zklepy.pl
Image default

Trenerskie zmiany w Edmonton, urazy „Nafciarzy” i nowy dom Coyotes. Zbiór wieści z tafli NHL [WIDEO]

Za oceanem sezon zasadniczy przekroczył już półmetek, a ciekawych wydarzeń nie brakuje. Włodarze Edmonton Oilers zdecydowali się na wymianę trenerów, choć ich następcy będą musieli radzić sobie chwilowo bez usług ważnych graczy, którzy odnieśli kontuzje w przegranym starciu z Chicago Blackhawks. Do grona kontuzjowanych (z tym, że w szatni Boston Bruins) dołączył za to Matt Grzelcyk. Końca dobiegła także saga Arizona Coyotes związana ze znalezieniem nowej hali.

Najgłośniejszą dzisiejszą wiadomością jest bez wątpienia fakt, iż Arizona Coyotes znaleźli swój nowy dom. Drużyna, która z różnych względów (w tym niepłacenia za wynajem dotychczasowej hali) zostanie eksmitowana z Gila River Arena, wraz z końcem obecnego sezonu zasadniczego wreszcie znalazła nową siedzibę. Jak już informowaliśmy wcześniej, przymiarki do występowania w akademickiej hali zakończyły się sukcesem. „Kojoty” co najmniej do końca sezonu 2024/2025 będą korzystali z obiektów Uniwersytetu Stanowego Arizony z opcją wydłużenia najmu o kolejny rok. Co ciekawe, hala nie jest jeszcze ukończona, a wszelkie prace dobiegną końca wczesną jesienią. W międzyczasie władze Arizona Coyotes będą starali się znaleźć miejsce na nową halę, którą planują wybudować w Tempe.

Po sobotniej porażce z Chicago Blackhawks władze Edmonton Oilers straciły cierpliwość i zwolniły trenera Dave’a Tippetta oraz jego asystenta Jima Playfaira. W ich miejsce zakontraktowano Jaya Woodcrofta oraz Dave’a Mansona. Obydwaj przenieśli się do „Nafciarzy” z Bakersfield Condors – afiliacyjnego klubu z AHL. Woodcroft pracował już w NHL jako asystent trenera w Edmonton Oilers oraz San Jose Sharks, a także jako analityk wideo w Detroit Red Wings, którym pomógł sięgnąć po Puchar Stanleya. Piątkowe spotkanie z New York Islanders będzie zatem jego debiutem w roli pierwszego trenera na poziomie NHL. W ramach ciekawostki można dodać, iż Edmonton Oilers w ciągu ostatnich 12 lat zmieniali trenera… 11-krotnie.

Zostając przy drużynie z północy Alberty, Duncan Keith oraz Zack Kassian doznali poważnych urazów w trakcie środowego spotkania z Chicago Blackhawks. Kassian złamał szczękę, po tym jak został trafiony krążkiem po strzale jednego z zawodników gości, natomiast Keith stracił równowagę przed własną bramką i z ogromnym impetem uderzył plecami o bandę, doznając wstrząśnienia mózgu. W wyniku urazu czeka go od dwóch do czterech tygodni przerwy, natomiast Kassian będzie zmuszony odpocząć od gry od czterech do ośmiu tygodni.

Do niecodziennej sytuacji doszło w AHL. Bokko Imama występujący na co dzień w Tucson Roadrunners w iście baseballowym stylu z całej siły uderzył kijem trzymanym oburącz w okolice brzucha Madisona Boweya z Abbotsford Canucks. Cała sytuacja miała miejsce po zdobyciu drugiego gola przez Canucks, gdy Bowey przejeżdżał wzdłuż ławki Roadrunners, aby zbić „żółwiki” z kolegami z drużyny. Na domiar złego Imama znajdował się na ławce i nie brał czynnego udziału w grze swojego zespołu.

 

Ostatnie dwa dni to istny koszmar dla fanów Boston Bruins. We wczorajszym meczu z Pittsburgh Penguins kontuzji doznał ich kapitan Patrice Bergeron i nie wiadomo dokładnie, kiedy będzie w stanie wrócić na lód. Brad Marchand z kolei, o czym informowaliśmy już wczoraj, został zawieszony na sześć spotkań. W dzisiejszym spotkaniu, w którym przeciwnikiem „Niedźwiadków” byli hokeiści Carolina Hurricanes dość poważnego urazu doznał obrońca gospodarzy – Matt Grzelcyk. W pozornie niegroźnym starciu pod bandą niefortunnie upadł i długo nie był w stanie podnieść się z lodu. Opuszczając taflę widać było, że nie był w stanie ruszyć prawym ramieniem, jednak na chwilę obecną nie wiadomo dokładnie, jaka jest diagnoza. Oficjalne informacje powinny pojawić się już wkrótce.

Najnowsze artykuły

NHL: Pittsburgh pewnie wygrywa. “Capitals” bezradne u siebie

Jan Stepiczew

NHL: Grad bramek w Vancouver. Wysoka porażka Edmonton

Jan Stepiczew

Wystartował sezon w NHL. Niespodzianka w Pittsburghu, “Jastrzębie” wygrywają

Jan Stepiczew

Skomentuj