Kibice GKS-u Katowice mają prawo wiązać spore oczekiwania z Miro-Pekką Saarelainenem, który wczoraj zadebiutował w barwach ich ulubionego klubu. Na pierwsze fajerwerki gracza, który jeszcze nie tak dawno rządził i dzielił na zapleczu fińskiej ekstraligi przyjdzie im nieco poczekać. Skrzydłowy pozostaje jednak dobrej myśli i z entuzjazmem spogląda na kolejne występy.
Miro-Pekka Saarelainen, który zadebiutował w barwach GKS-u Katowice w tym samym dniu, w którym ogłoszono jego transfer, zdecydowanie nie tak wyobrażał sobie swój premierowy mecz. Katowiczanie w niczym nie przypominali drużyny, która jeszcze nie tak dawno zajmowała fotel lidera.
– Musimy poprawić naszą formę, by sprostać ligowym pojedynkom. Diabeł tkwi w szczegółach, a my musimy być właśnie lepsi w takich detalach – podsumował krótko nowy nabytek GieKSy.
Dla 27-letniego hokeisty przenosiny do Polskiej Hokej Ligi to zupełnie nowe doświadczenie, wszak nigdy wcześniej nie występował on poza swoją ojczyzną. Jakie odczucia towarzyszyły mu po przetarciu w PHL?
– To dobra liga, a ja dołączyłem do czołowej drużyny. Na pewno panuje tu inny styl niż w Finlandii. Nie mogę jednak narzekać; po pierwszym meczu mam dobre zdanie na temat PHL – dodał hokeista rodem z Vanty.
Przenosiny do stolicy województwa śląskiego umożliwiła mu klauzula, która zezwalała mu na transfer do zagranicznego klubu. Saarelainen opuścił tym samym swoją macierzystą drużynę – Kiekko-Vantę.
– Uważam, że był to dla mnie obecnie najlepszy wybór. To dobra drużyna naszpikowana świetnymi graczami. Cieszę się więc, że mogę tu występować – fiński napastnik wystawił laurkę swym nowym kolegom.
Finowie w Katowicach cieszą się dobrą renomą. Obecnie w drużynie występuje także trzech innych przedstawicieli Kraju Tysiąca Jezior. Są to Kalle Valtola, Joona Monto oraz Mathias Lehtonen.
– To na pewno mi pomaga. To dla mnie także ważne, że mogę liczyć na ich pomoc także poza lodem. Jeszcze trzy sezony temu występowałem w jednej linii z Jooną Monto. Nie musimy się zatem martwić o zgranie – dodał były młodzieżowy reprezentant Finlandii.
W sezonie 2018/2019 błysnął on świetną formą w Mestis, wywalczywszy tytuł napastnika sezonu, w czym bez dwóch zdań dopomogło mu 36 zdobytych goli. W późniejszym latach jego skuteczność jednak spadła. Niewykluczone, iż w Polsce powróci on do swej najwyższej dyspozycji.
– Chciałbym rozwijać się w tej drużynie z każdym kolejnym meczem. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach pokażę się z lepszej strony – zadeklarował Saarelainen.
Bilans z ostatnich pięciu meczów GieKSy nie może napawać miejscowych kibiców optymizmem. Katowiczanie zanotowali bowiem aż cztery porażki. Nowe twarze w drużynie zawsze mogą dodać jednak bodziec, choć podopiecznym Jacka Płachty na ten efekt przyjdzie poczekać co najmniej do kolejnego meczu.
– Oczywiście, mam taką nadzieję. Po prostu musimy skupić się na naszych celach, co powinno przekuć się w wyjście z tego dołka. Wierzę całym sercem, że już wkrótce nam się to uda – przyznał skrzydłowy.