42. kolejka Polskiej Hokej Ligi obfitowała w emocjonujące pojedynki, gdzie każdy z nich miał swojego bohatera. Ostatecznie wśród naszych „Trzech gwiazd” znaleźli się napastnicy, którzy mieli największy wpływ na zwycięstwa swych zespołów.
3. gwiazda: Jakub Bukowski (Ciarko STS Sanok) – 3 gole.
Po indywidualnym popisie młodego napastnika Ciarko STS-u Sanok nikt już nie ma chyba wątpliwości, kto zostanie najlepszym strzelcem sezonu zasadniczego Polskiej Hokej Ligi 2021/2022. 21-letni sanoczanin już w minionej kampanii pokazał, iż dysponuje ponadprzeciętnym potencjałem, lecz do pełni szczęścia brakowało mu poprawy skuteczności, która pozostawiała wiele do życzenia. Bukowski nadrobił swoje braki z nawiązką, dystansując resztę konkurencji. Co ciekawe, był to już dla niego trzeci hat-trick w trwających rozgrywkach.
2. gwiazda: Frenks Razgals (JKH GKS Jastrzębie) – 2 gole.
Łotewski napastnik JKH GKS-u Jastrzębie zademonstrował, iż zakontraktowanie go przed sezonem było słusznym posunięciem jastrzębskich działaczy. Choć – podobnie jak cała drużyna – ma on problemy z ustabilizowaniem formy, to w decydujących momentach potrafi on przechylić szalę zwycięstwa na korzyść mistrzów Polski. Tak też było w Tychach. Razgals w drugiej tercji w swym eleganckim stylu pomknął na bramkę, a następnie mierzonym strzałem pokonał Mathiasa Israelssona, który po stracie tego gola został zmieniony przez Tomáša Fučíka. Na jego konto powędrował także kuriozalny gol przepuszczony przez czeskiego bramkarza tyszan, który w końcowym rozrachunku dał jastrzębianom zwycięstwo.
1. gwiazda: Grzegorz Pasiut (GKS Katowice) – 1 gol, 2 asysty.
Kapitan GKS-u Katowice zdecydowanie nie tak wyobrażał sobie powrót na lód, gdy jego ekipa niespodziewanie przegrała przed własną publicznością z Ciarko STS-em Sanok. W starciu z Comarch Cracovią znów oglądaliśmy Grzegorza Pasiuta z jego profesorskim sznytem. To właśnie on zapisał przy swym nazwisku zwycięską bramkę, kiedy to przejął krążek dograny przez Patryka Wronkę, ułożył go sobie na łopatce kija, a następnie z arogancką wręcz pewnością siebie pokonał Dienisa Pieriewozczikowa. Pasiut brał także udział przy dwóch kolejnych golach GieKSy, potwierdzając tylko, jak wiele znaczy jego powrót w obliczu nadchodzących play-offów.