zklepy.pl
Image default

Podsumowanie 32. kolejki. Wielbłąd Svenssona, czternaście serii karnych w Sanoku

Wiele działo się w piątkowej 32. kolejce Polskiej Hokej Ligi. W Sosnowcu o zwycięstwie zadecydowała dogrywka, a w Oświęcimiu oraz Sanoku rzuty karne. Pewne zwycięstwa odniosły za to Comarch Cracovia i GKS Tychy.

TYSZANIE GÓRĄ NAD “SZAROTKAMI”. SNAJPER GOŚCIŃSKI

Pierwsza tercja została znakomicie rozpoczęta przez gospodarzy. Wystarczyło im tylko 27 sekund, na to by wyjść na prowadzenie. Z linii niebieskiej uderzył wtedy Peter Novajovský. Kolejne minuty, należały do gospodarzy. To oni prowadzili grę. Od początku jednak można było zauważyć, że w tym meczu będzie iskrzyło. W samej pierwszej odsłonie nałożono aż sześć kar.

W drugiej tercji tyszanie zaczęli grać nieco na stojąco. Otrzymali za to dwa poważne ostrzeżenia. W 25. minucie Adrian Gajor strzelił w poprzeczkę, a krążek zatańczył na linii i wyszedł w pole. Następnie, dwie minuty później Alexander Petterson złapał Johna Murraya na wykroku i miał przed sobą pustą bramkę, ale zwlekał zbyt długo z oddaniem strzału i zamiast strzału do pustej bramki, był fatalny kiks. Tyszanie jednak w porę się obudzili i po tej sytuacji zaczęli w końcu atakować na bramkę rywali. To przyniosło skutek w 39. minucie, kiedy Michał Kotlorz oddał strzał, krążek odbił się od Ihara Brykuna, odbił się od słupka, ale przytomnie zachował się Mateusz Gościński, który dobił krążek do bramki z około metra.

Był to prawdziwy mecz walki, czego potwierdzeniem była trzecia odsłona. Gra toczyła się głównie pod bandami, bądź w neutralnej tercji lodowiska. Do końca meczu obie strony miały jeszcze kilka dogodnych okazji, ale z dobrej strony pokazali się bramkarze. Szczególnie John Murray w 52. minucie wykazał się dobrym refleksem po strzale Gajora. Ale jeszcze lepsze wrażenie zrobiła na nas interwencja z 53. minuty, kiedy “Jasiek Murarz” w akcji 2 na 1 popisał się świetną obroną. To głównie on w końcówce meczu “trzymał” wynik. Niewykorzystane okazje zemściły się na “Szarotkach” i w 56. minucie Mateusz Gościński podwyższył wynik na 3:0. To jednak nie był koniec emocji. Bo w 58. minucie w zamieszaniu podbramkowym Bartłomiej Neuapuer zachował się najprzytomniej i umieścił krążek pod samą poprzeczką bramki Murraya. W 59. minucie Jakub Witecki spowodował faul i został odesłany na ławkę kar. Andriej Gusow się nie zastanawiał i postanowił ściągnąć bramkarza. Potem wziął jeszcze czas, ale to nie przyniosło efektów.

GKS Tychy – Tauron Podhale Nowy Targ 3:1 (1:0, 1:0, 1:1)
1:0 – Peter Novajovský – Jakub Witecki (00:27),
2:0 – Mateusz Gościński – Radosław Galant, Michał Kotlorz (38:22),
3:0 – Mateusz Gościński – Jean Dupuy (55:55)
3:1 – Bartłomiej Neupauer (57:34, 5/4)

GKS Tychy: Murray – Novajovský, Kotlorz; Witecki, Galant, Marzec – Ciura, Biro; Mroczkowski, Wronka, Tonge – Martin, Seed; A. Szczechura, Cichy, P. Szczechura – Bizacki, Gruźla, Dupuy, Rzeszutko, Gościński
Trener: Krzysztof Majkowski

Tauron Podhale: Brykun – Chaloupka, Kubát; Švec, Vachovec, Bepierszcz – Jaśkiewicz, Gajor; Pettersson, Neupauer, Hiltunen – Sulka, Mrugała; Guzik, Bryniczka, Babincew – Wsół, Szurowski; Bochnak, Słowakiewicz, Worwa
Trener: Andriej Gusow

MVP: Mateusz Gościński.

