zklepy.pl
Image default

Podsumowanie 13. kolejki PHL. 18 bramek w Jastrzębiu!

Cóż to była za kolejka! Takiego scenariusza nie spodziewał się chyba nikt. Mecz JKH GKS-u Jastrzębie z Re-Plast Unią Oświęcim obfitował aż w 18 bramek! Udanie do ligowej rywalizacji powróciły za to KH Energa Toruń i GKS Katowice. Po raz kolejny fatalny występ zanotowało Zagłębie Sosnowiec.

KATOWICZANIE GÓRĄ W DERBACH. TYSZANIE BEZNADZIEJNI

Tyszanie przyjechali do Katowic po porażce w Superpucharze Polski. Wydawało się, że na mecz derbowy wyjdą z większą motywacją. Zaczęło się dobrze dla mistrzów Polski,a wynik otworzył w 10. minucie Alexander Szczechura, który wykorzystał świetne zagranie Christiana Mroczkowskiego i z najbliższej odległości pokonał Juraja Šimbocha. To był koniec dobrych wiadomości dla tyszan. Następne gole padały wyłącznie dla GKS-u, ale Katowice. Na trzy minuty przed końcem pierwszej odsłony wynik wyrównał Filip Starzyński, po strzale w krótkii róg bramki Lewartowskiego. Druga tercja była festiwalem strzeleckiej nieudolności w wykonaniu drużyny gości. W 27. minucie jeden z katowiczan zagrał przed bramkę do Michaela Cichego, jednak tyski snajper chyba zapomniał, jak się strzela. W doskonałej sytuacji golkiper gospodarzy przewidział jego zamiary, a dobitka Alexa Szczechury zatrzymała się na słupku. Chwilę później Patryk Krężołek zademonstrował i pokazał rywalom co to znaczy “skuteczność”. Po wygranym wznowieniu pognał na bramkę i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Na słowa pochwały zasługuje postawa Bartosza Fraszki, który ostatecznie dobił tyszan dwoma golami. Najpierw wykorzystał grę w przewadze, w 36. minucie, a dziesięć minut później znakomicie ustawiony, dobił strzał Grzegorza Pasiuta. Dla podopiecznych jest to druga porażka z rzędu. Warto zaznaczyć, iż ostatni raz katowiczanie z GKS-em Tychy polegli 25 marca 2018 roku.

GKS Katowice – GKS Tychy 4:1 (1:1, 2:0, 1:0)
0:1 – Alexander Szczechura – Christian Mroczkowski, Filip Komorski (09:21,5/4)
1:1 – Filip Starzyński – Mikołaj Łopuski, Dariusz Wanat (16:29)
2:1 – Patryk Krężołek – Grzegorz Pasiut (27:58)
3:1 – Bartosz Fraszko – Maciej Kruczek, Mateusz Zieliński (35:31,5/4)
4:1 – Bartosz Fraszko – Grzegorz Pasiut, Patryk Krężołek (45:56)

MVP: Bartosz Fraszko.

GRAD GOLI NA JASTORZE!
Jastrzębianie przystępowali do meczu z wiceliderem z Oświęcimia opromienieni triumfem w Superpucharze Polski. Wszyscy sympatycy PHL przewidywali, iż dzisiejsze spotkanie nie będzie obfitowało w przesadną liczbę bramek, wszakże obydwie ekipy słyną ze sporej dyscypliny w formacjach defensywnych. To, co się jednak wydarzyło na Jastorze, ciężko jest opisać słowami, a osiemnaście bramek, jakie padło w tym spotkaniu, na pewno na stałe zapisze się w annałach polskiego hokeja. Strzelanie rozpoczęli jastrzębianie – po pięciu minutach wydawało się, że bramki Jiříego Klimíčka i Radosława Sawickiego są w stanie ustawić ten mecz. Unici otworzyli swoje konto strzeleckie za sprawą Martina Przygodzkiego, lecz niedługo później odpowiedział Māris Jass. Jastrzębianie roztrwonili jednak to prowadzenie, a radość gościom dali Klemen Pretnar oraz Eliezer Sherbatov. W drugiej odsłonie nikt nawet nie myślał, by zwalniać tempo, a kolejne trafienia wpadały jak szalone. Trener Róbert Kaláber w końcu nie wytrzymał i wprowadził na lód Davida Marka. Nie zdało się to jednak na nic, a dwie bramki później między słupkami ponownie zameldował się Patrik Nechvátal. W tej odsłonie skuteczniejsi okazali się być hokeiści Unii, a na tablicy świetlnej widniał iście hokejowy wynik 5:6. Tuż po rozpoczęciu decydującej tercji, biało-niebiescy osiągnęli już dwie bramki przewagi. Szalona pogoń jastrzębian przyniosła jednak wyrównanie dzięki golom Jana Sołtysa oraz Romana Ráca. Decydujący cios padł w najmniej oczekiwanym momencie. Gospodarze rozgrywali swą przewagę, kiedy to ukąsił ich Daniłł Oriechin. Manewr z wycofaniem bramkarza nie przyniósł JKH żadnego pożytku, a krążek w pustej bramce umieścił ostatecznie Ryan Glenn, pieczętując tym samym wynik tego szalonego widowiska.

