zklepy.pl
Image default

Twierdza Tor-Tor zdobyta przez GKS Tychy. Lewartowski bohaterem [WIDEO]

KH Energa Toruń przegrała 2:3 z GKS-em Tychy w meczu 7. kolejki PHL. Gospodarze do ostatnich sekund walczyli o wyrównanie stanu pojedynku, ale bohaterem gości był Kamil Lewartowski, który obronił 42 z 44 strzałów na swoją bramkę.

Tyszanie do grodu Kopernika przyjechali już w sobotę, chcąc powalczyć w Toruniu o pełną pulę. Gospodarze bowiem w obecnym sezonie jeszcze nie przegrali w twierdzy Tor-Tor. Już od pierwszych minut zarysowała się przewaga miejscowych, którzy raz po raz sprawdzali czujność Kamila Lewartowskiego. Młody golkiper GKS-u spisywał się jednak bez zarzutu. Goście odpowiedzieli kontrą w osłabieniu, a Mateusz Gościński “ostemplował” słupek bramki Conrada Möldera.

“Stalowe Pierniki” miały dwie okazje do gry w liczebnej przewadze, ale nie zrobiły z tego należytego użytku. Najbliżej był jednak Michaił Szabanow, ale tego z bramki “okradł” Lewartowski odbijając strzał z najbliższej odległości. Po stronie “Trójkolorowych” znakomitą okazję zmarnował Christian Mroczkowski, który z bekhendu nie skierował krążka do odsłoniętej bramki.

Na drugą tercję ewidentnie pobudzeni wyszli tyszanie, którzy w pierwszej grali nieco ospale. Ich optyczna przewaga nie przekładała się jednak na klarowne okazje. Pomocną dłoń wyciągnęli do nich gospodarze, a “Trójkolorowi” grając w liczebnej przewadze otworzyli wynik. Po sporym zamieszaniu krążek do siatki skierował Christian Mroczkowski. Natychmiast wyrównać mógł Aleksandr Szkrabow, ale znów refleksem popisał się Lewartowski.

Gospodarze jednak nie poddali się i zdobyli dwie bramki w odstępie 55 sekund. Najpierw strzałem spod niebieskiej wyrównał Mateusz Zieliński, a później tyską defensywę rozmontował drugi atak “Stalowych Pierników”, krążek w osłoniętej siatce umieścił Robert Arrak. W końcówce tej odsłony oba zespoły grały w czteroosobowych składach, wtedy w sytuacji sam na sam poprzeczkę obił Alexander Szczechura. Wydawało się, że na przerwę gospodarze zejdą z minimalnym prowadzeniem, bowiem do końca tej odsłony pozostało 5 sekund. Tyszanie jednak wygrali bulik, a strzałem spod niebieskiej Möldera pokonał Bartłomiej Pociecha, czym wprawił w euforię tyski boks. O wszystkim miała zatem rozstrzygnąć trzecia tercja.

Przyjezdni znakomicie rozpoczęli także tę partię. Błąd Dmitrija Kozłowa wykorzystał Szczechura, wykładając krążek do niepilnowanego Kamila Wróbla, a ten ponownie wyprowadził GKS na prowadzenie. Gospodarze mogli wyrównać grając w przewadze, ale znów świetnie interwencje Lewartowskiego uratowały gości.

Gospodarze rzucili się do huraganowych ataków, ale znów tyski golkiper w znakomitym stylu powstrzymał strzały Michała Kalinowskiego i Michała Zająca. Z minuty na minutę rósł napór miejscowych. W 59. minucie o czas poprosił fiński szkoleniowiec gospodarzy. Na 85 sekund przed końcem do boksu zjechał Mölder. Najbliżej wyrównania był Robert Arrak, ale znów na wysokości zadania stanął “Lewar” i trzy punkty pojechały do Tychów. GKS jako pierwszy zespół w tym sezonie wygrał na toruńskim lodowisku.

KH Energa Toruń – GKS Tychy 2:3 (0:0, 2:2, 0:1)
0:1 – Christian Mroczkowski – Michael Cichy, Jason Seed (30:00, 5/4)
1:1 – Mateusz Zieliński – Patryk Kogut, Kamil Kalinowski (35:33),
2:1 – Robert Arrak – Lauri Huhdanpää, Aleksandr Rodionow (36:28),
2:2 – Bartłomiej Pociecha – Artiom Smirnow, Radosław Galant (39:59, 4/4),
2:3 – Kamil Wróbel – Alexander Szczechura (42:47).

Strzały: 44 – 27.
Minuty karne: 6 – 8.

KH Energa Toruń: Mölder – Kozłow, Szkrabow; Lehtimäki, K. Kalinowski, Kogut – Szkodienko, Rodionow; Szabanow, Arrak, Huhdanpää – Jaworski, Zieliński; Limma, Syty, Karczocha – Skólmowski, Olszewski; Zając, Rożkow, M. Kalinowski.
Trener: Jussi Tupamäki.

GKS Tychy: Lewartowski – Seed, Bizacki; Szczechura, Cichy, Wróbel – Smirnow, Kotlorz; Sierguszkin, Fieofanow, Mroczkowski – Pociecha; Biro; Gościński, Ubowski, Jeziorski – Kasperek, Michałowski; Marzec, Galant, Gruźla.
Trener: Krzysztof Majkowski.

Najnowsze artykuły

Dziś poznamy mistrza Polski? Sprawdzian kadry w Krynicy-Zdroju [WIDEO]

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Rewolucja w Comarch Cracovii! Rudolf Roháček nie będzie już trenerem

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj