zklepy.pl
Image default

Ciarko STS Sanok wygrywa w Tychach. Trójkolorowi pożegnani gwizdami [WIDEO]

GKS Tychy przegrał 4:5 z Ciarko STS-em Sanok. Tyszanie zaprezentowali się z kiepskiej strony. To pierwsza porażka tyszan z drużyną z Sanoka od 22 listopada 2020 roku. Dublet dziś zaliczyli Alexander Szczechura i Radosław Sawicki.

Pierwszą odsłonę meczu lepiej rozpoczęli gospodarze. Po równo czterech minutach, Olaf Bizacki oddał strzał, który “przeszył” Patrika Spěšnýego. Jednak w kolejnych minutach coraz mocniej atakowali podopieczni Marka Ziętary i to przyniosło efekt. W 13. minucie gry, pozostawiony bez opieki Radosław Sawicki wykorzystał dobre podanie Juliusa Marvy strzelając w długi róg bramki strzeżonej przez Kamila Lewartowskiego.

Trójkolorowi mieli dziś problemy z utrzymaniem dyscypliny, więc sędziowie często odsyłali ich do boksu kar. To się na nich zemściło, gdyż Aleksi Hämäläinen dobrze zachował się w 18. minucie po niecelnym strzale Marcina Białego. Fiński napastnik posłał krążek ponad bezradnym “Lewarem”.

Druga tercja wyglądała znacznie lepiej jeśli chodzi o tempo tego spotkania. Tyszanie byli nieco bardziej aktywniejsi, czego efektem był gol Kamila Wróbla w 25. minucie. Tyski napastnik skierował krążek pod samą poprzeczkę bramki rywala. Podopieczni Krzysztofa Majkowskiego poszli za ciosem i podczas okresu gry w przewadze Alex Szczechura ładnym strzałem w długi róg, dał swojej drużynie ponowne prowadzenie.

Radość hokeistów z “piwnego miasta” nie trwała jednak długo. Bowiem w 34. minucie Radosław Sawicki kolejny raz wpisał się na listę strzelców, tym razem po strzale pomiędzy parkany Kamila Lewartowskiego. Pod koniec drugiej odsłony na ławkę kar został odesłany Branislav Pavúk. Jednak tyszanie zamiast zagrozić bramce rywali, popełnili błąd przy wznowieniu i sanoczanie wyprowadzili kontratak, który okazał się zabójczy. Aleksi Hämäläinen zagrał przed bramkę do Toniego Henttonena, a ten nie dał szans bramkarzowi brązowych medalistów.

Trzecia tercja to istny pokaz nieskuteczności. Po wielu naprawdę ciekawych akcjach w wykonaniu GKS-u Tychy, nie było nikogo kto umiałby sfinalizować akcję. Na drodze gospodarzy regularnie stawał też Patrik Spěšný, który emanował pewnością siebie. Dopiero w 52. minucie strzelecki impas przerwał Alex Szczechura, który wcisnął krążek za linię bramkową.

Wydawało się, że tyszanie już uporali się ze swoimi słabościami i zachowają koncentrację do końca. Nic bardziej mylnego. W 56. minucie Toni Henttonen wyłuskał krążek blisko bramki i po strzale w długi róg zdobył gola na 5:4. Pod koniec meczu na tyski zespół zostały nałożone jeszcze dwie kary, więc gospodarze kończyli mecz w trzech.

O kiepskiej postawie tyszan może świadczyć fakt, iż w stronę tyskiego sztabu z trybun leciały wulgarne wiązanki z akompaniamentem gwizdów.

GKS Tychy – Ciarko STS Sanok 4:5 (1:2, 2:2, 1:1)
1:0 – Olaf Bizacki – Alexander Szczechura (04:00),
1:1 – Radosław Sawicki – Julius Marva, Sami Tamminen (12:57),
1:2 – Aleksi Hämäläinen – Marcin Biały, Toni Henttonen (17:32, 5/4),
2:2 – Kamil Wróbel – Jegor Fieofanow (24:30),
3:2 – Alexander Szczechura – Jason Seed, Bartłomiej Jeziorski (30:26, 5/4),
3:3 – Radosław Sawicki – Jakub Bukowski, Sami Tamminen (33:44),
3:4 – Toni Henttonen – Aleksi Hämäläinen (38:33, 4/5),
4:4 – Alexander Szczechura – Michael Cichy, Christian Mroczkowski (51:07),
4:5 – Toni Henttonen – Sami Jekunen (55:40, 4/4)

GKS: Lewartowski – Seed, Bizacki; Szczechura, Cichy, Mroczkowski – Smirnow, Kotlorz; Sierguszkin, Fieofanow, Wróbel – Pociecha, Biro; Gościński, Galant, Jeziorski – Gruźla, Michałowski, Marzec, Ubowski, Witecki.
Trener: Krzysztof Majkowski.

Ciarko STS: Spěšný – Rąpała, Jekunen; Henttonen, Hämäläinen, Wilusz – Biłas, Pavúk; Sawicki, Tamminen, Bukowski – Marva, Olearczyk; Filipek, Mocarski, Strzyżowski – Florczak, Biały, Łyko.
Trener: Marek Ziętara.

Najnowsze artykuły

Dziś poznamy mistrza Polski? Sprawdzian kadry w Krynicy-Zdroju [WIDEO]

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Rewolucja w Comarch Cracovii! Rudolf Roháček nie będzie już trenerem

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj