zklepy.pl
Image default

Wanacki: Półfinał był niezwykle zacięty

Katowiczanie po dogrywce pokonali GKS Tychy 3:2 i to oni zagrają w wielkim finale. Tuż po rozstrzygnięciu się losów tej rywalizacji przez Jakuba Wanackiego, opowiedział on o całej serii i o nadchodzącej rywalizacji z Re-Plast Unią Oświęcim.

Mecz długo nie mógł się rozstrzygnąć. O awansie przesądził jednak Jakub Wanacki, który mocnym strzałem z klepy pokonał Tomáša Fučíka. Dla katowickiego obrońcy to zaledwie drugi gol w całym sezonie ligowym, ale jakże ważny dla całej drużyny.

– Musiałbym sobie tę bramkę na spokojnie w domu obejrzeć. Na pewno jest spora euforia, bo sporo sił nas kosztowały te półfinały. Było sporo nerwów, ale teraz jest ogromna radość. Mam ochotę iść do domu i sobie strzelić piwko. Potem będziemy odpoczywać do finału – powiedział autor złotej bramki.

Katowiczanie wygrywali już 2:0 z GKS-em Tychy i wydawało się, że tym razem uda im się dowieźć zwycięstwo do końcowej syreny. To jednak się nie udało, tyszanie wyrównali, a katowiczanie zafundowali swoim kibicom nerwówkę do 74. minuty meczu.

– To nie zdarzyło się nam po raz pierwszy. To samo stało się przecież w meczu numer dwa, meczu numer sześć no i dziś. Oddajemy prowadzenie przy 2:0 czy na 18 sekund do końca. Różnie się to układało, ale całe szczęście że wyszliśmy z tej serii zwycięsko. Przed nami spory materiał do analizy. Jak chcemy osiągnąć coś więcej to musimy grać zdecydowanie lepiej – ocenił obrońca GieKSy.

Choć pomiędzy półfinałem i finałem jest krótka przerwa, to trzeba znaleźć jeszcze siły na trening. Re-Plast Unia Oświęcim charakteryzuje się odmiennym stylem do GKS-u Tychy więc katowiccy hokeiści muszą się do tego przygotować.

– Regeneracja jest w tym przypadku niezbędna. To co mieliśmy wytrenować to już wytrenowaliśmy. Pracowaliśmy nad tym od sierpnia, więc trzeba się nacieszyć, ale trzeba już myśleć o finale z Unią Oświęcim – zaznaczył „Wanac”.

Jakub Wanacki rzadko kiedy wpisuje się na listę strzelców. Tym razem udało mu się zdobyć z pewnością jedną z ważniejszych o ile nie najważniejszą bramkę w swojej karierze.

– Znam swoją rolę i znam swoje umiejętności. Do bramek to mi daleko, są lepsi od tego. Można powiedzieć, że dziś po prostu naszło, zeszło i weszło. Nie było się nad czym zastanawiać po prostu dojechać i strzelić. Cieszę się, że dzięki temu udało się awansować do finału – powiedział 31-letni obrońca.

Chyba nikt nie spodziewał się tylu emocji w całym półfinale. Tyszanie i katowiczanie sprawili nam nie lada widowisko w każdym spotkaniu. Wygrała jednak drużyna, która bardzo dobrze prezentowała się na przestrzeni całego sezonu.

– Cała seria była wyrównana. Gdyby było 4:0 w rywalizacji to nikt by nie mówił, że to był wyrównany półfinał. Był siódmy mecz, dogrywka… przecież w samej rywalizacji były trzy dogrywki między nami. Oni wygrali z nami 6:2 to i my wygraliśmy z nimi 6:2. No to była niesamowita seria. Cieszymy się jednak, że to nam jest dane grać w finale – podsumował Wanacki.

Teraz podopieczni Jacka Płachty zmierzą się z Re-Plast Unią Oświęcim, czyli z byłą drużyną Jakuba Wanackiego. Obrońca GieKSy grał tam przez dwa sezony, ale w drugim rozegrał zaledwie cztery mecze przez odniesiony uraz.

– Trochę zdrowia tam zostawiłem, ale jest tutaj i cieszę się z tego co jest teraz – zakończył doświadczony obrońca.

Najnowsze artykuły

KH Energa chce iść za ciosem i zamknąć rywalizację w czterech meczach

Mikołaj Pachniewski

Gościński: Podhale to drużyna z jajami

admin

Trudna sytuacja JKH GKS Jastrzębie. Wierzą w odwrócenie losów

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj