zklepy.pl
Image default

Podsumowanie 3. kolejki PHL! Dwóch liderów!

Po pięciu meczach 3. kolejki Polskiej Hokej Ligi wiele się wyjaśniło. Mamy dwóch liderów, a są nimi drużyny z Jastrzębia i Torunia. Co działo się w piątek? Więcej w podsumowaniu!

Serie trwają nadal
Krakowianie w piątek podejmowali niepokonaną KH Energę Toruń. Spotkanie od początku przebiegało pod dyktando przyjezdnych, którzy pierwszy cios wyprowadzili w 16. minucie. Okres gry w liczebnej przewadze na bramkę zamienił Gleb Bondaruk. Jedna bramka straty po pierwszej tercji to najniższy wymiar kary, jaki mógł spotkać “Pasy”. Kluczowa dla losów spotkania okazała się druga odsłona, kiedy to torunianie zaaplikowali rywalom aż trzy bramki. Michaela Petráska pokonywali Andriej Czwanczikow oraz dwukrotnie Michaił Szabanow. Na domiar złego dla Cracovii, jedna z tych bramek została przez nich stracona, kiedy to gospodarze mieli na lodzie jednego zawodnika więcej. Wynik spotkania w 45. minucie na 0:5 ustalił Artiom Smirnow. Passa przegranych meczów w wykonaniu Cracovii trwa zatem nadal i podopieczni Rudolfa Roháčka pozostają bez zwycięstwa w obecnych rozgrywkach. Torunianie zaś z kompletem punktów zajmują 2. miejsce w tabeli, a drugie czyste konto z rzędu zapisał na swoim koncie Anton Svensson, który jest najskuteczniejszym bramkarzem całej ligi.

Comarch Cracovia – KH Energa Toruń 0:5 (0:1, 0:3, 0:1)
0:1 – Gleb Bondaruk – Kamil Kalinowski, Jegor Szkodienko (15:11, 5/4)
0:2 – Andriej Czwanczikow – Artiom Smirnow, Ville Saloranta (23:18)
0:3 – Michaił Szabanow – Jegor Fieofanow (29:20, 4/5)
0:4 – Michaił Szabanow – Dienis Sierguszkin, Jegor Fieofanow (37:02, 5/4)
0:5 – Artiom Smirnow – Michaił Szabanow, Dienis Sierguszkin (44:12)

GieKSa w niemocy
Wydawało się, że dla gości będzie szybko, łatwo i przyjemnie, a mecz w Gdańsku będzie spotkaniem na przełamanie. Nic bardziej mylnego. To hokeiści GKH Stoczniowca zdołali jako pierwsi wpisać się na listę strzelców. Sposób na Juraja Šimbocha w 13. minucie znalazł najbardziej doświadczony w gdańskim zespole – Josef Vitek. Dobre humory w boksie Stoczniowca nie zagościły tam na dłużej, bo w 18. minucie karę 5+20 minut za atak kolanem otrzymał Dawid Maciejewski. Przyjezdni zrobili z tej przewagi użytek i w 23. minucie stan meczu wyrównał Patryk Krężołek. Ten sam zawodnik swój wyczyn powtórzył niecałe cztery minuty później i podopieczni Piotra Sarnika objęli prowadzenie i narzucili swój styl gry. Duży wpływ na to miały wykluczenia, które co chwilę otrzymywali gdańscy hokeiści. Michał Zając podzielił los Dawida Maciejewskiego i udał się do szatni na przedwczesny prysznic. Jeszcze przed przerwą kolejną grę w liczebnej przewadze wykorzystał Bartosz Fraszko zmuszając Michała Kielera do kapitulacji. Ambitna postawa biało-niebieskich przyniosła efekt, bo po rozpoczęciu trzeciej tercji, w czasie gry w podwójnej przewadze Michał Rybak przywrócił gdańszczanom kontakt z rywalem. Górę wzięło jednak doświadczenie katowickiego zespołu, który postawił kropkę nad “i” w 54. minucie, a bramkę zapewniającą 3 punkty zdobył kapitan “GieKSy” Grzegorz Pasiut. Należy podkreślić, że hokeiści Stoczniowca w całym meczu uzbierali aż 68 minut kar!

