zklepy.pl
Image default

„Stalowe Pierniki” jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”. Cracovia rozgromiona

Comarch Cracovia nie będzie wspominała miło dzisiejszej wizyty w grodzie Kopernika. Po wyrównanym początku „Pasy” zostały wypunktowane, przegrywając aż 2:6.

Tak jak zapowiadaliśmy w naszym przedmeczowym artykule, obydwie ekipy przystępowały do dzisiejszego pojedynku w odmiennych humorach. „Stalowe Pierniki” mogły być z siebie zadowolone po okazałym zwycięstwie z TAURON Podhalem Nowy Targ (7:0). Krakowianie z kolei nie mogli pozwolić sobie na kolejną porażkę po przegranej z GKS-em Katowice (1:3).

Pierwsza tercja miała prawo podobać się kibicom, choć nie padło w niej ani jedno trafienie. To przyjezdni wzięli na siebie ciężar gry, ale podopieczni Teemu Elomy starali się odgryzać kąśliwymi kontrami. Na przełamanie impasu przyszło nam poczekać do drugiej tercji, kiedy to Jiří Gula śmiało podłączył się do ataku.

Czeski defensor najeżdżał niepilnowany w stronę bramki Ervinsa Muštukovsa. Łotewski defensor obronił jego pierwsze uderzenie, ale był już bezradny wobec dobitki gracza „Pasów”. Radość ekipy z grodu Kraka nie trwała jednak długo. Niespełna półtorej minuty później Mateusz Zieliński huknął na bramkę Roka Stojanoviča, a jego strzał poprawił Szymon Maćkowski. 19-latek cieszył się w niedzielę z pierwszego gola, a dziś dołożył kolejne trafienie.

Sytuacja gości skomplikowała się dodatkowo, kiedy w krótkim odstępie czasu sędziowie przyznali dwa wykluczenia przyznane na Cracovię. Gospodarze poczuli wiatr w żaglach i nie zmarnowali takiej okazji. Niki Koskinen wystawił krążek Eliasowi Elomie, a ten doskonale wiedział, jak ulokować krążek w siatce.

Zdaje się, iż to właśnie w tym momencie torunianie uwierzyli w swoje zwycięstwo, co udowodnili w konsekwentnej grze. W 46. minucie objęli oni dwubramkowe prowadzenie, które zapewnił kapitan – Kamil Kalinowski.

„Pasy” jednak nie poddawały się. Patrik Husák przymierzył z dystansu, potwierdzając utarty frazes, iż kto nie próbuje… ten nie strzela. Krążek w drodze do bramki Muštukovsa odbił się jeszcze, myląc toruńskiego golkipera.

Kontakt złapany przez krakowian nie podłamał jednak ekipy z grodu Kopernika. W samej końcówce posłali oni na łopatki swych rywali. Najpierw bezpieczne dwubramkowe prowadzenie przywrócił Michał Kalinowski. Trafienia Nikiego Koskinena oraz Eemeliego Jeskanena nie pozostawiły zaś złudzeń, kto zasłużył dziś na trzy punkty.

KH Energa Toruń – Comarch Cracovia 6:2 (0:0, 2:1, 4:1)
0:1 – Jiří Gula – Štěpán Csamangó, Saku Kinnunen (25:14),
1:1 – Szymon Maćkowski – Mateusz Zieliński, Michał Zając (26:41),
2:1 – Elias Elomaa – Niki Koskinen, Edmunds Augstkalns (28:15, 5/3),
3:1 – Kamil Kalinowski – Mikałaj Syty, Dmytro Ihnatenko (45:27),
3:2 – Radosław Sawicki – Patrik Husák, Jiří Gula (49:10),
4:2 – Michał Kalinowski – Mark Viitanen, Jakub Gimiński (52:28),
5:2 – Niki Koskinen – Mark Viitanen, Mateusz Zieliński (57:01),
6:2 – Eemeli Jeskanen – Michał Kalinowski, Elias Elomaa (57:21).

KH Energa: Muštukovs – Jaworski, Ihnatenko; Syty, K. Kalinowski, Korenczuk – Zieliński, Augstkalns; M. Kalinowski, Koskinen, Viitanen – Ahonen, Gimiński; Olszewski, Elomaa, Jeskanen – Bajwenko, Kurnicki; Wenker, Maćkowski, Zając.
Trener: Teemu Elomo.

Cracovia: Stojanovič – Šaur, Gula; Michalski, Arrak, Račuk – Ježek, Kinnunen; Kasperlík, Rác, Sawicki – Husák, Němec; Sointu, Wronka, Csamangó – Brynkus, Dziurdzia, Tynka oraz Kapa.
Trener: Rudolf Roháček.

Najnowsze artykuły

Re-Plast Unia Oświęcim mistrzem Polski! Powrót na tron po 20 latach

Mikołaj Pachniewski

Re-Plast Unia wróciła do gry! Będzie siódmy mecz

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Skomentuj