zklepy.pl
Image default

W Toruniu to znowu nie był „ten sezon”

Przed wrześniową inauguracją sezonu, a także z każdą kolejną kolejką, kibice toruńskiego hokeja znów mówili: „To jest ten sezon!”. Coroczne pompowanie balonika ustało wraz z końcem drugiej serii spotkań, a „Stalowe Pierniki” udział w minionej kampanii po raz kolejny zakończyły na ćwierćfinale.

Mocny początek i szybka zadyszka

Hokeiści KH Energi przyzwyczaili nas już do inauguracji rozgrywek z wysokiego C. Co prawda, nie byli tym razem tak błyskotliwi jak w analogicznym okresie przed rokiem, ale przez pierwsze kolejki utrzymywali się w czołówce tabeli. Kluczowymi postaciami na przestrzeni całego sezonu okazali się być Estończyk Robert Arrak oraz Fin Lauri Huhdanpää, którzy mieli udział przy większości bramek.

„Dziurawa” seria zwycięstw torunian ustała jednak na początku listopada, a za punkt zwrotny można uznać porażkę 0:4 z Re-Plast Unią Oświęcim na własnej tafli. Całkiem dobrze wyglądająca gra „Stalowych Pierników” zaczęła tracić na jakości i powtarzalności, przez co do samego końca w Toruniu drżeli o udział w Pucharze Polski, który przecież po pierwszej części sezonu wydawał się pewny.

Torunianie ponownie rozpoczęli rozgrywki z wysokiego C. Szybko dopadła ich jednak zniżka formy.

Nieudany prezent świąteczno-noworoczny

Dzisiejsi główni bohaterowie naszego podsumowania rzutem na taśmę zakwalifikowali się do Pucharu Polski, odbywającego się między Bożym Narodzeniem a Sylwestrem. TKH triumfował w tych rozgrywkach w 2005 roku i od tamtego czasu nawet nie zbliżył się do powtórzenia tego rezultatu.

Bytomskie lodowisko okazało się całkiem szczęśliwe dla torunian, bowiem w półfinale po świetnym i zaciętym widowisku pokonali oni GKS Katowice. Apetyt rósł w miarę jedzenia, a finałowa gra „Stalowych Pierników” wyglądała naprawdę obiecująco. Chęci i wola walki jednak nie wystarczyły, a Cracovia skutecznie wypunktowała przyjezdnych z północy kraju. Pokonanym pozostało w tym momencie zajęcie jak najlepszej pozycji w sezonie zasadniczym i przygotowanie do fazy play-off PHL.

Puchar Polski przeszedł „Stalowym Piernikom” obok nosa. Wyeliminowanie GKS-u Katowice i awans do finału był jednak sporą niespodzianką.

Nowy sezon, to samo rozczarowanie

Słabsza i nierówna dyspozycja zawodników KH Energi w dalszej fazie sezonu zasadniczego pozwoliła na przystąpienie do „pucharówki” z szóstej pozycji, choć oczekiwania w pierwszym etapie rozgrywek były nieco bardziej ambitne. Rywalem hokeistów z północy został ówczesny mistrz Polski – JKH GKS Jastrzębie.

Wbrew przewidywaniom, rywalizacja toruńsko-jastrzębska była niezwykle zacięta i rozstrzygnęła się dopiero w siódmym pojedynku. „Stalowe Pierniki” mogą być złe tylko na siebie, bowiem przywożąc korzystny rezultat ze Śląska (1-1), pozwoliły rywalom na „odłamanie” stanu i wyrównanie (jeden mecz w Toruniu przegrany po dogrywce). Na dodatek w ostatnim, decydującym starciu prowadziły nawet 3:2, lecz ostatecznie uległy 3:4. Po raz czwarty z rzędu ekipa z grodu Kopernika odpadła w ćwierćfinale play-offów Polskiej Hokej Ligi. Znów to nie był „ten sezon”.

Ekipa z grodu Kopernika rywalizowała jak równy z równym w ćwierćfinałach z ówczesnym mistrzem Polski – JKH GKS-em Jastrzębie. Porażka w siódmym meczu oznaczała jednak dla niej koniec sezonu.

Co dalej?

Po sezonie, jak zresztą co roku, toruńską ekipę spotkało spore przetasowanie. Do zmian doszło zarówno na ławce trenerskiej, jak i w kadrze. Kluczowa zmiana nastąpiła na stanowisku trenera, bowiem Jussi Tupamäki po rocznej przygodzie opuścił szeregi zespołu, tłumacząc to sprawami rodzinnymi. Jego miejsce, za poleceniem dotychczasowego szkoleniowca, zajął jego rodak – Teemu Elomo. Wybór nowego trenera uzasadniany jest podobną wizją prowadzenia drużyny względem poprzednika. Ciekawym jest fakt, iż jego brat – Miika – prowadzi obecnie Ciarko STS Sanok. Zapowiadają się zatem ciekawe, bratobójcze pojedynki.

Drugą kwestią są transfery zawodników, których w ostatnim czasie nie brakuje. Z wiadomych względów klub rozwiązał umowy z rosyjskimi oraz białoruskimi hokeistami. Z drużyną pożegnał się także najlepszy strzelec minionej kampanii – Robert Arrak – który od nowego sezonu będzie reprezentował barwy Comarch Cracovii oraz doświadczony Patryk Kogut. Nie brakuje jednak nowych twarzy, bowiem zakontraktowano już trzech Ukraińców: Iwana Sawczenkę, Illę Korenczuka i Wołodymyra Ałeksiuka, a także Estończyka Marka Viitanena oraz Fina Jessego Ahonena. Do grodu Kopernika wrócił także wychowanek – Jakub Gimiński – który ostatnie siedem sezonów spędził w Jastrzębiu-Zdroju. W macierzy pozostaną także Mateusz Zieliński, Adrian Jaworski oraz bracia Kalinowscy. Na zawieszenie łyżew na kołku zdecydowała się za to klubowa legenda – Jarosław Dołęga.

W wychowankach nadzieja? Trzymamy kciuki, by nowy szkoleniowiec kontynuował założenia poprzednika w sferze młodzieżowców i dawał im równie dużo szans w spotkaniach PHL. W tamtym sezonie zdecydowanie najbardziej wyróżnił się Eryk Schafer, który dzięki Tupamäkiemu „wprowadził” się do podstawowego składu. Zdążył już nawet trafić do siatki, nie mając jeszcze skończonych 18 lat.

Eryk Schafer jest jednym z najbardziej obiecujących toruńskich hokeistów młodego pokolenia. Czy w przyszłym sezonie udźwignie ciężar presji i poczyni dalszy postęp?

Pozytywy

  • Więcej gry młodzieżowców

Trener Tupamäki, w porównaniu do swojego białoruskiego poprzednika, nie bał się stawiać na młodych chłopaków. Oprócz wspomnianego Schafera, szansę w tym sezonie dostali: Oskar Bajwenko (2001), Jan Walczak (2002), Jakub Wenker (2002) i Oliwier Kurnicki (2004). Dodatkowym pozytywnym bodźcem jest fakt, iż młodzieżowe zespoły KH Energi radzą sobie bardzo dobrze na tle krajowej konkurencji, zdobywając liczne medale Mistrzostw Polski. To może być dobry prognostyk, lecz wszystko wymaga czasu.

Negatywy

  • Polityka transferowa

Problemem torunian są zdecydowanie transfery. Pomijając już „oczywistą oczywistość”, czyli rozwiązanie kontraktu z hokeistami ze wschodu, w drużynie brakuje liderów na lata. Kolejny raz czołowy zawodnik (bądź zawodnicy) po rozegraniu bardzo dobrego sezonu decyduje się na przejście do innego, w domyśle lepszego zespołu PHL. W tym przypadku mowa szczególnie o Arraku, najlepszym strzelcu „Stalowych Pierników” w ubiegłej kampanii. W ostatnich latach wielokrotnie działo się tak, że klub nie potrafił zatrzymać solidnego zawodnika na dłużej niż sezon lub trafiano na buntownika, który z różnych, niekoniecznie sportowych względów opuszczał klub wcześniej niż to było planowane.

Najnowsze artykuły

A więc (znów) „Święta Wojna”. Stawką finał fazy play-off

admin

Głodni tyszanie kontra odrodzone „Szarotki”. Kto awansuje do półfinału?

admin

Najbardziej wyrównany ćwierćfinał? Czyli starcie sąsiadów w tabeli

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj