Już tylko dwa dni dzielą nas od inauguracji Mistrzostw Świata dywizji IA w Nottingham. Szanse reprezentacji Polski – pomimo bycia beniaminkiem tego szczebla – są stawiane bardzo wysoko. Za największego faworyta do awansu uchodzą jednak gospodarze imprezy, których specjalnie dla nas scharakteryzował Przemysław Odrobny.
Wielka Brytania przeszła podobną ścieżkę przygotowawczą co Polacy i należy przyznać, że jej wyniki wyglądają niemniej obiecująco, co te osiągnięte przez ekipę Róberta Kalábera. Na ostatniej prostej dwukrotnie triumfowali z Węgrami (7:4 i 3:2). Rozegrali także otwarty dwumecz z Łotwą, notując jedną wygraną (3:2 pd. i 3:6). W pamięci mamy także towarzyski turniej z lutego, kiedy to Brytyjczycy pokonali Polaków 1:4 (choć biało-czerwoni występowali w składzie dalekim od optymalnego zestawienia, które wyjedzie na lód w Nottingham).
– W moim odczuciu, reprezentacja Wielkiej Brytanii to jedna z nielicznych drużyn, która na lodzie jest bardzo nieobliczalna. Miałem okazję grać przez dwa lata w Milton Keynes Lightning dla pierwszego trenera reprezentacji Wielkiej Brytanii. Wiem o tym, że to szkoleniowiec, który jest bardzo skrupulatny, jeżeli chodzi o analizę przeciwników, analizę wideo; skupia się na małych niuansach – potrafi wyciągnąć coś nietypowego z gry rywali i upatrywać nadziei w tym, że to rozwiązanie będzie dla niego sukcesem w danym meczu – tak trenera Petera Russella scharakteryzował nasz ekspert, Przemysław Odrobny.
Peter Russell od czterech lat pracuje w Niemczech, gdzie ostatnio z Pawłem Dronią w składzie Ravensburg Towerstars. sięgnął po mistrzostwo DEL2.
Podobnie jak u Polaków, trzon brytyjskiej drużyny jest zbudowany na zawodnikach krajowych. W projekcie federacji widać ciągłość i konsekwencję, wszak trener Russell pracuje z seniorską reprezentacją od 2014 roku (kiedy Brytyjczycy występowali jeszcze na trzecim szczeblu): najpierw w charakterze asystenta, by już od 2015 samodzielnie dzierżyć ster. W poprzednim roku musieli przełknąć oni gorycz spadku i po czterech latach opuścili szeregi Elity.
– Sama reprezentacja to głównie zawodnicy z ekstraligi brytyjskiej. Mają oczywiście też kilku hokeistów, którzy grają za granicą – chociażby w lidze duńskiej, węgiersko-rumuńskiej. Jest nawet jeden zawodnik, który występuje w niższej lidze za oceanem [napastnik Cade Neilson grający na co dzień w NCAA – dop. red.]. Bezapelacyjnie ich największą gwiazdą jest jednak Liam Kirk, który w tym sezonie występował na najwyższym szczeblu w Finlandii. Nie możemy zapomnieć też o tym, że ma podpisany kontrakt z Arizona Coyotes. Bezapelacyjnie jest to największa siła rażenia brytyjskiej drużyny. Oprócz niego, bardzo mocnym punktem drużyny jest bramkarz Ben Bowns, z którym miałem okazję rywalizować w EIHL. W swoim CV ma zapisane kilka lat gry poza Wyspami Brytyjskimi, zbierając naprawdę dobre noty. Mieliśmy okazję widzieć go też na Mistrzostwach Świata Elity, kiedy to udowadniał, że decyduje o sile tej drużyny – tak były reprezentacyjny bramkarz przedstawił największe gwiazdy Wielkiej Brytanii.
Liam Kirk poczuł namiastkę amerykańskiego snu, zyskując angaż w Arizona Coyotes. Przez kłopoty zdrowotne jego kariera nieco wyhamowała, a jemu nie było dane zadebiutować w NHL. Ma jednak za sobą przyzwoity sezon w Finlandii.
Liam Kirk znalazł się na ustach skautów najsilniejszych klubów po niezwykle udanych Mistrzostwach Świata w 2021 roku. W siedmiu spotkaniach zdobył on bowiem siedem goli (co wespół z Andrew Mangiapane dało mu tytuł najlepszego strzelca), do których dołożył dwie asysty. Oferty kontraktowe wystosowały do niego najsilniejsze kluby z Europy, lecz ten wykorzystał życiową szansę i wywalczył kontrakt w NHL. Ben Bowns wyrasta z kolei na żywą legendę Cardiff Devils (gdzie – nota bene – zastąpił… Kamila Kosowskiego), dokąd powrócił po dwuletnich wojażach w Austrii i Słowacji.
– Tak jak wcześniej mówiłem, jest to drużyna bardzo nieprzewidywalna, która jest w stanie rozegrać dwa mecze na diametralnie różnym poziomie. Ten brytyjski hokej kojarzy mi się z Kanadą, z taktyką „crash the net” – jest wstrzelenie na bramkę, wszyscy mocno prą do przodu i starają się dobijać krążek; lubią, kiedy gra toczy się w tercji ofensywnej. Amplituda i poziom gry angielskiej bywa mocno zaskakujący. Być może bierze się to też z ich podejścia i codzienności, z jaką miałem styczność, grając tam przez dwa lata. Tam nie ma mowy o stresie, nadmiernym przygotowaniu, przydługiej analizie. Tam chłopaki zjeżdżają się nie miesiąc przed Mistrzostwami Świata, a z dwa tygodnie przed, otrzymują taktykę, wychodzą na lód i grają. Od pierwszego rzucenia krążka ta drużyna daje od siebie tyle, ile ma danego dnia. Nie można też bagatelizować ich doświadczenia z Elity, co na pewno będzie procentować na tych Mistrzostwach Świata – przestrzegł popularny „Wiedźmin”.
Czego jak czego, ale chęci grania otwartego hokeja Brytyjczykom odmówić nie można. W starciu z Polską możemy spodziewać się, iż nasi rywale nie zamkną się w tercji, czekając na kontry, ale sami postarają się narzucić swoje reguły gry. Z drugiej strony, dla trenera Kalábera jest to taktyczne „w to mi graj”. Największe zwycięstwa za jego kadencji, a więc wygrana z Białorusią na otwarcie kwalifikacji olimpijskich oraz mecz przypieczętowujący awans do dywizji IA z Japonią zostały osiągnięte dzięki cierpliwości w obronie i zabójczym kontrom, jakie zaprezentowaliśmy też w ostatnich meczach towarzyskich.
Ścieżka Wielkiej Brytanii to wymarzony scenariusz dla Polski. Od ekipy, która sama jeszcze niedawno walczyła na trzecim szczeblu, do drużyny, jaka przeżyła piękny w Elicie. Brytyjczycy zrobią teraz wszystko, by ich zesłanie na niższy szczebel trwało jak najkrócej.
Oprócz Wielkiej Brytanii i Polski, w „brytyjskich” mistrzostwach udział wezmą także reprezentacje Litwy, Korei Południowej, Włoch i Rumunii. Z gospodarzami przyjdzie nam zmierzyć się już drugiego dnia i niewykluczone, że już po końcowej syrenie zaczną klarować się nasze realne szanse na awans. Czym mogą nas jeszcze zaskoczyć reprezentanci występujący pod flagą Union Jack?
– Dodatkowym atutem tej drużyny jest bez wątpienia to, że grają u siebie. Ich kibice, lodowisko i atmosfera na pewno będzie niosła ich jak na skrzydłach. Na pewno będzie to największy rywal reprezentacji Polski, jeśli chodzi o miejsca premiowane awansem. Doświadczenie pokazuje, że pierwsze mecze z reguły grają na naprawdę wysokim poziomie i dyktują swoje warunki na lodzie, a później bywa już różnie. Średnia wieku reprezentacji oscyluje w granicach 29 lat i w tym można upatrywać nadziei, że z każdym kolejnym spotkaniem ich generacja może być nieco wolniejsza – dodał optymistycznie Odrobny.
Skład Wielkiej Brytanii na Mistrzostwa Świata dywizji IA w Nottingham:
Bramkarze: Ben Bowns (Cardiff Devils), Jordan Hedley (Coventry Blaze), Jackson Whistle (Belfast Giants).
Obrońcy: Nathanael Halbert (HC Innsbruck – ICE Hockey League, Austria), Sam Jones, David Phillips (obydwaj Sheffield Steelers), Ben O’Connor (Guildford Flames), Mark Richardson (Cardiff Devils), Sam Ruopp (Belfast Giants), Joshua Tetlow (RoKi – 1. liga fińska).
Napastnicy: Oliver Betteridge (Ferencvárosi TC – Erste Liga, Węgry), Johnny Curran (Coventry Blaze), Robert Dowd, Evan Mosey, Jonathan Phillips (wszyscy Sheffield Steelers), Michael Hammond, Matthew Myers (obydwaj Nottingham Panthers), Liam Kirk (Jukurit – ekstraliga fińska), Robert Lachowicz (Guildford Flames), Ben Lake (Belfast Giants), Cade Neilson (University of Alaska-Fairbanks – NCAA, Stany Zjednoczone), Brett Perlini (Herning Blue Fox – ekstraliga duńska), Joshua Walker (Cardiff Devils).