GKH Stoczniowiec – GKS Katowice 2:4 (1:0, 0:3, 1:1)
1:0 Josef Vítek – Jakub Stasiewicz, Krystian Mocarski (12:57)
1:1 Patryk Krężołek – Filip Stoklasa, Dariusz Wanat (22:18, 5/4)
1:2 Patryk Krężołek – Filip Stoklasa, Maciej Kruczek (26:05, 5/4)
1:3 Bartosz Fraszko – Mikołaj Łopuski, Jesse Rohtla (37:57, 5/4)
2:3 Maciej Rybak – Mateusz Strużyk, Oskar Lehmann (43:26, 5/3)
2:4 Grzegorz Pasiut – Filip Stoklasa, Kamil Paszek (53:08)

Jastrzębska deklasacja
Obie ekipy przystąpiły do tego meczu z dwoma zwycięstwami na koncie. Wydawało się, że mecz będzie wyrównany. Tak było, ale tylko przez pierwszą odsłonę. W niej sporo się działo. Widzieliśmy bójkę pomiędzy Martinem Kasperlikiem, a Radosławem Galantem, za co oboje otrzymali karę meczu. Worek z bramkami otworzył Michael Cichy w przewadze, ale na 57 sekund przed przerwą, wyrównał Radosław Sawicki po festiwalu błędów tyskiej obrony i John Murraya. Jastrzębianie poszli za ciosem i zdobyli kolejne bramki w krótkim odstępie czasu. Bramkę na 2:1 zdobył Māris Jass, wykorzystując niefrasobliwość tyszan przy zmianie. Niemal minutę później Zackary Phillips pokazał klasę przy zdobyciu trzeciej bramki. W 35. minucie Marek Hovorka dołożył kolejną bramkę. Wydawało się, że w trzeciej tercji tyszanie będą się starać gonić wynik. I zaczęli wręcz wyśmienicie bo po wrzutce z linii niebieskiej Mateuszowi Gościńskiemu udało się zmniejszyć dystans do rywali. Trzeba przyznać, że Patrik Nechvatál popełnił w tej sytuacji kardynalny błąd. Nie minęła minuta, a John Murray chyba pozazdrościł swojemu nemesis i popełnił podobny błąd. Radosław Sawicki oddał strzał w krótki róg, tyski bramkarz wszystko widział, zabrakło tylko dobrej reakcji. To było już zbyt wiele dla Krzysztofa Majkowskiego, który zdecydował się postawić po tym golu na Kamila Lewartowskiego. Jastrzębska maszyna nie zatrzymywała się. Kolejne bramki zdobywali Maciej Urbanowicz i Roman Rác. Mistrzowie Polski odpowiedzieli tylko raz, bramką Michaela Cichego. Podsumowując, był to beznadziejny mecz w obronie GKS-u Tychy. Muszą popracować też nad dyscypliną, bo niepotrzebne kary wybijają ich z rytmu. Natomiast podopieczni Roberta Kalabera wyglądali bardzo dobrze. Mądre i przemyślane akcje w ofensywie oraz skuteczna gra w destrukcji pozwoliły im w odniesieniu tego zwycięstwa.

JKH GKS Jastrzębie – GKS Tychy 7:3 (1:1, 3:0, 3:2)
0:1 Michael Cichy – Alexander Szczechura, Christian Mroczkowski (15:34, 5/4)
1:1 Radosław Sawicki – Zackary Phillips, Marcin Horzelski (19:03)
2:1 Māris Jass – Maciej Urbanowicz (25:45)
3:1 Zackary Phillips – Roman Rác, Jiří Klimíček (26:36)
4:1 Marek Hovorka – Radosław Sawicki, Zackary Phillips (34:51)
4:2 Mateusz Gościński – Patryk Wronka, Ladislav Havlík (40:10)
5:2 Radosław Sawicki – Jiří Klimíček, Zackary Phillips (40:48)
6:2 Maciej Urbanowicz – Dominik Paś, Mateusz Bryk (49:24)
7:2 Roman Rác – Zackary Phillips, Marek Hovorka (52:09, 5/3)
7:3 Michael Cichy – Christian Mroczkowski (53:34, 4/5)

Skuteczność do poprawy
Podopieczni Andrieja Gusowa po raz kolejny nie wygrali w regulaminowym czasie gry. Po sześćdziesięciu minutach było 1:1. Zaczęło się dość sensacyjnie, bo o lepszy “na papierze” Tauron Podhale Nowy Targ stracił bramkę. Rusłan Baszyrow strzałem z backhandu otworzył wynik spotkania w 14. minucie gry. W samym meczu dominowali nowotarżanie, ale skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Świetnie ze swojej pracy wywiązywał się też Michał Czernik. Sam mecz nie obfitował w kar, gdyż było tylko 12 minut kar. Tuż przed zakończeniem trzeciej tercji drużyna gospodarzy zaczęła grać częściej forcheckingiem, ale podopieczni Grzegorza Klicha świetnie się bronili, w konsekwencji czego dotrwali do 60. minuty, dającą im punkt. Dogrywka również nie wyłoniła zwycięzcy, więc o wszystkim zdecydowały rzuty karne. Dopiero ósma seria przyniosła nam rozstrzygnięcie. Bohaterami został zdobywca decydującej bramki Bartłomiej Neupauer oraz Przemysław Odrobny, który obronił ostatni najazd Jewgieniaj Nikiforowa, który debiutował w barwach Zagłębia Sosnowiec.

Tauron KH Podhale Nowy Targ – Zagłębie Sosnowiec 2:1 k. (0:1, 0:0, 1:0, d. 0:0, k. 2:1)
0:1 Rusłan Baszyrow – Jewgienij Nikiforow, Adam Domogała (13:56)
1:1 Bartłomiej Neupauer – Robert Mrugała, Alan Łyszczarczyk (51:39)
2:1 Bartłomiej Neupauer (65:00, DRZK)

Bezradna młodzież
Oświęcimianie do meczu z drużyna z Sanoka przystępowali jako zdecydowani faworyci. To było widać na lodzie. Gospodarze pewnie dominowali, a goście zostali zepchnięci do gry w defensywie. Ponadto świetnie pomiędzy słupkami spisywał się Patrik Spěšný, który wykazywał się fenomenalnymi interwencjami. Był jednak bezradny wobec strzału Daniiła Oriechina, który mocnym strzałem zmieścił krążek pod poprzeczkę. O tym jak bardzo była to jednostronna odsłona świadczy też ilość oddanych strzałów (13-1). Po rozpoczęciu drugiej tercji podopieczni Nika Zupančiča powiększyli swoją przewagę. Peter Bezuška nie dał szans uderzeniem z linii niebieskiej. Niemal sześć minut później Luka Kalan wykorzystał świetne dogranie Miroslava Zat’ki. Biało-niebiescy pewnie kontrolowali przebieg spotkania. Do końca nie pozwolili rywalom wrócić do meczu i trzy punkty zostały przy ul. Chemików. Sanoczanie nie byli w stanie nawiązać walki z dużo lepszym rywalem. Pozostaje pytanie, czy nie należy się wzmocnić, jeśli chcą walczyć o topową ósemkę.

Re-Plast Unia Oświęcim – Ciarko STS Sanok 3:0 (1:0, 2:0, 0:0)
1:0 – Daniił Oriechin – Siemion Garszyn, Sebastian Kowalówka (17:23),
2:0 – Peter Bezuška – Sebastian Kowalówka, Daniił Oriechin (23:25, 5/4)
3:0 – Luka Kalan – Miroslav Zaťko, Jere Helenius (29:21, 5/4)

 

Najnowsze artykuły

Dziś poznamy mistrza Polski? Sprawdzian kadry w Krynicy-Zdroju [WIDEO]

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Rewolucja w Comarch Cracovii! Rudolf Roháček nie będzie już trenerem

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj