GKS Katowice pokonał KH Energę Toruń 5:3, choć po 11. minutach przegrywał już 0:3. Katowiczanie losy spotkania odwrócili w trzeciej tercji i przełamali serię czterech porażek z rzędu.
Wtorkowe spotkanie idealnie rozpoczęli gospodarze, którzy już po 20 sekundach prowadzili 1:0. Błąd katowiczan w tercji neutralnej wykorzystał Mark Viitanen, który obsłużył Eliasa Elomę, a ten w sytuacji sam na sam nie dał szans Johnowi Murray’owi. Torunianie atakowali i w 7. minucie było 2:0, a znów w roli głównej wystąpił ten sam duet. Do siatki ponownie trafił Elomaa, strzelając po wznowieniu.
Chwilę później akcję sam na sam z bramkarzem mistrzów Polski zmarnował Timofiej Szyrkow, ale szczęście znów uśmiechnęło się do torunian w 11. minucie, gdy po wyjściu z boksu kar krążek przejął István Szűcs i strzałem między parkanami nie dał szans Murray’owi.
Zespół dowodzony przez Jacka Płachtę w Toruniu wyglądał naprawdę mizernie. Sytuację po pierwszej tercji nieco uratował Matias Lehtonen, który grać w przewadze, zaskoczył zasłoniętego Markusa Ekholma Roséna.
Choć częściej przy krążku byli przyjezdni, lepsze okazje kreowali sobie torunianie. Nie potrafili jednak być już tak skuteczni i wykorzystać ich. To się zemściło w 31. minucie, gdy Shigeki Hitosato podaniem zza bramki obsłużył Hampusa Olssona, a ten tylko dopełnił formalności i GieKSa w Toruniu miała już kontakt z KH Energą.
Po tym golu obraz gry uległ zmianie i to katowiczanie „przycisnęli”. Udało im się wyrównać tuż po rozpoczęciu trzeciej partii, gdy Juraj Šimek z bliska pokonał toruńskiego golkipera. Później wciąż inicjatywę mieli przyjezdni, którzy dopięli swego podczas gry w przewadze i po raz pierwszy objęli prowadzenie, które pięknym strzałem pod poprzeczkę dał Grzegorz Pasiut. Co ciekawe, chwilę wcześniej akcję sam na sam z Murray’em zmarnował Viitanen.
Miejscowi ambitnie szukali jeszcze wyrównania, ale czas uciekał, a wynik się nie zmieniał. W końcówce torunianie wycofali bramkarza, ale ten manewr całkowicie nie przyniósł powodzenia, a krążek do pustej bramki posłał Pasiut.
KH Energa Toruń – GKS Katowice 3:5 (3:1, 0:1, 0:3)
1:0 – Elias Elomaa – Mark Viitanen (00:20),
2:0 – Elias Elomaa – Mark Viitanen (06:21),
3:0 – István Szűcs – Illa Korenczuk (10:50),
3:1 – Matias Lehtonen – Kacper Maciaś, Hampus Olsson (17:13, 5/4),
3:2 – Hampus Olsson – Shigeki Hitosato, Jakub Wanacki (33:23),
3:3 – Juraj Šimek – Mateusz Bepierszcz, Matias Lehtonen (41:47),
3:4 – Grzegorz Pasiut – Maciej Kruczek (49:51, 5/4),
3:5 – Grzegorz Pasiut – Bartosz Fraszko (59:36, do pustej bramki).
KH Energa: Ekholm Rosén – Jaworski, Zieliński; Elomaa, Koskinen, Viitanen –Gimiński, Ahonen; Korenczuk, Syty, Zając – Augstkalns, Bajwenko; M. Kalinowski, K. Kalinowski, Szűcs –Olszewski, Szyrkow, Wenker.
Trener: Teemu Elomo.
GKS Katowice: Murray – Rompkowski, Kolusz; Fraszko, Pasiut, Magee – Maciaś, Wanacki; Šimek, Lehtonen, Bepierszcz – Kruczek, Wajda; Olsson, Pulkkinen, Hitosato – Lebek, Smal, Ciepielewski.
Trener: Jacek Płachta.
1 komentarz
I znowu Murray druga i trzecia bramka dla Torunia po wręcz szkolnych błędach reprezentacyjnego bramkarza Katowic. Mam nadzieję że to ostatni sezon Murraya w Katowicach powinien odejść wraz trenerem bramkarzy który chyba słabo zna swój fach.