JKH GKS Jastrzębie – Re-Plast Unia Oświęcim 8:10 (3:3, 2:3, 3:4)
1:0 – Jiří Klimíček – Maciej Urbanowicz, Marek Hovorka (02:23, 4/5),
2:0 – Radosław Sawicki – Roman Rác (05:08),
2:1 – Martin Przygodzki – Aleksiej Trandin, Eliezer Sherbatov (10:02),
3:1 – Māris Jass – Jan Sołtys, Dominik Paś (13:53),
3:2 – Klemen Pretnar – Gregor Koblar (15:29),
3:3 – Eliezer Sherbatov (18:59),
4:3 – Roman Rác – Martin Kasperlík, Arkadiusz Kostek (21:01),
4:4 – Daniił Oriechin – Jere Helenius , Patryk Noworyta (22:43),
5:4 – Radosław Sawicki – Kamil Górny, David Marek (26:31)
5:5 – Łukasz Krzemień – Patryk Malicki, Patryk Noworyta (30:47),
5:6 – Siemion Garszyn – Daniił Oriechin (32:37),
5:7 – Siemion Garszyn – Adam Kot (40:56),
6:7 – Martin Kasperlík – Radosław Sawicki (45:33),
6:8 – Łukasz Krzemień – Luka Kalan, Klemen Pretnar (51:42, 5/3),
7:8 – Jan Sołtys – Radosław Sawicki (53:10),
8:8 – Roman Rác – Kamil Górny (56:12),
8:9 – Daniił Oriechin – Martin Przygodzki (58:19, 4/5),
8:10 – Ryan Glenn (59:37, do pustej bramki).

MVP: Daniłł Oriechin.

POWRÓT NA PIĄTKĘ! FATALNE PRZEWAGI

Powracająca do ligowej rywalizacji KH Energa Toruń podejmowała Ciarko STS Sanok. Wydawało się, że to rywal idealny dla torunian, bowiem podopieczni Marka Ziętary zwykle przyczajeni są za podwójną gardą i łatwo oddają kontrolę nad meczem rywalom. Tak też było i tym razem. Widać było, że “Stalowe Pierniki” z minuty na minutę się rozkręcają, ale w pierwszej tercji bramka nie padła, bo świetnie spisywał się Patrik Spěšný. Czech udało się pokonać dopiero w 23. minucie, gdy to Adrian Jaworski wykorzystał spory kocioł pod bramką sanoczan. Na kolejne trafienie przyszło nam czekać siedem minut, a swojego byłego kolegę z drużyny pokonał wtedy Dienis Sierguszkin. Dla Rosjanina była to pierwsza bramka w obecnych rozgrywkach. Wydawało się, że przyjezdnych nie będzie stać już na nic w tym meczu i że zostali całkowicie stłamszeni przez Energę. Udało im się jednak przeprowadzić ładną dwójkową akcję, którą strzałem w górny róg bramki zwieńczył Maciej Witan. Wynik nie odzwierciedlał przebiegu spotkania, ale jedna bramka różnicy nie pozwalała torunianom spokojnie wyczekiwać końcowej syreny, tym bardziej, że przyjezdni raz po raz mieli okazje grać w liczebnej przewadze. Kluczowe okazały się jednak 53 sekundy trzeciej odsłony, w których gospodarze dwa razy pokonali Spěšnego. Wydawało się, że wynik zdołał jeszcze podreperować Marek Strzyżowski, ale sędzia Mateusz Krzywda, wydaje się, że niesłusznie, nie uznał bramki, bowiem dopatrzył się zagrania krążka wysokim kijem. Rezultat spotkania na 5:1 ustalił Sierguszkin. Sanoczan należy zganić za fatalne przewagi, a potwierdzeniem tych słów niech będzie fakt, że dali sobie strzelić dwie bramki mając na lodzie o jednego zawodnika więcej.

