Zapraszamy do podsumowania pierwszej kolejki PHL. Ciekawie było w Sanoku, Toruniu i Nowym Targu. To właśnie zawodnicy tych ekip zafundowali nam ogromne emocje.
Sensacja wisiała w powietrzu!
Ciarko STS Sanok w meczu przeciwko GKS-owi Tychy pokazał się z bardzo dobrej strony. Hokeiści gospodarzy mogą czuć niedosyt gdyż byli oni bardzo blisko zdobycia pierwszych trzech punktów po powrocie do PHL. Pierwsza bramka padła w 12. minucie podczas podwójnej przewagi. Wtedy Jauhienij Kamienieu przymierzył i oddał strzał w długi róg, nie dając szans Murrayowi. Z czasem, to tyszanie mieli więcej z gry, ale było to bicie głową w mur. Jednak udało im się w końcu przełamać świetnie dysponowanego Patrika Spěšnego. Sanocki bramkarz nie miał nic do powiedzenia przy uderzeniu Szczechury. W trzeciej tercji bramkę dającą prowadzenie strzelił Mroczkowskie, ale drużyna gości nie nacieszyła się zbyt długo tym trafieniem. Dokładnie 23 sekundy po golu “Mroczka” Jason Seed faulował rywala w sytuacji sam na sam i sędzia przyznał gospodarzom rzut karny. Eetu Elo pewnie wykorzystał swój najazd i sanoczanie od niespodzianki byli o krok. Ostatnie słowo należało jednak do tyszan. Strzał Ladislava Havlika, okazał się zbyt trudny do obrony przez bramkarza i to mistrzowie Polski mogli wrócić z trzema punktami do domu.
Ciarko STS Sanok – GKS Tychy 2:3 (1:0, 0:1, 1:2)
1:0 – Jauhienij Kamienieu – Jakub Bukowski, Eetu Elo (11:06, 5/3)
1:1 – Alexander Szczechura – Christian Mroczkowski, Michael Cichy (30:24)
1:2 – Christian Mroczkowski – Peter Novajovský, Ladislav Havlík (50:04)
2:2 – Eetu Elo (50:27, rzut karny)
2:3 – Ladislav Havlík – Radosław Galant, Mateusz Gościński (51:45)
Stało się nieuniknione
Pierwszy mecz w sezonie, oświęcimianie rozpoczęli od zwycięstwa. Na długo przed meczem, to o gospodarzach mówiło się, że są faworytami w tym spotkaniu. Jednak ich zwycięstwo rodziło się w bólach. Premierową bramkę w tym sezonie strzelił Łukasz Krzemień, ale już po chwili wyrównał Filip Pesta. W pierwszej tercji strzelili jeszcze Sherbatov i Bezuška i to gospodarze schodzili do szatni z pewnym prowadzeniem. Druga tercja również przebiegała pod dyktando biało-niebieskich. Na listę strzelców wpisali się Pretnar i Trandin. Mimo, że w meczu sędzia nałożył wiele minut karnych to tylko jedna bramka padła podczas gry w przewadze. Martin Przygodzki mocnym strzałem pokonał Michała Kielera, dobijając gdańską Stocznię.
Re-Plast Unia Oświęcim – GKH Stoczniowiec Gdańsk 6:1 (3:1, 2:0, 1:0)
1:0 – Łukasz Krzemień – Patryk Malicki (02:33),
1:1 – Filip Pesta – Dmitryj Bandarenka, Michał Zając (03:40),
2:1 – Eliezer Sherbatov – Ryan Glenn, Aleksiej Trandin (11:59),
3:1 – Peter Bezuška – Siemion Garszyn (16:37),
4:1 – Klemen Pretnar – Luka Kalan, Jere Helenius (27:22),
5:1 – Aleksiej Trandin – Eliezer Sherbatov, Martin Przygodzki (37:52),
6:1 – Martin Przygodzki – Ryan Glenn (52:08, 5/4)
Wielkie emocje w derbach
Derbowe starcie Tauronu Podhala Nowy Targ z Comarch Cracovią, z pewnością był bardzo emocjonujący. Zaczęło się od prowadzenia gospodarzy. Wynik w 10. minucie otworzył Bartłomiej Neupauer, a chwilę przed zakończeniem pierwszej odsłony, prowadzenie podwyższył Emil Švec. Wydawało się, że to będzie jednostronne spotkanie, które zakończy się pewnym zwycięstwem nowotarżan. O ile druga tercja była bezbramkowa. Tak, w trzeciej tercji drużyna Cracovii wzięła się za odrabianie strat. Pierwszą bramkę dla krakowian strzelił Erik Němec. Dziesięć minut później bramkę wyrównującą zdobył Tomáš Franek, który wykorzystał błąd rywali przy wyprowadzaniu krążka z własnej tercji. Do końca meczu na tablicy wyników widniał rezultat remisowy. Czekała nas zatem dogrywka. Jednak przez pięć minut, żadna z drużyn nie potrafiła postawić kropki nad “i”. O wyniku musiała zdecydować seria rzutów karnych. W niej lepsi byli gospodarze, a decydujące trafienie należało do Michala Vachovca, który tym samym skarcił swoją byłą drużynę. Warto zaznaczyć, że w meczu nie brał udziału Adrian Gajor, któremu w trakcie spotkania narodziła się córeczka. Z całego serca gratulujemy!
