazie play-off. O tym jak bardzo ta tercja była jednostronna świadczy też statystyka strzałów celnych, tyszanie oddali ich szesnaście, a katowiczanie zaledwie siedem.

Drugą tercję lepiej rozpoczęli goście. Wystarczyło im zaledwie 27 sekund na zmniejszenie dystansu do rywala. Podczas gry w przewadze Grzegorz Pasiut zdjął pajęczynę z bramki Tomáša Fučíka. Mecz z minuty na minutę coraz bardziej przypominał hokejowe szachy. Spotkanie się wyrównało, a goście prezentowali się z lepszej strony. W 35. minucie na ławce kar zameldował się Jason Seed. Był tam jednak zaledwie 17 sekund. Na listę strzelców wpisał się znów Grzegorz Pasiut, który z najbliższej odległości swój strzał zamienił na gola. Podopieczni Andrieja Sidorienki zdążyli jednak jeszcze odpowiedzieć. Dienis Sierguszkin uderzył bez przyjęcia w samo okienko. 

Trzecia tercja nie była już tak porywająca. Można nawet powiedzieć, że to katowiczanie częściej stwarzali zagrożenie. Nie potrafili tego jednak przełożyć na gole. Tyszanie zdawali się być spokojni, skutecznie rozbijali ataki rywala i można powiedzieć że panowali nad tym spotkaniem. W 47. minucie Christian Mroczkowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Johnem Murrayem, ale lepszy okazał się być katowicki bramkarz. Im bliżej było końca tego pojedynku tym bardziej iskrzyło na lodzie. Tak było choćby w 54. minucie kiedy to Grzegorz Pasiut starł się z Dienisem Sierguszkinem, ale sędziowie pozostawili to bez konsekwencji.

Drużyna gości miała doskonałą szansę na cztery minuty przed końcem. Grali bowiem w podwójnej przewadze. Mimo wielu okazji katowiccy zawodnicy nie potrafili przełamać tyskiej defensywy. Ponadto świetnie w tyskiej bramce spisywał się Tomáš Fučík, który po raz kolejny pokazał że jest w świetnej formie. Na 55 sekund przed końcem trener Jacek Płachta zdecydował się ściągnąć bramkarza. Ten manewr nie przyniósł jednak oczekiwanego efektu, a wręcz przeciwnie. Kropkę nad „i” postawił Jean Dupuy strzałem do pustej bramki.

GKS Tychy – GKS Katowice 6:2 (4:0, 1:2, 1:0)
1:0 – Radosław Galant – Bartłomiej Jeziorski (03:10, 5/4),
2:0 – Jean Dupuy – Jason Seed, Jegor Fieofanow (05:24),
3:0 – Alexander Szczechura – Michał Kotlorz, Michael Cichy (14:47),
4:0 – Kamil Wróbel – Filip Starzyński (15:22),
4:1 – Grzegorz Pasiut – Marcin Kolusz, Patryk Wronka (20:27, 5/4),
4:2 – Grzegorz Pasiut – Patryk Wronka, Bartosz Fraszko (35:33, 5/4)
5:2 – Dienis Sierguszkin – Jegor Fieofanow (37:29, 5/4),
6:2 – Jean Dupuy (59:40, do pustej bramki).

Stan rywalizacji: 2:1 dla GKS-u Tychy.

GKS Tychy: Fučík – Biro, Pociecha; Gościński, Galant, Jeziorski – Żełdakow, Smirnow; Sierguszkin, Fieofanow, Dupuy – Seed, Kotlorz; Szczechura, Cichy, Mroczkowski – Bizacki, Ubowski, Wróbel, Starzyński, Marzec
Trener: Andriej Sidorienko

GKS Katowice: Murray – Rompkowski, Lebek; Fraszko, Pasiut, Wronka – Kruczek, Wajda; Monto, Michalski, Krężołek – Hudson, Wanacki; Mularczyk, Kolusz, Saarelainen – Wielkiewicz, Prokurat, Bepierszcz, Smal
Trener: Jacek Płachta

Najnowsze artykuły

Re-Plast Unia Oświęcim mistrzem Polski! Powrót na tron po 20 latach

Mikołaj Pachniewski

Re-Plast Unia wróciła do gry! Będzie siódmy mecz

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Skomentuj