KH Energa Toruń – Ciarko STS Sanok 5:1 (0:0, 2:1, 3:0)
1:0 – Adrian Jaworski – Ville Saloranta, Jegor Rożkow (22:35)
2:0 – Dienis Sierguszkin – Jegor Fieofanow, Dmitrij Kozłow (29:17, 5/4)
2:1 – Maciej Witan – Marek Strzyżowski (35:05)
3:1 – Jegor Fieofanow – Michał Kalinowski, Dmitrij Kozłow (48:21, 4/5)
4:1 – Konsta Jaakola – Gleb Bondaruk, Dienis Sierguszkin (49:14)
5:1 – Dienis Sierguszkin (57:13, 4/5)

MVP: Dienis Sierguszkin.

KRAKOWIANIE ZDEKLASOWALI RYWALA

Podopieczni Rudolfa Roháčka nareszcie zagrali jak przystało na drużynę ich klasy. Choć pierwsza tercja to pokaz nieskuteczności, to dominacja gospodarzy była bardzo widoczna. W drugiej odsłonie swoją przewagę potwierdzili golami. Jiří Gula w 25. minucie otworzył wynik spotkania, a to była tylko zapowiedź kanonady strzeleckiej. Bo trzy minuty później mieliśmy już 3:0. Najpierw Richard Nejezchleb zdobył gola, po rajdzie lewą flanką, a następnie prowadzenie podwyższył Erik Němec. O tym jak była to fatalna tercja w wykonaniu podopiecznych Grzegorza Klicha, może świadczyć liczba oddanych strzałów, bowiem oddali ich tylko… trzy (w całym meczu trzynaście). Rozpędzeni krakowianie nie poprzestali tylko na trzech bramkach. W 51. minucie czwartą bramkę zdobył Taavi Tiala, po strzale z klepy (z takim impetem, że cała zawartość bidonu znalazła się na lodzie). Wystarczyły dwie minuty do tego, by “Pasy zdobyły kolejnego, piątego gola. Autorem tego trafienia okazał się być Tomáš Franek. Ostatnie słowo należało do gospodarzy. Kropkę nad “i” postawił Richard Nejezchleb, dla którego był to drugi gol w tym meczu. Mecz nie porwał. Wyraźnie lepsi byli podopieczni Rudolfa Roháčka, którzy wypunktowali bezradnych sosnowiczan.

Comarch Cracovia – Zagłębie Sosnowiec 6:0 (0:0, 3:0, 3:0)
1:0 – Jiří Gula – Damian Kapica, Jakub Šaur (24:20, 5/4)
2:0 – Richard Nejezchleb – Michal Gutwald (27:29)
3:0 – Erik Němec – Damian Kapica, Michal Gutwald (28:48)
4:0 – Taavi Tiala – Damian Kapica, Michal Gutwald (50:14)
5:0 – Tomáš Franek – Aleš Ježek (52:44)
6:0 – Richard Nejezchleb – Tomáš Franek (57:10)

MVP: Richard Nejezchleb.

 

Najnowsze artykuły

Dziś poznamy mistrza Polski? Sprawdzian kadry w Krynicy-Zdroju [WIDEO]

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Rewolucja w Comarch Cracovii! Rudolf Roháček nie będzie już trenerem

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj