zklepy.pl
Image default

„Smocze opowieści”: Mozolna pogoń za czołówką

HC Oceláři Trzyniec w dalszym ciągu poszukuje regularności. Niemniej, ciężko odmówić zespołowi powolnego marszu w górę ligowej tabeli. W dalszym ciągu jednak obrońcy tytułu nie potrafią zaliczyć pokaźnej serii zwycięstw, która pozwoliłaby ugruntować dobre rozstawienie przed dalszą częścią rozgrywek.

Na samym początku rzućmy okiem na ligową tabelę:

Trzyniec zajmuje obecnie w niej piąte miejsce jednak cały czas nie traci kontaktu z czołową czwórką. Oceláři w dalszym ciągu przeplatają bardzo dobre mecze (rozbicie ostatniego Kladna 8:0, zdecydowanie pokonanie Karlowych War 2:6 w meczu wyjazdowym i wygrana powtórka finału 2:1 ze stołeczną Spartą), ze słabszymi (domowe porażki z Pardubicami i Witkowicami).

Złoty środek chyba w dalszym ciągu nie został znaleziony, ale zdaje się, że zespół coraz lepiej funkcjonuje wedle swoich nowych założeń. Z dobrych informacji większość zawodników wróciło po kontuzjach (jedynie poza grą pozostaje kapitan Petr Vrána), łapie regularnie minuty, a liderzy którzy mieli ciągnąć zespół (Martin Růžička, Andrej Nestrašil, Marko Daňo i Libor Hudáček) stają na wysokości zadania i potrafią brać ciężar na siebie w odpowiednich momentach gry.

Niestety, wydaje się, że z obiegu kompletnie wypadł Alan Łyszczarczyk, który po transferze słowackiego pariasa Samuela Bučka ma bardzo ciężko o znalezienie się w awizowanych składach meczowych. Z drugiej strony tak jak pisaliśmy wcześniej, pozycja Arona Chmielewskiego w trzeciej formacji zdaje się być mocno ugruntowana i niezagrożona, bo nasz rodak notuje kolejny dobry sezon.

Co w takim razie czeka obrońcę tytułu w najbliższym czasie?

Najpierw poszukiwania punktów pod „białą wieżą” w Libercu, a potem domowe mecze z nieprzewidywalnym Hradcem Králové i rewelacją tego sezonu – Ołomuńcem (szczególnie te spotkanie wydaje się ważne w kontekście bezpośredniego układu w top 4). Zdaje się, że to najbliższe trzy kolejki powinny dać odpowiedź, czy po przerwie reprezentacyjnej udało się nieco ustabilizować formę.

W kontekście całej ligi warto zaznaczyć, że przez ostatnie 10 dni wszyscy żyli w czeskim hokeju balladą o tytule: „kto podejmie się kolejny raz ratowania projektu pod tytułem Sparta Praga”. Zespół ten ponowni notuje fatalne wejście w sezon (jak praktycznie co roku), nie brakuje wypływających do mediów sensacji i kontrowersji, a wielkie gwiazdy, które „tym razem” miały dźwigać projekt na swoich barkach zdecydowanie zawodzą.

To wszystko spowodowało, że Sparta poszukiwała nowego trenera i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że pracę miał podjąć Václav Varaďa, który to w ubiegłym sezonie właśnie w praskiej O2 Arenie świętował sukces z Trzyńcem. Finalnie, po wielu przeciągniętych „deadline’ach” i kolejnej fali „pewnych” nazwisk, które każdego dnia były podawane w mediach, zdecydowano się na Miloslava Hořavę, który wraca na stare, dobrze sobie znane śmieci. Niemniej, sposób w jaki było to przedstawiane, nie dodaje powagi tak wielkiemu projektowi na jaki kreowana jest Sparta. O całej sytuacji nie zapomnieli też kibice Oceláři.

W wolnym tłumaczeniu: “Komedia roku, Sparta szuka trenera nie przerywajcie zabawy.”

Najnowsze artykuły

Mistrzowie Polski wygrali w Cortinie mimo porażki z Herning Blue Fox

Mikołaj Pachniewski

GKS Katowice z pierwszym zwycięstwem. Cztery gole Pasiuta

Mikołaj Pachniewski

MŚ Elity: Kanada triumfuje! Łotysze z historycznym medalem

Mateusz Pawlik

Skomentuj