Mimo przeciwności losu i problemów kadrowych, Re-Plast Unia Oświęcim z ośmioma zwycięstwami z rzędu plasuje się na pozycji wicelidera. Spory udział w tym ma Szwed – Victor Rollin Carlsson, który był naszym rozmówcą przed kolejnym meczem biało-niebieskich w Toruniu.
Oświęcimianie w niedzielę zwyciężyli w Katowicach 3:2, choć dwukrotnie musieli gonić wynik. Podopieczni Toma Coolena zdołali jednak wyrównać stan spotkania, a następnie sięgnąć po dwa punkty, wygrywając po rzutach karnych. Co przeważyło o tym, że udało im się pokonać lidera na jego lodowisku?
– Myślę, że głównym czynnikiem, który pozwolił nam zwyciężyć był fakt, że trzymaliśmy się naszego planu na mecz. Mianowicie nie zostawialiśmy rywalom wiele miejsca w naszej tercji obronnej i nie dopuszczaliśmy ich do dobrych okazji strzeleckich – analizował napastnik Re-Plast Unii, Victor Rollin Carlsson.
Wygrana w Katowicach była dla biało-niebieskich już siódmą z rzędu. Ta imponująca seria pozwoliła im na awans na fotel wicelidera całych rozgrywek.
– Cieszy nas ta seria i czujemy się z tym bardzo dobrze. Wszystko staje się prostsze, gdy wygrywasz. To dla nas też spory zastrzyk pewności siebie – mówił Szwed reprezentujący Unię.
Kibiców Unii cieszy ona tym bardziej, że Tom Coolen ma do dyspozycji ograniczony skład. Kanadyjski szkoleniowiec musi radzić sobie wystawiając trzy formacje, a zdrowych ma zaledwie czterech nominalnych defensorów. Czy według naszego rozmówcy gra okrojonym składem sprawia im problem?
– Cóż, wygraliśmy osiem meczów z rzędu, więc zgaduje, że nie. Dla nas – napastników jest to w porządku. Właściwie całkiem dobrze jest dostawać tyle czasu na lodzie. Sposób w jaki gramy, czyli blisko przeciwnika i nie gonienie za krążkiem po całym lodowisku sprawił, że jest możliwe grać na trzy linie. Myślę, że nasi obrońcy mieli gorzej, bowiem w niektórych meczach, było ich zaledwie czterech, pięciu. Zrobili jednak świetną robotę, dając z siebie wszystko, żebyśmy mogli wygrywać – wyjaśnił Carlsson.
Oświęcimianie wprawdzie już po zwycięstwie nad GKS-em Tychy mieli zagwarantowany udział w Pucharze Polski. Początek rozgrywek nie był dla nich jednak łatwy, bowiem zajmowali nawet ósme miejsce! Ostatecznie jednak w półfinale zmierzą się z Comarch Cracovią. Czy to powód do satysfakcji w oświęcimskiej szatni?
– To był jeden z naszych celów, by znaleźć się w tej “czwórce” i awansować do Pucharu Polski. Czy jesteśmy tym usatysfakcjonowani? Nie użyłbym tego słowa. Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się awansować do tych rozgrywek i chcemy je wygrać – tłumaczył napastnik biało-niebieskich.
Dla Szweda Polska jest drugim zagranicznym krajem, w którym występuje. Rollin Carlsson wcześniej miał okazję do gry w duńskiej ekstralidze, a wcześniejsze lata kariery spędził w ojczyźnie. Czy nasz kraj czymś go zaskoczył?
– Szczerze, to chyba nie było żadnego zaskoczenia. Byłem w Polsce kilka razy wcześniej i zawsze był to świetnie spędzony czas – mówił Szwed.
Napastnik Re-Plast Unii Oświęcim miał okazję do gry w SHL, czyli szwedzkiej ekstralidze, gdzie w barwach Brynäs IF rozegrał 10 spotkań. Ponadto może pochwalić się sporym doświadczeniem na jej bezpośrednim zapleczu, a także dwoma sezonami rozegranymi w duńskiej Metal Ligaen. Jak w porównaniu z tymi rozgrywkami wypada Polska Hokej Liga?
– Poziom jest bardzo podobny do ligi duńskiej. Może mają tam kilka zespółów nieco lepszych, ale tak to nie ma niemal żadnych różnic. Zaskoczyła mnie natomiast etyka pracy. Każda drużyna ciężko pracuje, by wygrywać każdy mecz, co jest fajne – wyjaśniał 32-letni napastnik.
Trzeba przyznać, że biało-niebiescy w tym sezonie dysponują prawdziwą międzynarodową mieszanką. W oświęcimskiej szatni znajdziemy bowiem: Kanadyjczyków, Szwedów, Rosjan, Słowaków oraz Francuza z polskim paszportem.
– Mamy świetną drużynę. Naprawdę cieszę się z atmosfery, jaką mamy mimo, że czasami występują bariery językowe. Nie powiedziałbym, że było ciężko nawiązać relację z innymi zawodnikami, ale potrzeba było więcej czasu, gdyż nie wszyscy mówią w tym samym języku i reprezentują inne kultury – tłumaczył pochodzący z Uppsali Szwed.
Niemałą zagadką pozostaje fakt, że gra Unii uległa znacznej poprawie, gdy szeregi drużyny opuściło kanadyjskie trio: Jesse Dudas, Zackary Phillips i Tyler Wishart. Co było przyczyną tak drastycznej odmiany?
– Było nam łatwiej, jako drużynie, zrozumieć jaki rodzaj gry mamy grać, by wygrywać. Straciliśmy dużo umiejętności, gdy Kanadyjczycy nas opuścili, ale znaleźliśmy sposób na grę, który bardziej nam pasował – odparł Carlsson.
Już w piątek biało-niebieskich czeka kolejne trudne starcie. Podopieczni Toma Coolena w wyjazdowym meczu zmierzą się z KH Energą Toruń. To jedyna drużyna, której biało-niebieskim nie udało się pokonać choćby raz w tym sezonie. W barwach Unii wystąpi już Jegor Orłow, ale kadra wciąż będzie daleka od pełnej. Jaka jest recepta na zwycięstwo według naszego rozmówcy?
– Zupełnie taka sama, jak w każdym innym meczu. Zmierzymy się z się z ciężko harującą drużyną która nie da nam niczego za darmo. Musimy wówczas grać po swojemu i… zagrywać krążek do Themára. Ten facet po prostu strzela teraz wszystko (śmiech) – spuentował Victor Rollin Carlsson.