CZERNIK POWSTRZYMAŁ FAWORYZOWANĄ ENERGĘ

Z większym animuszem piątkowy mecz rozpoczęły “Stalowe Pierniki”. Przyjezdni mieli kilka dogodnych szans do otwarcia wyniku, ale nie udało im się pokonać świetnie dysponowanego Michała Czernika. Swoją okazję wykorzystali za to miejscowi, którzy grając w przewadze zaskoczyli Antona Svenssona, a krążek do bramki skierował Rusłan Baszyrow.

Następne fragmenty należały już jednak do gości, którzy błyskawicznie odpowiedzieli i po niespełna dwóch minutach było 1:1. Sposób na golkipera miejscowych strzałem przy krótkim słupku znalazł Michaił Szabanow.

Późniejsza presja przyjezdnych nie dawała zbyt wielkiego efektu, bo świetnie pomiędzy słupkami spisywał się Czernik, a sami torunianie momentami zbyt koronkowo chcieli rozgrywać swoje akcje.

Prowadzenie udało im się objąć dopiero w 34. minucie, gdy Artiom Smirnow strzelił bramkę w czwartym meczu z rzędu. Radość torunian nie trwała jednak długo, bo po 31 sekundach odpowiedział Imants Ļeščovs. Chwile później kolejne doskonałe okazje mieli przyjezdni, ale to znów Zagłębie zdołało pokonać Svenssona. Grę w przewadze i świetne dogranie Aleksandra Wasiljewa wykorzystał Rusłan Baszyrow.

Torunianie musieli więc znów odrabiać straty. Z wielkim animuszem rozpoczęli trzecią część gry, jednak ich strzały raz po raz zatrzymywał Czernik. W końcu jednak musiał skapitulować, gdy w podbramkowym zamieszaniu krążek do siatki wepchnął Michaił Szabanow. Przyjezdni chcieli iść po pełną pulę, ale znów powstrzymał ich golkiper Zagłębia.

Wynik nie zmienił się do końcowej syreny i potrzebna była dogrywka. W niej zemściły się niewykorzystane szanse przez torunian i fatalny błąd Svenssona wykorzystał Jewgienij Nikiforow, pakując krążek do pustej bramki.

Zagłębie Sosnowiec – KH Energa Toruń 4:3 po dogrywce (1:1, 2:1, 0:1, 1:0 d.)
1:0 – Rusłan Baszyrow – Jewgienij Nikiforow, Aleksandr Wasiljew (4:45, 5/4),
1:1 – Michaił Szabanow – Andriej Czwanczikow, Artiom Smirnow (6:17, 5/4),
1:2 – Artiom Smirnow – Elias Elomaa, Kamil Kalinowski (33:45),
2:2 – Imants Ļeščovs – Rusłan Baszyrow, Aleksandr Wasiljew (34:16),
3:2 – Rusłan Baszyrow – Aleksnadr Wasiljew, Imants Ļeščovs (38:36, 5/4),
3:3 – Michaił Szabanow – Andriej Czwanczikow (42:13),
4:3 – Jewgienij Nikiforow (60:56).

Zagłębie: Czernik – Khoperia, Rodionow; Nikiforow, Wasiljew, Baszyrow – Syrojeżkin, Naróg; Smal, Dubinin, Rybczik – Ļeščovs, Luszniak; Sikora, Kozłowski, Blanik – Domogała, Gniewek; Piotrowski, Rutkowski, Bernacki.
Trener: Grzegorz Klich.

KH Energa: Svensson – Kozłow, Orłow; Nowożyłow, Fieofanow, Sierguszkin – Szkodienko, Jaworski; Osipow, K. Kalinowski, Elomaa – Smirnow, Kuzniecow; Bondaruk, Czwanczikow, Szabanow – Olszewski, Gusevas; Dołęga, Rożkow, Jaakola.
Trener: Juryj Czuch.

MVP: Michał Czernik.

KOLEJNE POTKNIĘCIE LIDERA

Ciarko STS Sanok sprawiło kolejną niespodziankę w tym sezonie. Tym razem urwali punkty JKH GKS-owi Jastrzębie.

Zaczęło się dobrze dla gospodarzy. Wynik w 6. minucie otworzył Maciej Witan, po zmianie toru lotu krążka. Jednak na trzy minuty przed pierwszą przerwą, wyrównał Zackary Phillips, który zaskoczył zasłoniętego Patrika Spěšnýego.

Na kolejne gole musieliśmy czekać aż do 53. minuty, kiedy to Jauhienij Kamienieu oddał strzał, po którym krążek odbił się od jednego z zawodników JKH i wpadł do bramki. Wydawało się, że gospodarze dowiozą wynik do końca, ale nie wytrzymali naporu rywali. W 58. minucie podczas gry w przewadze, Marek Hovorka najlepiej wykorzystał się w zamieszaniu podbramkowym i wyrównał wynik meczu.

O wszystkim musiała przesądzić dogrywka, lecz i ona nie wyłoniła zwycięzcy. Zarządzono więc rzuty karne, w których lepsi byli goście. Dwukrotnie bramkarza pokonał Zackary Phillips, a raz Patrika Nechvatala pokonał Eetu Elo. Należy podkreślić fakt, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebne było aż 14 serii najazdów!

Ciarko STS Sanok – JKH GKS Jastrzębie 2:3 po rzutach karnych (1:1, 0:0, 1:1, d. 0:0, k. 1:2)
1:0 – Maciej Witan – Bartosz Florczak, Konrad Filipek (05:43),
1:1 Zackary Phillips – Ēriks Ševčenko, Roman Rác (16:40, 5/4),
2:1 Jauhienij Kamienieu – Jesperi Viikilä, Riku Sihvonen (52:57),
2:2 Marek Hovorka – Zackary Phillips (57:50, 5/4),
2:3 Zackary Phillips (65:00, decydujący rzut karny).

Ciarko STS Sanok: Spěšný – Florczak, Rąpała; Strzyżowski, Wilusz, Biały – Kamienieu, Piippo; Elo, Viikilä, Sihvonen – Demkowicz, Biłas; Bukowski, Witan, Filipek – Skokan, Bielec; Łyko, Ginda, Dobosz.
Trener: Marek Ziętara

JKH GKS: Nechvátal – Bryk, Górny; Sawicki, Rác, Kasperlík – Ševčenko, Kostek; Urbanowicz, Hovorka, Phillips – Jass, Horzelski; Wałęga, Paś, Sołtys – Michałowski, Gimiński; Wróbel, Jarosz, Pelaczyk.
Trener: Róbert Kaláber.

MVP: Zackary Phillips.

SŁABY MECZ PRZY CHEMIKÓW 4. ZNÓW ZADECYDOWAŁ JEDEN GOL

Znakomicie ważne starcie z GKS-em Katowice rozpoczęli miejscowi. Już po 131 sekundach na listę strzelców wpisał się Łukasz Krzemień i dał prowadzenie biało-niebieskim.
Później jednak do głosu doszli katowiczanie, którzy raz po raz zamykali Unię w jej tercji obronnej. Goście mieli także swoje szane po kontratakach, ale sytuacje sam na sam z Clarkiem Saundersem zmarnowali Tomáš Kubalík oraz Mateusz Michalski. Kanadyjczyk musiał jednak skapitulować po pięknym uderzeniu Patryka Krężołka w samo okienko. Guma jeszcze odbiła się od poprzeczki, co dodało uroku tej bramce.

Drugą i trzecią tercję w zasadzie należałoby przemilczeć. Nie działo się w nich zbyt wiele, poza niewykorzystanymi przewagami z obu stron, a także ostrą, fizyczną grą na bandach. Najlepszą z okazji zmarnował, klasycznie, Mikael Kuronen, który nie zdołał wykorzystać złego rozegrania krążka przez Saundersa.

Brak rozstrzygnięcia zaowocował koniecznością rozegrania dogrywki. W niej również żadna ze stron nie zdołała wyprowadzić decydującego ciosu. Wobec tego sędziowie zarządzili rzuty karne. Te lepiej egzekwowali przyjezdni, a decydujący najazd wykorzystał Patryk Krężołek.

