Cztery spotkania i trzy porażki JKH GKS-u Jastrzębie. Aktualny mistrz Polski nie notuje łatwego startu rozgrywek. Kapitan jastrzębian, Maciej Urbanowicz, nie ukrywał rozczarowania wynikami osiągniętymi na początku sezonu.
Starcie JKH GKS-u Jastrzębie z Re-Plast Unią Oświęcim dla jednej drużyny miało stanowić przełamanie się na dobre, dla drugiej z kolei oznaczało pogrążenie się w dalszym kryzysie. Ostatecznie górą okazali się być biało-niebiescy. Podopieczni Róberta Kalábera zdołali odrobić dwubramkową stratę, ale bramka stracona w końcówce pozbawiła ich szans na osiągnięcie pozytywnego rezultatu.
– Ta porażka boli. Staraliśmy się odwrócić losy tego meczu. Wydawało się, że udało nam się to w trzeciej tercji i zdobędziemy kolejne bramki. Po raz kolejny popełniliśmy jednak głupie błędy, graliśmy nieodpowiedzialnie, sprokurowaliśmy dziś dwie kary za nadmierną liczbę graczy na lodzie. To się zdarza co mecz. Nie możemy tak wychodzić na lód. Gramy czwarty mecz i po raz kolejny bronimy się w podwójnym osłabieniu w pierwszej tercji. Dostaliśmy bramkę na 0:2. W szatni padło kilka słów, które podziałały; zaczęliśmy grać odważniej, walczyć, grać swój hokej. Wróciliśmy do meczu, ale przez katastrofalną końcówkę przegraliśmy to spotkanie – nie ukrywał rozgoryczenia Maciej Urbanowicz.
Jastrzębianom nie można odmówić braku umiejętności kreowania dogodnych sytuacji. W kluczowych momentach mają oni jednak problem ze skierowaniem krążka do siatki.
– To nie jest nasz taki pierwszy mecz. Co mecz strzelamy tylko jedną, dwie bramki. Skuteczność od początku sezonu jest naszym problemem i to tak naprawdę nasza największa bolączka – zwrócił uwagę na ten problem kapitan JKH.
Początek zmagań w Champions Hockey League rozbudził oczekiwania kibiców na udany sezon. W dwóch domowych spotkaniach przedstawiciele Polskiej Hokej Ligi zademonstrowali się z dobrej strony, lecz już starcia wyjazdowe, a także mecze ligowe nie wyglądały tak kolorowo.
– Początek jest bardzo słaby; zły. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy tak grać po Lidze Mistrzów. Gramy bardzo dużo, ale przede wszystkim powinniśmy wygrywać mecze domowe. Na razie dwie gry w domu – dwie przegrane. To jest dla nas katastrofa – przyznał reprezentacyjny napastnik.
Słaba skuteczność nie jest jednak jedynym problemem trapiącym hokeistów znad czeskiej granicy.
– Czujemy duży niedosyt. Niby staramy się robić, to co do nas należy; momentami wygląda to dobrze, prowadzimy grę, a potem sami sobie to komplikujemy brakiem odpowiedzialności, chwilami zawahania, złym podejściem, indywidualnymi błędami. Tego jest naprawdę bardzo dużo. W zeszłym roku byliśmy odpowiedzialni – cały czas graliśmy blisko siebie, pomagaliśmy sobie i nie dopuszczaliśmy przeciwników do takich łatwych szans jak teraz – zaznaczył popularny „Urbi”.
Na pewno ułatwieniem nie jest terminarz. Po wyczerpujących zmaganiach w CHL, jastrzębianie musieli przestawić się na system, w którym rozgrywają ligowe mecze co 2 – 3 dni. Po dalekim wtorkowym wyjeździe do Torunia, czekał ich „hokejowy czwartek”.
– Wiadomo, meczów jest dużo – trzeba grać. To trochę niefortunne, że we wtorek graliśmy w Toruniu, a już w czwartek gramy następną kolejkę, gdzie tych meczów mieliśmy naprawdę dużo. Myślę, że ten terminarz powinien być ułożony nieco inaczej. To jest jednak odgórne, nie zależy od nas i musimy po prostu grać – dodał 35-letni skrzydłowy.
Dla kibiców Jastrzębskiego Klubu Hokejowego jest to sytuacja wręcz niesłychana. W poprzednim sezonie, ekipa z Jastrzębia-Zdroju potrafiła podnieść się po każdej porażce i nie zdarzyło się, by przegrała dwa następujące po sobie mecze.
– Mamy problem i to widać. Musimy z tego wyjść, musimy pracować i liczę, że w końcu to przełamiemy i zaczniemy grać lepiej, pójdziemy do przodu. Na ten moment to nam nie wychodzi – skwitował trzykrotny mistrz Polski.
Niespokojną sytuację da się również odczuć śledząc formacje zestawiane przez Róberta Kalábera. W zeszłym sezonie trzymał się on swojego żelaznego składu, teraz z kolei co mecz możemy uświadczyć licznych roszad.
– Trener cały czas szuka odpowiednich rozwiązań. Co mecz mamy inne ustawienia, ale schematy pozostaję niezmienne. Szukamy zgrania, ale na razie jesteśmy rozczarowani. Też nas to boli i gryzie, że frajersko przegrywamy mecze – mocnymi słowami zakończył Urbanowicz.