KH Tauron Podhale Nowy Targ – Comarch Cracovia 3:2 po rzutach karnych (2:0, 0:0, 0:2 – 0:0) k. 2:1
1:0 Bartłomiej Neupauer – Andriej Ankudinow, Damian Tomasik (09:29)
2:0 Emil Švec – Robert Mrugała, Mateusz Bepierszcz (18:03)
2:1 Erik Němec – Taavi Tiala (40:55, 5/4)
2:2 Tomáš Franek (50:11)
3:2 Michal Vachovec (65:00, decydujący rzut karny)
Niespodzianka w Toruniu! Górą gospodarze!
W tym spotkaniu od początku pachniało sensacją. Po pierwszej tercji to Torunianie schodzili do szatni z prowadzeniem. Worek z bramkami w 8. minucie strzałem pod poprzeczkę rozwiązał Konsta Jaakola. Katowiczanie, chcieli wyrównać, ale świetnie radził sobie pomiędzy słupkami Anton Svensson. W drugiej tercji przyjezdni zaczęli grać wyżej, ale nie przyniosło to oczekiwanego efektu w postaci bramki. Wręcz przeciwnie, to torunianie znaleźli sposób na debiutującego w tym meczu Macieja Miarkę. Stało się to w 28. minucie w trakcie gry w przewadze Alex Olkinuora wykorzystał świetne dogranie Jarosława Dołęgi i mieliśmy już 2:0. Goście zdołali szybko odpowiedzieli, bo wystarczyły trzy minuty, by odrobić bramkę straty do rywala. Autorem pierwszego trafienia dla GieKSy okazał się być Patryk Krężołek. Antybohaterem spotkania można nazwać Mikołaja Łopuskiego, który w doskonałej sytuacji na początku trzeciej odsłony nie trafił do pustej bramki. To się zemściło na podopiecznych Piotra Sarnika, gdyż Ville Saloranta zdjął pajęczynę z bramki Miarki i podwyższył prowadzenie. Katowiczanie robili, co mogli by wyrównać. Wszystko było na dobrej ku temu drodze, bo w 54. minucie Filip Starzyński zdołał pokonać Antona Svenssona. To było jednak wszystko na co było stać drużynę gości i musieli oni uznać wyższość drużyny z Torunia. Warto jednak zaznaczyć, że druga bramka dla przyjezdnych nie powinna zostać uznana, gdyż na metrowym spalonym był Filip Stoklasa.
KH Energa Toruń – GKS Katowice 3:2 (1:0, 1:1, 1:1)
1:0 – Konsta Jaakola – Ville Saloranta (07:12)
2:0 – Alex Olkinuora – Jarosław Dołęga, Jegor Rożkow (27:27, 5/4)
2:1 – Patryk Krężołek – Grzegorz Pasiut, Filip Stoklasa (30:51)
3:1 – Ville Saloranta – Andriej Czwanczikow (45:37, 5/4)
3:2 – Filip Starzński – Filip Stoklasa, Patryk Wajda (53:16)
Nokaut na Jastorze!
Zagłębie do meczu przystąpiło w kiepskiej formie. Po sparingach nie oczekiwaliśmy od nich niczego wielkiego. Mecz zaczynał się w ogromnych bólach, ale drużyna gospodarzy coraz bardziej się rozkręcała. W 15. minucie gry na listę strzelców po raz pierwszy w sezonie wpisał się Martin Kasperlik. Chwilę przed końcem pierwszej odsłony wyrównał Rusłan Baszyrow. W drugiej tercji wyraźnie dominowali już jastrzębianie. Kanonadę strzelecką rozpoczął w 33. minucie Dominik Paś. Ta część gry to był prawdziwy nokaut w wykonaniu podopiecznych Roberta Kalabera. W ciągu sześciu minut zdobyli oni, aż 5 bramek! Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że gol Pasia podziałał na jego kolegów motywująco. Zagłębie odpowiedziało zaledwie jednym trafieniem Andrieja Dubinina, po ładnej asyście Baszyrowa. W trzeciej tercji tylko Patryk Pelaczyk wpisał się na listę strzelców i przypieczętował okazałe zwycięstwo gospodarzy.
JKH GKS Jastrzębie – Zagłębie Sosnowiec 7:2 (1:1, 5:1, 1:0)
1:0 – Martin Kasperlík – Zack Phillips (14:22),
1:1 – Rusłan Baszyrow – Magnuss Jākobsons, Tomasz Kozłowski (18:37),
2:1 – Dominik Paś – Maciej Urbanowicz, Kamil Wałęga (32:56),
3:1 – Martin Kasperlík – Marcin Horzelski, Jakub Michałowski (33:05),
4:1 – Zack Phillips – Martin Kasperlík (35:24),
4:2 – Andriej Dubinin – Rusłan Baszyrow, Tomasz Kozłowski (37:12),
5:2 – Maciej Urbanowicz – Dominik Paś, Kamil Wałęga (38:49),
6:2 – Zack Phillips – Radosław Nalewajka (39:45),
7:2 – Patryk Pelaczyk – Dominik Jarosz, Jan Sołtys (49:27).
2 komentarze
Fajne foto…tekst zresztą też 🙂
Super ! Brawo redakcjo !