Reprezentacja Polski odniosła drugie zwycięstwo w turnieju EIHC Sosnowiec Cup. Polacy pokonali Słoweńców 3:1. Jutro zagrają mecz o wszystko z reprezentacja Węgier. Węgrzy dotychczas wygrali raz – ze Słowenią 3:1.
Drugi mecz w ramach EIHC Sosnowiec Cup rozpoczęliśmy nieco ospale. To Słoweńcy mieli więcej z gry. W 4. minucie gry ukarany został Łukasz Kamiński. Wtedy dwukrotnie uratował nas John Murray. Po tym jak nasi reprezentanci grali już w komplecie, obraz gry się nie zmienił. Przyjezdni nadal nacierali na naszą bramkę. Efektem tego był gol w 7. minucie. Marcel Mahkovec dostał krążek od Matica Toroka i o ile z pierwszym strzałem nasz golkiper sobie poradził, o tyle słoweński napastnik nabił go strzałem zza bramki i tym samym otworzył wynik meczu.
Był to moment w którym nasi kadrowicze nieco się obudzili, bowiem zaczęli grać odważniej. Brakowało jednak konkretów w postaci goli. Sytuacje Mateusza Gościńskiego czy Szymona Kiełbickiego okazały się nieskuteczne. Groźnych akcji Polaków przez pierwszą odsłonę było jednak jak „na lekarstwo”. Matija Pintarić ponadto bronił bardzo pewnie.
Wszyscy żyliśmy nadzieją, że gra naszych kadrowiczów będzie wyglądała lepiej po przerwie. Tak też było! Polacy wyszli bardzo odważnie na drugą odsłonę. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już po 108 sekundach od jej wznowienia, Dominik Paś pięknym strzałem z nadgarstka pokonał Matiję Pintaricia i doprowadził do remisu.
Następne minuty spotkania przypominały nieco bardziej hokejowe szachy. Oba zespoły grały bardzo odpowiedzialnie w defensywie nie pozwalając rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Jednak z czasem to Polacy przejmowali coraz większą inicjatywę. Dlatego też na cztery minuty przed drugą przerwą, Karol Biłas posłał gumę po lodzie w kierunku bramki, a stojący przed nią reprezentant Słowenii przekierował krążek na tyle niefortunnie, że pokonał on własnego golkipera.
Trzecia tercja przebiegała bardzo spokojnie jak na standardy tej dyscypliny. Dynamika meczu spadła, dlatego też sytuacji było niewiele. Słoweńcy nie mieli też pomysłu jak do tego spotkania wrócić. Na minutę przed końcową syreną, trener reprezentacji Słowenii poprosił o czas i wycofał bramkarza do boksu. To jednak nie przyniosło oczekiwanego efektu. Paweł Zygmunt wystrzelił gumę z własnej tercji i umieścił ją w siatce. Tym samym jutro o 14:30 zagramy mecz o zwycięstwo w turnieju z reprezentacją Węgier.
Polska – Słowenia 3:1 (0:1, 2:0, 1:0)
0:1 – Marcel Mahkovec – Matija Torić, Rok Kapel (07:07),
1:1 – Dominik Paś – Bartosz Florczak, Mikołaj Syty (21:48),
2:1 – Karol Biłas – Łukasz Krzemień, Mateusz Gościński (35:54),
3:1 – Paweł Zygmunt (59:12, do pustej bramki).
Polska: Murray – Górny, Naróg; Sadłocha, Dziubiński, Kapica – Jaśkiewicz, Zieliński; Łyszczarczyk, Tyczyński, Zygmunt – Florczak, Bryk; Paś, Syty, Kiełbicki – Wanacki, Biłas; Gościński, Krzemień, Kamiński.
Słowenia: Pintarić – Bohnic, Crnović; Kapel, Torok, Mahkovec – Urukalo, Silbar; Sever, Maver, Sturm – Hebar, Brus; Zezelj, Povse, Simsic – Lescnar, Rep; Sonja, Bericic, Svetina.