zklepy.pl
Image default

Sześć zwycięstw i basta! Tyszanie pokonani przez jastrzębian

JKH GKS Jastrzębie wygrał 4:2 z GKS-em Tychy. O wszystkim zdecydowała trzecia tercja spotkania, w której to jastrzębianie zdobyli dwie bramki. Tym samym jastrzębianie zakończyli sześciomeczową passę zwycięstw tyszan.

Oba zespoły ostatnio wygrały z Re-Plast Unią Oświęcim. Najpierw nieznacznie wygrali jastrzębianie 1:0, a w miniony piątek tyszanie pokonali oświęcimian 5:2. Dzisiejszy mecz zapowiadał się bardzo interesująco w kontekście walki o Puchar Polski, jednak sam mecz skupiał się raczej na grze w defensywie. Na próżno można było szukać ciekawych akcji.

Dopiero w 9. minucie Josef Švec dał swojej drużynie prowadzenie. Napastnik gości oddał strzał tuż nad lodem spod bandy, a Tomáš Fučik popełnił fatalny błąd. Tyski bramkarz źle odbił krążek i praktycznie sam wpakował go sobie do bramki.

Chwilę później mogło być już 2:0 dla ekipy Róberta Kalábera, ale Raivo Freidenfelds z bliskiej odległości minimalnie chybił. Wydawało się, że to jastrzębianie będą zjeżdżać do szatni w lepszych humorach jednak na 106 sekund przed przerwą, pięknym strzałem w samo okienko popisał się Bartłomiej Jeziorski.

Zaraz po przerwie, tyszanie objęli prowadzenie. Nieco ponad minutę po wznowieniu drugiej odsłony, Jean Dupuy zabawił się z obrońcami gości, a następnie wjechał przed bramkę i znalazł lukę w ustawieniu Bence Bálizsa.

Wydawało się, że gospodarze nabrali wiatru w żagle i za chwilę odskoczą rywalowi. Brakowało jednak konkretów w postaci kolejnych goli. Wtedy do głosu doszli rywale. W 36. minucie Dominik Jarosz zagrał przed bramkę do Hugo Jansonsa, a ten bez przyjęcia pokonał tyskiego golkipera.

Trzecia tercja była bardzo wyrównana, ale gra toczyła się głównie w tercji neutralnej albo pod bandami. Tyszanie często zatrudniali Bence Bálizsa, ale ten nie skapitulował po raz trzeci. Również i jastrzębianie mieli swoje okazje. W 49. minucie bliski zdobycia bramki był Josef Mikyska, ale tyski bramkarz okazał się lepszy.

W 51. minucie na ławkę kar zawitał Christian Mroczkowski. Chwilę później szkoleniowiec drużyny znad czeskiej granicy poprosił o czas. Gra jego drużyny nie uległa jednak większej zmianie. Doskonałą wręcz sytuację miał Dominik Paś, ale krążek po jego strzale minimalnie minął słupek. W odpowiedzi tyszanie mogli objąć prowadzenie. Jean Dupuy znalazł się w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem, ale strzelił wprost w niego i wynik pozostał bez zmian.

W 56. minucie goście w końcu zdobyli trzecią bramkę w tym spotkaniu. Raivo Friedenfelds znalazł lukę przy krótszym rogu tyskiej bramki. Na nieco ponad minutę przed końcem, trener Andriej Sidorienko zdecydował się ściągnąć bramkarza do boksu, ale to przyniosło skutek odwrotny od oczekiwanego. Josef Mikyska posłał gumę do pustej bramki.

GKS Tychy – JKH GKS Jastrzębie 2:4 (1:1, 1:1, 0:2)
0:1 – Josef Švec (08:30),
1:1 – Bartłomiej Jeziorski – Jakub Bukowski, Mateusz Ubowski (18:14),
2:1 – Jean Dupuy – Olli Kaskinen, Alexander Younan (21:44),
2:2 – Hugo Jansons – Dominik Jarosz (35:45),
2:3 – Raivo Freidenfelds – Josef Švec, Maciej Urbanowicz (55:49),
2:4 – Josef Mikyska – Olli-Petteri Viinikainen (59:02, do pustej bramki).

GKS Tychy: Fučík – Pociecha, Bizacki; Šedivý, Komorski, Szturc – Bagin, Jaśkiewicz; Bukowski, Ubowski, Jeziorski – Younan, Kaskinen; Mroczkowski, Boivin, Dupuy – Sobecki, Gościński, Wróbel, Starzyński, Marzec.
Trener: Andriej Sidorienko

JKH GKS: Bálizs – Ševčenko, Kostek; Urbanowicz, Freidenfelds, Švec – Viinikainen, Jansons; Kaleinikovas, Mikyska, Paś – Górny, Bryk; R. Nalewajka, Ł. Nalewajka, Sinegubovs – Horzelski, Kamienieu; Blanik, Jarosz, Pelaczyk.
Trener: Róbert Kaláber

Najnowsze artykuły

Re-Plast Unia Oświęcim mistrzem Polski! Powrót na tron po 20 latach

Mikołaj Pachniewski

Re-Plast Unia wróciła do gry! Będzie siódmy mecz

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Skomentuj