zklepy.pl
Image default

Rollercoaster pod Wawelem. Minimalne zwycięstwo tyszan [WIDEO]

Comarch Cracovia przegrała z GKS-em Tychy 3:4 w rozgrywanym awansem spotkaniu 22. kolejki Polskiej Hokej Ligi. Oba zespoły wyprowadzały cios za cios, a o losach meczu zdecydowała trzecia tercja, w której padły cztery bramki.

Wtorkowe spotkanie rozgrywane było awansem ze względu na udział “Pasów” w turnieju Pucharu Kontynentalnego. Od początku oba zespoły nie mogły narzekać na brak dogodnych okazji. Szansę na dobry start mieli tyszanie, którzy dwukrotnie mogli grać w liczebnej przewadze. Nie wykorzystali oni jednak ani jednej okazji. Groźnie zrobiło się za to kiedy sam na sam z Dienisiem Pieriewozczikowem wyszedł Michał Kotlorz, ale kapitan “Trójkolorowych” nie zdołał pokonać krakowskiego bramkarza. Doskonałą okazję miał też Michael Cichy. Amerykanin z polskim paszportem miał już położonego golkipera Cracovii, ale nie zdołał umieścić krążka w siatce.

W odpowiedzi gospodarze poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Kamila Lewartowskiego, gdy w akcji sam na sam znalazł się Collin Shirley, ale i ten nie znalazł sposobu na otwarcie wyniku. Uczynił to dopiero Iwan Jacenko, gdy Cracovia grała w liczebnej przewadze. Chwilę później słupek zadźwięczał po uderzeniu Łukasza Kamińskiego.

Goście odmienieni wyszli na drugą tercję, w której do siatki trafili dwukrotnie i oba te gole były sporym udziałem Jakuba Witeckiego. Najpierw wychowanek KTH Krynica po indywidualnej akcji zwiódł Pieriewozczikowa, a później po jego akcji bramkę przypisano Szymonowi Marcowi. Krakowianie w tej części meczu ograniczali się tylko do sporadycznych kontr. Widać było, że podopiecznym Rudolfa Roháčka zaczęło brakować już sił.

Tyszanie prowadzili grę, ale na początku trzeciej tercji do wyrównania doprowadził Jakub Müller, który huknął spod niebieskiej. Radość nie trwała jednak długo, bo już po kilku minutach znów na prowadzeniu byli “Trójkolorowi”. Christian Mroczkowski świetnie wypatrzył niepilnowanego Cichego, a ten skierował krążek do odsłoniętej siatki. Należy nadmienić, że chwilę wcześniej przyjezdni nie wykorzystali 120 sekund gry w podwójnej przewadze.

Krakowianie znów pokazali tyszanom, jak wykorzystać taki element gry. Zaledwie 18 sekund po tym jak na ławce kar zasiadł Witecki, ponownie był remis. Jiří Gula wykorzystał fakt, że zasłonięty był Lewartowski i spod niebieskiej posłał “gumę” do siatki. Podopieczni trenera Majkowskiego znów dostali szansę od losu, grając w liczebnej przewadze. I tym razem ją wykorzystali. Potężne uderzenie Bartłomieja Pociechy zatrzepotało w okienku i po raz trzeci prowadzenie objęli przyjezdni.

Miejscowi chcieli znów doprowadzić do wyrównania, ale wtedy po raz trzeci tego dnia na ławce kar zasiadł Martin Dudáš, co mocno skomplikowały sprawy “Pasom”. Podopiecznym Roháčka zabrało czasu i musiały uznać wyższość tyskiego GKS-u.

Tuż po końcowej syrenie arbitrów pożegnały głośne gwizdy i obelżywe okrzyki krakowskiej publiczności.

Comarch Cracovia – GKS Tychy 3:4 (1:0, 0:2, 2:2)
1:0 – Iwan Jacenko – Saku Kinunnen, Artiom Woroszyło (17:39, 5/4),
1:1 – Jakub Witecki – Jason Seed (24:00),
1:2 – Szymon Marzec – Jakub Witecki, Mateusz Ubowski (35:31),
2:2 – Jakub Müller – Artiom Woroszyło (44:12),
2:3 – Michael Cichy – Christian Mroczkowski, Bartłomiej Pociecha (48:34),
3:3 – Jiří Gula – Jakub Šaur (53:09, 5/4),
3:4 – Bartłomiej Pociecha – Jegor Fieofanow (56:54, 5/4).

Strzały: 24 – 35.
Minuty karne: 18 (w tym 2 min. kary technicznej) – 6.

Cracovia: Pieriewozczikow – Gula, Šaur; Němec, Bodrow, Kapica – Dudáš, Müller; Csamangó, Kamiński, Brynkus – Gosztyła, Kinnunen; Shirley, Jacenko, Woroszyło – Jaracz; Augustyniak, Bezwiński, Dziurdzia
Trener: Rudolf Roháček.

GKS: Lewartowski – Seed, Bizacki; Szczechura, Cichy, Mroczkowski – Smirnow, Kotlorz; Sierguszkin, Fieofanow, Wróbel – Pociecha, Biro; Gościński, Galant, Jeziorski – Gruźla, Michałowski; Marzec, Ubowski, Witecki.
Trener: Krzysztof Majkowski.

Najnowsze artykuły

Rewolucja! THL wprowadza challenge wideo i to od dziś!

Mikołaj Pachniewski

Jest o co grać! Mistrz Polski wystąpi w CHL

Mikołaj Pachniewski

Pierwszy mecz dla JKH! Dublet Urbanowicza i kropka nad „i” Rajamäkiego

Kacper Tomasz Langowski

Skomentuj