Za nami już cztery kolejki Tauron Hokej Ligi. Kluczowe role w swoich drużynach odegrali Polacy i szwedzki bramkarz. Filip Wielkiewicz popisał się pięknym golem, Krężołek swoimi ładnymi bramkami pomógł drużynie w zdobyciu trzech punktów, zaś Linus Lundin był niczym mur w meczu z GKS-em Tychy
Filip Wielkiewicz (PZU Podhale Nowy Targ) – 1 gol
Może nie był to najskuteczniejszy zawodnik niedzielnego wieczoru, ale za to co „Kojot” zrobił w 24. minucie gry z JKH GKS-em Jastrzębie należy mu się miejsce w trójce kolejki z automatu. Jak do tego doszło? Na ławce kar przebywał Dominik Paś, a nowotarżanie próbowali znaleźć sposób na bramkarza rywali. W końcu Filip Wielkiewicz dostał krążek za bramką, „skleił go” na łopatce kija i zdobył bramkę w tylu lacrosse. Jest to rzadkość na całym świecie, a co dopiero w Polsce. Strzelcowi gratulujemy!
Co to był za gol‼️ Zza bramkarza wprost do bramki @jkh_gks ❗ Brawo Kojot 👊💪@GrupaPZU #GrupaPZU #TAURONHokejLiga pic.twitter.com/uaMzD2ygN0
— PZU Podhale Nowy Targ (@Podhale1932) September 17, 2023
Patryk Krężołek (Zagłębie Sosnowiec) – 2 gole
Formacja złożona z tercetu Roman Szturc, Patryk Krężołek, Damian Tyczyński od pierwszych sparingów wygląda naprawdę obiecująco. Po meczu z Marmą Ciarko STS-em Sanok tak naprawdę każdy z tej trójki mógłby się tu znaleźć. Postawiliśmy jednak na Patryka Krężołka, który nie tylko zdobył dwa gole, ale nasz podziw budzi fakt w jakim stylu to zrobił. Najpierw po wymianie krążka z „Tyczką” pognał na bramkę i trzymając kija jedną ręką, zdobył gola na remis. Chwilę później zdobył zwycięskiego gola podbijając sobie gumę przed bramkarzem i strzelając z powietrza. Dwa gole naprawdę ładnej urody, które ostatecznie dały drużynie z Sosnowca trzy punkty.
Linus Lundin (Re-Plast Unia Oświęcim) – 46 strzałów obronionych, skuteczność 95,8%
Szwed nie mógł zaliczyć początku sezonu do udanych. Kibice obawiali się o jego formę w meczu z GKS-em Tychy. Ten jednak stanął na wysokości zadania. Był pewnym punktem zespołu. Obronił aż 46 strzałów, co jest naprawdę świetnym wynikiem. W końcu potwierdził, że można na niego liczyć. Podczas „Świętej Wojny” zaliczył też kilka naprawdę niewiarygodnych interwencji. Kiedy wydawało się, że gol już musi paść, szwedzki bramkarz jakimś cudem ratował sytuację. Może to być przełomowy moment dla niego w tym sezonie. Na pewno taki występ podniesie mu morale.