zklepy.pl
Image default

Udany powrót GieKSy pod własną strzechę. „Ciche” zwycięstwo z JKH

GKS Katowice zaliczył udany powrót na własne lodowisko. Po serii trzech kolejnych porażek, mistrzowie porażki przełamali się w starciu z JKH GKS-em Jastrzębie, zwyciężając 3:2.

Po wielu miesiącach ligowy hokej ponownie zawitał do katowickiego „Satelity”. Mistrzowie Polski w pierwszym meczu przed własną publicznością podejmowali u siebie brązowych medalistów ubiegłego sezonu PHL – JKH GKS Jastrzębie. Na trybunach było mniej decybeli niż zazwyczaj, gdyż część zagorzałych kibiców wstrzymała się od dopingu, bądź też ominęła dziś lodowisko szerokim łukiem w geście trwającego bojkotu przeciwko prezesowi GieKSy – Markowi Szczerbowskiemu.

Po dopełnieniu redaktorskiego obowiązku, skupmy się na wydarzeniach z tafli. W pierwszych minutach spotkania to przyjezdni byli aktywniejsi w tercji ofensywnej. Ten stan rzeczy utrzymywał się do wykluczenia, jakie powędrowało na konto Olliego-Petteriego Viinikainena po faulu w okolicy boksu gospodarzy. Katowiczanie cierpliwie starali się rozgryźć defensywę jastrzębian, aż w końcu wynik plasowanym strzałem otworzył Maciej Kruczek.

To, co nie udało się podopiecznym Róberta Kalábera w pierwszej tercji, udało im się dokonać przy okazji pierwszej przewagi. John Murray nie przetrwał naporu rywala, a krążek trafił na łopatkę kija Marka Kaleinikovasa; Litwinowi nie pozostało nic innego, jak tylko posłać go do siatki.

Golem zakończył się również kolejny „power-play” Jastrzębskiego Klubu Hokejowego. Tym razem Josef Mikyska huknął po lodzie, „przebijając” krążkiem bramkarza GieKSy. Katowiczanie walczyli o wyrównanie, ale dał je dopiero błysk Marcina Kolusza. Doświadczony hokeista na milimetry zmieścił krążek w bramce Bencego Bálizsa.

Wiele kontrowersji przyniosła akcja z trzeciej tercji. GKS Katowice rozgrywał kolejną tego wieczoru przewagę, kiedy po jednej z prób ekipy Jacka Płachty krążek zatrzymał się na słupku. Sędziowie zamiast wykazać się wskazaną ich profesji powściągliwością, natychmiast przerwali akcję, kiedy tylko „guma” wróciła do gry i… zarządzili analizę wideo. Ta nie wykazała jednak, by krążek przekroczył linię bramkową.

W pełni legalnego gola zdobył za to Hampus Olsson. Brandon Magee odegrał mu krążek zza bramki, a szwedzki olbrzym strzałem bez przyjęcia pokonał węgierskiego golkipera JKH. Jak się okazało, był to cios dający GieKSie trzy punkty.

Katowiczanie już pojutrze podejmą w derbowym pojedynku GKS Tychy. Jastrzębian czeka z kolei domowy mecz z rozpędzoną Re-Plast Unią Oświęcim.

GKS Katowice – JKH GKS Jastrzębie 3:2 (1:0, 1:2, 1:0)
1:0 – Maciej Kruczek – Shigeki Hitosato, Christian Blomqvist (5/4),
1:1 – Mark Kaleinikovas – Dominik Paś (24:25, 5/4),
1:2 – Josef Mikyska – Eduards Hugo Jansons, Mark Kaleinikovas (25:08, 5/4),
2:2 – Marcin Kolusz (36:33),
3:2 – Hampus Olsson – Brandon Magee (52:37).

GKS Katowice: Murray – Rompkowski, Kolusz; Fraszko, Pasiut, Magee – Mikkola, Wanacki; Blomqvist, Smal, Monto – Kruczek, Wajda; Prokurat, Krężołek, Pulkkinen – Musioł, Maciaś; Bepierszcz, Olsson, Hitosato.
Trener: Jacek Płachta.

JKH GKS: Bálizs – Viinikainen, Jansons; Urbanowicz, Mikyska, Švec – Ševčenko, Kamienieu; Kaleinikovas, Freidenfelds, Siņegubovs – Górny, Bryk; Korkiakoski, Jarosz, Paś – Kostek; R. Nalewajka, Ł. Nalewajka, Pelaczyk.
Trener: Róbert Kaláber.

Najnowsze artykuły

GKS Katowice zagra o obronę tytułu. Murray zatrzymał JKH

Mikołaj Pachniewski

Re-Plast Unia w finale! Dopięli swego na własnym lodzie

Mikołaj Pachniewski

Re-Plast Unia Oświęcim blisko finału! Tyszanie pod ścianą

admin

Skomentuj