Był to czwarty mecz w tym sezonie tych zespołów, w którym o zwycięstwie przesądziła różnica jednej bramki.

Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice 1:2 po rzutach karnych (1:1, 0:0, 0:0, d. 0:0, k. 1:2)
1:0 – Łukasz Krzemień – Miroslav Zaťko (02:11),
1:1 – Patryk Krężołek – Jesse Rohtla (18:35)
1:2 – Patryk Krężołek – decydujący rzut karny.

Unia: Saunders – Luža, Glenn; McKenzie, Kalan, Brulé – Bartley, Pretnar; Sherbatov, Da Costa, Oriechin – Zat’ko, Bezuška; Garszyn, Trandin, Koblar – P. Noworyta; S. Kowalówka, Krzemień, Przygodzki oraz Prusak.
Trener: Kevin Constantine

GKS: Šimboch – Paszek, Lamin; Kubalík, Pasiut, Stiepanow – Marttinen, Franssila; Krężołek, Rohtla, Kuronen – Kruczek, Zieliński; Michalski, Starzyński, Fraszko – Wanat, Nahunko, Adamus.
Trener: Andriej Parfionow.

MVP: Patryk Krężołek.

CRACOVIA WYGRAŁA W GDAŃSKU

Zaledwie 38 sekund czyste konto zdołał utrzymać Michał Kieler w starciu z Comarch Cracovią. Nowego bramkarza JKH GKS-u Jastrzębie pokonał Darcy Murphy. Reprezentant Polski miał w tym spotkaniu dużo pracy, bo w pierwszych 20 minutach musiał interweniować jeszcze 15 razy.

Mimo ogromnej przewagi “Pasów” po dwóch tercjach wciąż było tylko 0:1. Statystyka strzałów była jednak miażdżąca dla podopiecznych Krzysztofa Lehmanna i wynosiła 13 – 38.

Worek z bramkami krakowianie rozwiązali w trzeciej odsłonie, gdy w pięć minut zdobyli trzy bramki. Najpierw grę w przewadze wykorzystał Erik Němec, chwilę później pod poprzeczkę “huknął” Štěpán Csamangó, a następnie znów grę z jednym zawodnikiem więcej wykorzystał Maksim Ignatowicz. Dzieła zniszczenia na nieco ponad minutę przed końcem spotkania dopełnił Taylor Doherty.

GKH Stoczniowiec Gdańsk – Comarch Cracovia 0:5 (0:1, 0:0, 0:4)
0:1 – Darcy Murphy- David Goodwin, Damian Kapica (00:38),
0:2 – Erik Němec – Taylor Doherty (44:25, 5/4),
0:3 – Štěpán Csamangó – Łukasz Kamiński, Filip Drzewiecki (45:28),
0:4 – Maksim Ignatowicz – Damian Kapica, Darcy Murphy (49:10, 5/4),
0:5 – Taylor Doherty (58:48)

GKH Stoczniowiec: Kieler – Mat. Rompkowski, Żurauski; Strużyk, Pesta, Stasiewicz – Wala, Leśniak; Vitek, Mocarski, Zając – Liśkiewicz, Mac. Rompkowski; Rybak, Sadowski, Wołoszyk – Niedźwiecki, Lehmann; Drąg, Drozd-Niekurzak, Bandarenka.
Trener: Krzysztof Lehmann.

Comarch Cracovia: R. Kowalówka – Dudaš, Ignatowicz; Murphy, Goodwin, Kapica – Doherty, Ježek; Ferrara, Welsh, Nejezchleb – Gula, Gutwald; Tiala, Nemec, Franek – Brynkus, Gosztyła; Drzewiecki, Csamango, Kamiński.
Trener: Rudolf Rohacek.

MVP: Damian Kapica.

 

Najnowsze artykuły

Dziś poznamy mistrza Polski? Sprawdzian kadry w Krynicy-Zdroju [WIDEO]

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Rewolucja w Comarch Cracovii! Rudolf Roháček nie będzie już trenerem

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj