Hitowe starcie mistrzów Polski z liderami tabeli nie zawiodło! Po pełnym emocji meczu GKS Katowice triumfował nad JKH GKS-em Jastrzębie 3:2.
Starcie pomiędzy JKH GKS-em Jastrzębie a GKS-em Katowice było anonsowane jako hit kolejki, wszak na lodzie miało dojść do pojedynku pomiędzy mistrzem Polski a liderem tabeli. Gospodarze rozegrali do tej pory ledwie jedno ligowe spotkanie – przedwczoraj pokonali 3:1 GKS Tychy. Katowiczanie dzierżący komplet punktów nie mieli w tym sezonie okazji mierzyć się z tak wysoko notowanym rywalem, a przed meczem ciężko było wskazać faworyta.
Od pierwszych minut większą determinację demonstrowali jednak podopieczni Róberta Kalábera. Już w czwartej minucie Martin Kasperlík przejął krążek na linii niebieskiej w tercji defensywnej, przemierzył z nim całą taflę i był zaledwie o włos od otwarcia wyniku tego meczu. John Murray nie dał się zaskoczyć także Dominikowi Jaroszowi, który znalazł się z nim w sytuacji sam na sam. Z upływem czasu przyjezdni zaczęli sobie jednak coraz śmielej poczynać. Sygnałem do ataku był groźny strzał Bartosza Fraszki, lecz bezbłędną interwencją popisał się Patrik Nechvátal. Nie miał on jednak nic do powiedzenia wobec potężnego strzału Macieja Kruczka. Katowiczanie zjeżdżali więc po 20 minutach do szatni z przewagą jednej bramki.
Spotkanie w drugiej tercji miało mocno wyważony przebieg do momentu, kiedy jastrzębianie minuta po minucie zainkasowali dwie kary mniejsze. W krótkim odstępie czasu na ławkę kar powędrowali Marcin Horzelski oraz Dominik Jarosz, a hokeiści GieKSy stanęli przed swoją szansą na grę w podwójnej przewadze. Na dodatek, tuż po wznowieniu kija połamał Vitālijs Pavlovs, więc jastrzębianie mieli de facto na lodzie dwóch pełnoprawnych defensorów. Przyjezdni wykorzystali swoją okazję tuż po wygaśnięciu pierwszego wykluczenia w okolicznościach, które wywołały sporo kontrowersji. Z perspektywy trybun wydawało się, że Nechvátal zdołał zamrozić krążek po próbie Wronki, lecz arbitrzy zdecydowali się na analizę wideo, a po takiej konsultacji uznali gola. Mistrzom Polski nie pozostało nic innego, niż czym prędzej ruszyć do odrabiania strat. Kontaktowa bramka była dziełem Frenksa Razgalsa, który zerwał się obronie i pewnie pokonał Johna Murraya. Gospodarze mieli jeszcze swoje okazje w liczebnej przewadze, lecz nie zdołali ich przekuć w wyrównanie.
Z kolei od samego początku trzeciej tercji na tafli nie było najmniejszej taryfy ulgowej. Po minucie od pierwszego wznowienia Anthon Eriksson wykorzystał błąd jastrzębskiej defensywy, zostawiając ją w polu i podwyższając prowadzenie. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Kamil Górny wjechał z krążkiem do tercji ofensywnej, zamknął oczy, huknął po lodzie ile sił i… już chwilę później cieszył się z trafienia. Ich sytuacja znacznie skomplikowała się jednak, gdy Martin Kasperlík otrzymał karę meczu za faul na Erikssonie. Przetrzymali ten ciężki okres, lecz nie byli w stanie powalczyć o remis. W samej końcówce JKH GKS Jastrzębie przez 37 sekund grał w sześciu na trzech. Samuel Mlynarovič był najbliższy szczęścia, lecz ustrzelił z ostrego kąta słupek.
Już we wtorek jastrzębian czeka daleki wyjazd do Torunia. Katowiczanie będą chcieli podtrzymać swoją serię w starciu z Comarch Cracovią.
JKH GKS Jastrzębie – GKS Katowice 2:3 (0:1, 1:1, 1:1)
0:1 – Maciej Kruczek – Patryk Wronka, Grzegorz Pasiut (12:30),
0:2 – Patryk Wronka (28:36, 5/4),
1:2 – Frenks Razgals – Māris Jass (31:14),
1:3 – Anthon Eriksson – Mathias Lehtonen (41:01),
2:3 – Kamil Górny – Mateusz Bryk (42:54).
Strzały: 26 – 25.
Minuty karne: 12 – 31.
JKH GKS: Nechvátal – Górny, Bryk; Kasperlík, Rác, A. Ševčenko – Ē. Ševčenko, Bahalejsza; Urbanowicz, Mlynarovič, Pelaczyk – Jass, Kamienieu; Kalns, Pavlovs, Razgals – Gimiński, Horzelski; R. Nalewajka, Jarosz oraz Ł. Nalewajka.
Trener: Róbert Kaláber.
GKS Katowice: Murray – Wajda, Kruczek; Fraszko, Pasiut, Wronka – Hudson, Wanacki; Eriksson, Lehtonen, Krężołek – Rompkowski, Jakimienko; Bepierszcz, Monto, Michalski – Musioł, Krawczyk; Lebek, Smal, Mularczyk.
Trener: Jacek Płachta.